Choć Thunderbolts nie zdradza wyraźnie, że Mel, grana przez Geraldine Viswanathan, to przyszła Songbird, producent Brian Chapek właśnie zasugerował, że fani nie bez powodu rozpoznali ją jako Melissę Gold – i być może Marvel celowo zostawił ukrytą wskazówkę.
W wywiadzie Chapek odniósł się do subtelnego „emblematycznego” szczegółu w kostiumie Mel:
„Zwróćcie uwagę, jaki emblemat nosi ta postać – on może, ale nie musi sugerować jej większą tożsamość.”
I rzeczywiście – fani z sokolim wzrokiem zauważyli, że Mel w jednej ze scen ma przypięty symbol przypominający ptaka śpiewającego.
W filmie Mel nie wykazuje żadnych nadnaturalnych zdolności, ale jej fabularny łuk przywodzi na myśl komiksową przemianę Screaming Mimi w Songbird. W MCU lojalność Mel wobec Val jest wyraźna – ale też wyraźnie boryka się z wewnętrznym konfliktem, co może zwiastować przyszłą przemianę w bohaterkę.
Viswanathan nie zdradza wiele, ale mówi:
„To sytuacja, z którą wielu może się utożsamić – pracujesz dla kogoś i nagle zaczynasz się zastanawiać: ‘Czy oni są źli? A ja? Chyba chcę robić dobro…’”
Jeśli Marvel rzeczywiście planuje wprowadzenie Songbird, ten subtelny trop może być początkiem większego wątku – być może nawet dla własnego projektu lub dalszych odsłon Thunderbolts. Czy zatem Mel rozwinie skrzydła w MCU? Wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek tej historii.