Charlie Hunnam wkroczył w skórę Ed Geina dla netflixowej serii Monster: The Ed Gein Story, gdzie po żmudnych poszukiwaniach zdobył niedostępną taśmę z przesłuchaniem mordercy, by dopracować jego głos do perfekcji. Ta obsesja na punkcie detalu podkreśla absurd, jak aktor znany z motocyklowych buntowników nagle staje się głosem potwora, którego zbrodnie wstrząsnęły Ameryką lat 50.
W popkulturze to ironia losu, bo Gein zainspirował ikony horroru jak Psycho czy The Texas Chain Saw Massacre, a teraz wraca w formie serialu, gdzie nawet Alfred Hitchcock pojawia się jako postać, mieszając fakty z fikcją w hollywoodzkim stylu. Sarkazm czai się w tym, że rzadkie nagrania Geina stają się kluczem do „autentyczności”, choć cała historia refraktuje kulturę grozy przez pryzmat współczesnego hype’u.
Premiera serii już w ten weekend na Netflixie z gwiazdorską obsadą jak Tom Hollander czy Laurie Metcalf podkreśla niezręczność fascynacji mordercami, gdzie brutalna rzeczywistość miesza się z popkulturowym blaskiem, tworząc chłód, który trudno zignorować.
