Kawerna: Gazeta Fantastyczna
MEDIA
Kategorie: Recenzje

RECENZJA: Re-Start Level Up | Gracz, który kliknął „żyć”

No dobra, wyobraź sobie, że masz trzydzieści lat, mieszkasz sam, twoja żona właśnie wyprowadziła się z twojego życia (z lodówką pełną jedzenia), a jedyną rzeczą, w której jesteś dobry, jest granie w World of Warcraft. Nie masz pracy, nie masz celu, nawet wena na pisanie bloga cię opuściła. Ale pewnego dnia, bach!, w twoim polu widzenia pojawia się… interfejs z gry. Statystyki życia. Punkty. Wskaźniki reputacji. Questy. Tak, to Level Up w wersji IRL. I tak właśnie zaczyna się pierwszy tom serii Dana Sugralinowa: Re-Start.

Na pierwszy rzut oka brzmi to jak spełnienie marzeń każdego nerda. Codzienność jako RPG? Proszę bardzo. Każde działanie punktowane, każda decyzja wpływa na statystyki. Ale zanim się zachwycisz, poznaj Fila. Bo Fil to nie jest charyzmatyczny gość, który wciąga cię od razu jak Geralt czy Nathan Drake. To typowy przegryw, kanapowiec z depresyjnym bagażem i stylem życia przypominającym mem „życie gracza w 2009”. I to właśnie w tym tkwi siła tej książki, nie w herosie, który od razu zgarnia punkty charyzmy, tylko w kimś, kto musi na każdą z nich zapracować. Powoli. Żmudnie. I czasem kompletnie bez sensu.

Sugralinow nie buduje od razu świata z zagrożeniami, bossami i magią. Re-Start to bardziej obyczajówka z wstawkami RPG. Fabularnie dzieje się tu mało, ot, kolejne dni Fila, kolejne wyzwania, kolejne akcje i reakcje systemu. Ale właśnie w tej zwyczajności kryje się magia. Bo widzimy, jak nawet najprostsze rzeczy, spacer, rozmowa, zrobienie zakupów, mogą być „questem”, który pcha bohatera do przodu. Niby nic, ale obserwowanie, jak ten facet zaczyna podnosić swoje życie z gruzów, sprawia satysfakcję. A że po drodze ratuje kota, pomaga bezdomnemu psu, zaczyna lepiej traktować ludzi i wreszcie się ogarnia, zaczynamy mu kibicować.

Nie, Fil nie jest idealny. Ba, na starcie ciężko go nawet lubić. Ale zmienia się. A jego przemiana nie dzieje się magicznie, nie ma tu cudownego oświecenia ani nagłego sukcesu. Każdy poziom trzeba wywalczyć, każdy punkt wytrzymałości zdobyć, robiąc pompki na łazienkowej podłodze. I to działa. Po prostu.

Jeśli spodziewasz się smoków, czarów i epickich bitew, sorry. Level Up to raczej Simsy na modzie RPG niż Skyrim. Tu zamiast goblinów walczysz z lenistwem. Zamiast miecza masz listę celów do zrobienia. Ale to właśnie sprawia, że ta książka nie jest kolejną kalką Drogi Szamana czy Awatara Boga. To zupełnie inny klimat, bardziej ludzki, przyziemny, ale nie mniej uzależniający.

Sugralinow dobrze rozumie graczy, zresztą sam jest jednym z nas. Wie, co nas kręci. Co nas wkurza. I umie to przełożyć na narrację. Kiedy Fil zdobywa punkty za to, że przeczytał książkę albo uratował bezdomnego kota, masz ochotę klikać razem z nim. Kiedy interfejs nagle pokazuje: „+1 do samooceny”, czujesz ten mały uśmiech. Bo kto z nas nie chciałby widzieć progresu w czasie rzeczywistym?

Styl jest prosty. Trochę zbyt prosty momentami, zwłaszcza w tłumaczeniu, czuć, że to przekład z rosyjskiego i czasem składnia zgrzyta jak źle dobrane przełożenie w rowerze. Ale nie przeszkadza to w czytaniu. Historia płynie, rozdziały są krótkie, a system punktów i interfejsowych wstawek robi robotę. Pojawiają się nowe perki, reputacje, logi zdarzeń, wszystko jak w dobrze zaprojektowanej grze.

A emocjonalnie? Jest kilka naprawdę fajnych momentów. Fil nie tylko ogarnia swoje życie, ale zaczyna też pomagać innym, co automatycznie sprawia, że przestaje być tylko graczem, a staje się… no, powiedzmy: NPC-em z misją społeczną. Albo raczej bohaterem pobocznym we własnej opowieści, który próbuje dostać się na główny tor.

Jeśli jesteś graczem, zdecydowanie. Jeśli nie jesteś graczem, ale lubisz historie o ludziach, którzy się ogarniają, też. Re-Start nie jest książką rewolucyjną. Ale jest szalenie przyjemna, pełna małych obserwacji i lekkiego humoru. To pozycja, która nie wymaga od ciebie niczego poza chęcią, by poznać kogoś, kto próbuje zacząć od nowa. Z planszą, która nie jest wcale tak pusta, jak się wydaje.

Nie wiem, co będzie dalej w kolejnych tomach, ale jeśli Sugralinow utrzyma ten poziom i nie pójdzie w totalny absurd, to z przyjemnością wbiję kolejne levele razem z Filem. A póki co, Re-Start to przyjemny „quest poboczny” na jeden wieczór. Ale za to taki, po którym może samemu zechcesz zrobić kilka pompek. Albo przynajmniej posprzątać lodówkę.