Hayao Miyazaki nie tworzy światów, on je ożywia. A Nausicaä z Doliny Wiatru to najlepszy dowód, że potrafi to robić nie tylko za pomocą animacji. Pierwszy tom mangi, na której bazuje kultowy film z 1984 roku, otwiera opowieść większą, głębszą i bardziej wielowarstwową niż można się było spodziewać. To nie tylko ekologiczna przypowieść. To także historia o wojnie, pamięci, rozpadzie cywilizacji i tym, co może się zrodzić z jej popiołów.
Minęło tysiąc lat od Wielkiego Upadku. Ludzkość przetrwała, ale tylko na marginesie świata, zepchnięta przez toksyczny las, zamieszkały przez gigantyczne owady i duszące zarodniki. Świat Nausicaä jest brutalny i piękny zarazem. Miyazaki pokazuje postapokalipsę bez przesadnej grozy, raczej jako coś naturalnego, organicznego, wpisanego w cykl zniszczenia i odnowy.
W centrum tej scenerii jest tytułowa księżniczka, młoda, odważna, obdarzona empatią, która wykracza daleko poza ramy klasycznej protagonistki. Nausicaä potrafi porozumieć się z olbrzymimi owadami, lata na własnoręcznie pilotowanym szybowcu i nie boi się wejść do samego serca Lasu. To postać niesamowicie silna, ale nie przez brutalność czy siłę fizyczną, przez współczucie i zrozumienie.
Pierwszy tom wprowadza czytelnika w konflikt, który szybko wykracza poza lokalne spory. Dolina Wiatru, pokojowa kraina, zostaje wciągnięta w wojnę między dwoma większymi imperiami. Surowce, stare technologie, religie i pamięć po dawnej cywilizacji mieszają się tu w gęstej, niepokojącej atmosferze. Z jednej strony mamy brutalny militarystyczny świat, z drugiej, ludzi próbujących po prostu przeżyć.
Ale Miyazaki nie moralizuje. Nie ma prostego podziału na dobro i zło. Nawet przeciwnicy Doliny nie są bezdusznymi tyranami, są ofiarami systemu, historii i lęku. To jedna z sił tego komiksu: wszyscy są po coś, nikt nie jest pustym symbolem.
Styl graficzny Miyazakiego to hybryda. Z jednej strony bardzo surowy, prawie szkicowy, bez polerki, bez ozdobników. Z drugiej, niezwykle ekspresyjny. Postacie mówią nie tylko słowami, ale każdym gestem. Kreska w sepii buduje melancholijny klimat. Las, owady, ruiny, wszystko wygląda jakby zaraz miało się rozpaść w pył. Ale w tej nietrwałości jest piękno. Każdy kadr oddycha, nawet jeśli nie krzyczy detalem.
Można czytać Nausicaä jak klasyczną mangę przygodową, mamy tu wojnę, politykę, walkę o przetrwanie. Ale pod spodem pulsuje coś głębszego. To opowieść o odpowiedzialności, o tym, jak bardzo przeszłość nas kształtuje, jako jednostki i jako gatunek. Nausicaä z jednej strony próbuje chronić Dolinę, z drugiej, zmierzyć się z ruinami dawnych cywilizacji, które ludzie próbują wskrzesić, nie rozumiejąc ich konsekwencji. Brzmi znajomo? Tak, to klasyczny motyw Miyazakiego: technologia bez refleksji kontra natura bez głosu.
Dla fanów studia Ghibli, oczywiście. Ale także dla tych, którzy chcą rozpocząć przygodę z mangą, ale nie wiedzą od czego zacząć. Nausicaä to świetne wejście: mądre, piękne, nieprzesadzone. Dla miłośników sci-fi? Jak najbardziej. Dla ekologów? Zdecydowanie. Ale też dla tych, którzy po prostu chcą przeczytać historię, która coś z nami robi.