Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Recenzje

Recenzja: The Goon 2 – Eric Powell

Drugi tom komiksu charakteryzującego się dosyć oryginalnym podejściem do opowiadania historii i specyficznym poczuciem humoru, nie tylko przedstawia dalsze losy tytułowego Zbira, lecz również uzupełnia wcześniejsze luki w jego biografii, w mistrzowski sposób grając na emocjach zarówno samych postaci, jak i czytelników. Jeśli po przeczytaniu pierwszego tomu oczekiwaliście kolejnej dawki irracjonalnych sytuacji, slapstickowej komedii i krwi lejącej się rwącym potokiem, wszystko to otrzymacie. Jednakże w znacznym stopniu zrównoważonej, okrojonej i umotywowanej formie niż w tomie pierwszym. Stoi za tym przede wszystkim bardziej zwarta formuła historii i znacznie mniejsza liczba „reklamowych” przerywników, dzięki czemu zaprezentowany tom pozostawia po sobie jeszcze lepsze wrażenie i głębiej zapada w pamięć.

Trzy główne opowieści skupiają się na losach Zbira i jego kumpla Frankiego, próbujących powstrzymać poczynania Kapłana-zombie, szalonego naukowca i cygańskiej wiedźmy, tradycyjnie już chcących doprowadzić do ogólnego zniszczenia lub po prostu dopełnienia się krwawej zemsty. Ochraniając zwyczajnych mieszkańców miasteczka przed kolejnymi falami przemocy, sami zostają wciągnięci w coraz to bardziej niebezpieczne sytuacje, wymagające użycia zarówno niekonwencjonalnych, jak i klasycznych metod tłamszenia zagrożenia. Pięści, noże, zęby, broń palna i prawna, a nawet to, co się akurat nawinie pod rękę, jest w stałym użyciu głównych bohaterów, twardo idących po trupach do celu. Ale tym, co bezsprzecznie udowadnia nam, iż mamy do czynienia z pełnokrwistymi postaciami, a nie wydmuszkami stworzonymi na potrzeby fabuły, jest ich życiowa droga, pełna niesprawiedliwości, zawodów i upadków, przedstawiana za pomocą genialnych retrospekcji wplatanych w akcję.

Eric Powell chyba jak nikt inny potrafi połączyć skrajnie różne tematy i problemy w taki sposób, jakby nigdy wcześniej nie funkcjonowały w oderwaniu od siebie, tworząc z nich całkowity i zaskakująco spójny obraz wymyślonej przez siebie rzeczywistości. Czytając „The Goona” bezsprzecznie ufamy autorowi i zatracamy się w świecie wypełnionym duchami, zombie, potworami, innymi wymiarami oraz wszelkiej maści istotami nadprzyrodzonymi, jak gdyby irracjonalność niektórych sytuacji i działań nie była dla nas niczym niezwykłym i dotąd niespotykanym. Dzieje się tak, ponieważ ten niezwykły światek wcale nie działa w oderwaniu od naszego, doskonale nam znanego, wręcz przeciwnie, bohaterowie borykają się z w pełni znanymi problemami dotykającymi nas w prawdziwym życiu, a są one jedynie ukryte za fasadą magii, rubasznego humoru czy też nadmiernej przemocy, spokojnie czekając aż czytelnik je prawidłowo odczyta i zrozumie.

Dodatkowe historyjki zawarte w tym opasłym tomiszczu, w większości przypadków są zilustrowane (bądź napisane) przez różnych autorów zaproszonych do współpracy, dzięki czemu dostajemy nieco bardziej zróżnicowany pod kątem graficznym tom, obserwując świat Zbira oczami innych rysowników i twórców. Między innymi możemy przeczytać krótkie, humorystyczne opowiadanie autorstwa Thomasa Lennona opatrzone zaledwie kilkoma rysunkami Erica, w którym Franky udaje się na poszukiwania pewnego bardzo cennego towaru. Świetnie oddaje ono i klimat, i absurdalny humor tego świata. Wszystkie te wstawki funkcjonują w zupełnym oderwaniu od fabuły, doskonale spisując się jako przerywnik i moment nabrania świeżego powietrza przed ponownym wskoczeniem do głównej historii.

Co równie istotnie, w porównaniu do początkowych prób zawartych w pierwszym tomie, rysunki samego autora są w znacznej mierze bardziej dopracowane, szczegółowe i niejednokrotnie szczerze zachwycające – pokazują jak bardzo jego ręka wyrobiła się na przestrzeni lat. Przykładem tego jest chociażby wspaniale narysowana „Opowieść Wigilijna”, sekwencja z wizją Sępa czy oczywiście cały rozdział „Chinatown i tajemnica pana Wickera”, w którym Powell przechodzi sam siebie w momentach retrospekcji i wyśmienicie ukazuje emocje, łącząc ołówek, tusz, farby i kolory tak, że zamiast czytać dalej, zatrzymujemy się i podziwiamy każdy szczegół i kreskę obrazu. W ten sam sposób zostajemy olśnieni niemal na każdej stronie komiksu, wpatrując się w zmieniający się styl narracji i niejednokrotnie zbierając szczękę z podłogi z powodu doskonałości płynącej z dobranych barw i estetyki, oddziałującej na klimat tej opowieści.

Drugi tom „The Goon” pod wieloma aspektami okazuje się być jeszcze lepszy od pierwszego, jednocześnie wnikając głębiej w psychikę bohaterów w ogóle nie zatraca swojej pierwotnej, szalonej natury, co rusz atakując czytelnika odważnym i niecodziennym zabiegiem fabularnym, wizualnym czy słownym. Eric Powell udowadnia, że ma ogromny dystans zarówno do siebie, jak i rzeczywistości do tego stopnia, że potrafi umieścić w komiksie swój własny komiks czytany przez jednego z bohaterów. Nie byłoby w tym nic dziwnego (w końcu choćby „Deadpool” pełny jest tego typu łamania czwartej ściany) gdyby nie maleńki fakt, że historia „Sodomickie dziecko szatana” została wręcz zakazana i zbojkotowana jeszcze przed wydaniem, co poskutkowało wstrzymaniem jej publikacji, mimo to autor w sprytny i prześmiewczy sposób przemycił ją ostatecznie do historii. Każdy, komu pierwszy tom przypadł do gustu bez głębszego zastanowienia powinien sięgnąć po kontynuację, zaś ci, którzy po jego lekturze mieli mieszane uczucia i obawiali się, że historia będzie toczyć się jedynie po prześmiewczych torach, tym bardziej powinni zapoznać się z drugim tomem, gdyż udowadnia, jaki potencjał kryje się w z pozoru błahej i niepoważnej historyjce.

Natalia Stanek