Kawerna: Gazeta Fantastyczna
MEDIA
Kategorie: Recenzje

RECENZJA: Zdziczenie. Kwintesencja | Po końcu historii, który jest początkiem wszystkiego

Zdziczenie. Kwintesencja to ten moment, kiedy opowieść o wyzwoleniu przestaje być triumfem, a zaczyna być pytaniem: „I co teraz?”. Denis Bajram i Valérie Mangin porzucają wizję klasycznego happy endu i w zamian serwują czytelnikowi dystopijną wiwisekcję społeczeństwa pozbawionego opiekuna. Wszechwielki zniknął, porządek runął, a to, co zostaje, to nie chaos, ale coś znacznie bardziej niepokojącego: wolność bez celu.

Mieszkańcy planety, których poznaliśmy w pierwszym tomie, wreszcie mogą oddychać, myśleć i decydować. Ale każdy oddech niesie ze sobą napięcie, każda decyzja uruchamia nowy konflikt. Zamiast wspólnoty otrzymujemy plemienność, zamiast zgody, ideologiczną zapaść. Kolejne frakcje próbują nadać nowy sens rzeczywistości, ale każda z nich ciągnie w inną stronę. Bajram i Mangin stawiają twarde pytania: czy jesteśmy zdolni do samoorganizacji, gdy już nie ma nikogo, kto by nami rządził? Czy wolność to rzeczywiście dar, czy tylko chwilowa iluzja, zanim ponownie znajdziemy sobie nowego Wszechwielkiego?

Komiks uderza mocno tam, gdzie najbardziej boli współczesny świat: w sferze społecznej, ekologicznej i ideowej. Opowieść o planecie po totalitarnym zniewoleniu staje się uniwersalną przypowieścią o upadku systemów i nieudolności ich odbudowy. W poszczególnych scenach aż skrzy się od paraleli do naszego świata, czy to w pseudodemokratycznych zebraniach frakcji, czy w ekologicznej katastrofie, która czai się za horyzontem rafy.

Warstwa graficzna Thibauda de Rochebrune’a znów imponuje, ilustracje są pełne powietrza i światła, ale też zatrważająco puste, jeśli chodzi o nadzieję. Detale otoczenia, od wyblakłych tkanin noszonych przez bohaterów, po architekturę osad, niosą ze sobą narra

cję niemal równoległą do tekstu. Widać, że twórcy celowo kontrastują piękno świata z duchową pustką jego mieszkańców.

Narracyjnie komiks nie idzie na kompromisy. Równoległe wątki, zmieniające się perspektywy i częste retrospekcje tworzą strukturę wymagającą skupienia i cierpliwości. Niektóre motywy są rozpisane zbyt szeroko, a symbolika chwilami przytłacza bez jasnego kierunku. Ale to właśnie ta złożoność czyni z Kwintesencji dzieło bardziej przypominające powieść graficzną niż klasyczny komiks przygodowy.

Zakończenie nie daje katharsis. Zostawia czytelnika w stanie zawieszenia, jakby autorzy celowo nie chcieli dopuścić do uproszczeń. I może to dobrze, bo jeśli Zdziczenie czegoś nas uczy, to tego, że najtrudniejsze pytania zaczynają się wtedy, gdy nie mamy już nikogo, kto mógłby na nie odpowiedzieć za nas.

Zdziczenie. Kwintesencja, wydane w Polsce przez Elemental, to komiks ambitny, wymagający i szalenie aktualny. Dla czytelników, którzy cenią w opowieściach nie tylko akcję, ale też intelektualny ferment, to pozycja obowiązkowa. A dla pozostałych? Może okazja, by sprawdzić, czy rzeczywiście jesteśmy gotowi na świat bez Wszechwielkiego.