Kawerna: Gazeta Fantastyczna
MEDIA
Kategorie: Recenzje

RECENZJA: Przepisy kulinarne ze świata Tolkiena | Elfie wino i krasnoludzkie pieczyste. Smaki Śródziemia

Przepisy kulinarne ze świata Tolkiena to coś więcej niż tematyczny gadżet dla fanów. To pięknie wydana, klimatyczna podróż przez kulinarną mapę Śródziemia, gdzie każda potrawa, od skromnych hobbitowych śniadań po ucztę w salach krasnoludzkich, opowiada historię, buduje nastrój i przywołuje znane postacie oraz sceny.

Autorka, Robert Tuesley Anderson, z wielką dbałością o szczegóły i z wyczuwalnym literackim wyczuciem, odtwarza kuchnię fikcyjnych ludów Tolkiena tak, jakby była realna, wpisana w codzienność tych światów. Nie mamy tu prostego cytowania nazw dań pojawiających się w Władcy Pierścieni czy Silmarillionie, ale reinterpretacje, które z jednej strony odpowiadają na pytanie: „Co mógłby zjeść Frodo?”, a z drugiej, inspirują do prawdziwego gotowania we własnej kuchni.

W książce znajdziemy klasyki: pięć posiłków hobbita (w tym wybitnie aromatyczny placek ziemniaczany z cebulą i czosnkiem), chleb lembas w wersji jadalnej, z nutą wanilii i lawendy, gulasz z dzika inspirowany kuchnią Rohanu, pieczone jabłka z miodem i orzechami czy gęste, rozgrzewające zupy krasnoludów z jęczmieniem i korzennymi przyprawami. Wszystko to podane z narracyjnym tłem, przemyślanie podzielone na rozdziały tematyczne odpowiadające regionom i ludom Śródziemia.

Estetyka tomu nie zawodzi. Stylizowane ilustracje, cytaty z Tolkiena, kadrowanie stron przypominające elfiańskie manuskrypty, to wszystko sprawia, że książkę chce się nie tylko czytać i używać, ale i kolekcjonować. Układ graficzny łączy funkcjonalność z baśniową formą. Przepisy są zrozumiałe i konkretne, jednocześnie zachowując swoją magiczną otoczkę.

Warto podkreślić, że autor traktuje kulinaria jako nośnik tożsamości, dla niego gotowanie to sposób, by poczuć się częścią opowieści, a jedzenie jest formą zanurzenia w świecie Tolkiena, jak czytanie map czy śledzenie genealogii elfów. Przez to Przepisy kulinarne ze świata Tolkiena nie są ani pastiszem, ani kuchenną fanaberią, lecz świadomą próbą odtworzenia nastroju i rytmu życia znanych bohaterów poprzez smak.

To książka idealna nie tylko dla miłośników fantasy. Dla każdego, kto lubi jedzenie jako opowieść, rytuał, formę kontemplacji, będzie to niezwykła przygoda. Można ją czytać jak opowieść przy kominku lub wykorzystać przy tematycznej kolacji. A jeśli doda się do tego muzykę Howarda Shore’a i odrobinę dymu z ogniska, naprawdę można uwierzyć, że oto siadamy do stołu z Bilbem i Gandalfem.

Dla fanów Śródziemia, lektura obowiązkowa. Dla reszty, pyszne zaproszenie do wejścia w świat, gdzie chleb i herbata są równie ważne jak miecze i pierścienie.