Gdy w jednym tekście pojawiają się nazwy Marvel i DC, można domyślić się, że chodzi o jakiś spór. O dziwo jednak okazało się, że dwa komiksowe giganty czasami trzymają wspólny front. A dokładniej – gdy chodzi o słowo „superhero” (superbohater) zastrzeżone przez firmy jako znak towarowy już w 1979 roku. DC i Marvel już nieraz procesowały się z innymi przedsiębiorcami, jeśli te zdecydowały się skorzystać z zastrzeżonego słowa. Tym razem skierowały pozwy przeciwko Grahamowi Julesowi.
Mężczyzna zawodowo zajmuje się sprzedażą typu pop-up (sklepy otwarte tylko przez określony czas, np. w czasie wakacji; najbardziej kojarzoną w naszym kraju sprzedażą pop-up są koszulki dostępne online, które można zamawiać np. tylko przez 48 godzin), a swoje doświadczenia opisał w podręczniku „Business Zero to Superhero” („Od biznesowego zera do superbohatera”).
Marvel i DC ostrzegły, że słowo to odnosi się do stworzonych przez nich postaci takich jak Batman, Spider-Man itd. Gdy Jules nie ugiął się, wydawnictwa zaoferowały mu kilka tysięcy funtów, by zmienił tytuł podręcznika. Mężczyzna postanowił walczyć o brak ograniczeń prawnych do używania popularnego słowa i sam, wyposażony jedynie w podręcznik prawa, podjął rękawicę rzuconą przez gigantów rynku.
Co ciekawe – walkę wygrał. Kilka dni przed ostatecznym przesłuchaniem Marvel i DC wycofały się ze sporu.
Graham Jules może więc legalnie zostać superbohaterem, także w tytule swojego podręcznika.
Źródło: telegraph.co.uk