Kawerna: Gazeta Fantastyczna
MEDIA
Kategorie: Recenzje

RECENZJA: Kroniki dziwnych bestii | Miasto, bestie i kruchość tożsamości

W Yong’anie bestie żyją obok ludzi. To zdanie otwiera drzwi do świata stworzonego przez Yan Ge, jednego z tych literackich uniwersów, które jednocześnie intrygują, niepokoją i pozostawiają z pytaniami, na które trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź. Kroniki dziwnych bestii to coś więcej niż opowieść o niezwykłych stworzeniach, to refleksyjna podróż przez meandry tożsamości, granic między człowieczeństwem a innością, a także ukryta krytyka społeczna i polityczna podana w formie literackiego bestiariusza.

Narratorką powieści jest młoda kobieta, pisarka i była studentka zoologii, która porzuciła naukę, by dokumentować spotkania z tajemniczymi, z pozoru ludzkimi stworzeniami zamieszkującymi Yong’an. Jej teksty, sensacyjne, błyskotliwe i pozornie czysto opisowe, stają się literackim fenomenem, jednocześnie zbliżając ją do bolesnych odkryć związanych z własną przeszłością.

Yan Ge w nieoczywisty sposób łączy w Kronikach… elementy miejskiego fantasy, dystopijnej prozy społecznej i filozoficznego traktatu. Książka podzielona jest na dziewięć „zwojów”, każdy z nich poświęcony jest innemu gatunkowi bestii. Forma przypomina klasyczne bestiariusze, lecz z każdym kolejnym rozdziałem klaruje się, że mamy do czynienia z powieścią o głębszym przesłaniu. Poszczególne stworzenia, Glordenia, Smętnik, Fortunio, stają się lustrami dla ludzkich emocji, traum, potrzeb i namiętności. Nie są tylko potworami, są czułymi alegoriami tego, co człowiek wypiera lub czego boi się w sobie dostrzec.

W Yong’anie ludzie i bestie żyją razem, ale nie w harmonii. Bestie bywają przedmiotem fascynacji, pożądania, ale też okrucieństwa i przemocy. Są porywane, tresowane, „udomawiane”, wszystko po to, by lepiej wpisywały się w ludzki porządek. Autorka stawia pytania o dominację, inność i granice wolności. Czy różnice między człowiekiem a bestią są rzeczywiste, czy może tylko kulturowo skonstruowane? Czy narratorka, której przeszłość coraz mocniej łączy ją z bestiami, naprawdę jest człowiekiem?

Świat przedstawiony przez Yan Ge jest przesycony dwuznacznością i melancholią. Yong’an to Miasto Wiecznego Spokoju, ale nazwa ta to czysta ironia. Miasto pełne jest przemocy, strachu i obojętności, ukrytych pod fasadą codzienności. Drobne gesty, pozornie błahe dialogi, z pozoru absurdalne absurdy, wszystko tu odsłania kruchą równowagę między porządkiem a chaosem. W tle majaczą odniesienia do współczesnych Chin, cenzura, represje, propaganda, bezrefleksyjność tłumu, ale są one na tyle subtelne, że nie przytłaczają, lecz raczej unoszą się w tle, niczym smog nad Yong’anem.

Styl Yan Ge jest hipnotyczny, miesza poezję z naturalizmem, suchość faktu z emocjonalnym napięciem. Poszczególne zwoje zamykane są klamrą: pierwsze zdanie wprowadza w obraz bestii, ostatnie, diametralnie zmienia jego sens. To przemyślana konstrukcja, która działa nie tylko jako efektowny zabieg formalny, ale też jako metafora samego procesu poznawania, siebie, inności, świata.

Nie sposób jednak nie wspomnieć o tym, że Kroniki dziwnych bestii mogą nie być książką dla każdego. Niektórzy czytelnicy mogą poczuć się znużeni, fabularna powtarzalność, pewna emocjonalna monotonia narratorki, jej ucieczka w alkohol, a także niekiedy trudny do uchwycenia rytm opowieści mogą wytrącać z równowagi. Jednak dla tych, którzy lubią literackie gry, niedopowiedzenia, alegorie i świat, który wymyka się jednoznacznej klasyfikacji, będzie to lektura niezwykle satysfakcjonująca.

Każdy z nas ma w sobie coś z bestii, zdaje się szeptać Yan Ge z każdej strony tej książki. I choć „Kroniki…” nie dają łatwych odpowiedzi, zostawiają czytelnika z pytaniami, które wciąż rezonują po odłożeniu lektury. To powieść o inności, o wyobcowaniu, o potrzebie przynależności i o niebezpiecznych iluzjach normalności. Pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów spekulatywnej prozy, ale dla wszystkich, którzy w literaturze szukają czegoś więcej niż tylko opowieści.