Antologie mają to do siebie, że rzadko kiedy oferują stały poziom, i Kiciusie, koty, sierściuchy nie są wyjątkiem. To zbiór jedenastu opowiadań o kotach, ale jeszcze bardziej o emocjach, relacjach, ludzkich słabościach i czułościach, które koty w ludziach wywołują. Choć nie wszystkie teksty trzymają ten sam poziom, lektura zostawia ciepły, refleksyjny posmak, a niektóre historie zostają z czytelnikiem na dłużej.
Nie ma tu jednej dominującej stylistyki. Opowiadania mieszają obyczajowość z fantastyką, horrorem, baśnią i thrillerem, co działa raz lepiej, raz gorzej. Ta różnorodność to siła i słabość jednocześnie. Bo chociaż każdy znajdzie coś dla siebie, trudno o emocjonalną spójność, a przecież koty to jednak stworzenia z własnym, jasno określonym kodem emocjonalnym.
Najmocniejsze teksty, choć każdy czytelnik zapewne wskaże inne – to te, które odważnie łączą kocią obecność z głębokim portretem psychologicznym. Tomasz Betcher w Nieszczęścia chodzą trójkami udowadnia, że koty potrafią być pełnoprawnymi bohaterami, z wdziękiem i lojalnością. Katarzyna Berenika Miszczuk w opowiadaniu Raz, dwa, trzy zabiera nas z powrotem do świata Kwiatu paproci, a Aga Sana w Pso(ko)tku balansuje na granicy horroru i emocjonalnego rozedrgania. Te historie nie tylko trafiają w ton antologii, ale też pokazują, że kot nie musi być metaforą, by był symbolem.
Są jednak również teksty, które wypadają słabiej – schematyczne, fabularnie nijakie lub nadmiernie eksperymentalne. Szczególnie rozczarowujące może być opowiadanie, w którym kota zastępuje człowiek o nazwisku Kot. Zgrzyt nie dlatego, że autorce brak talentu, ale dlatego, że podważa obietnicę tematyczną całego zbioru. Dla kogoś, kto sięgnął po książkę właśnie po to, by zanurzyć się w kocich historiach, to może być niepotrzebne rozczarowanie.
Tym, co łączy wszystkie teksty, jest emocjonalna warstwa. Zbiór dotyka tematów samotności, utraty, wykluczenia, ale też bliskości, ciepła i wzajemnego zaufania. Koty stają się tu przewodnikami po psychicznych labiryntach bohaterów, bywają duchami, cieniami, towarzyszami i wybawicielami. I choć nie wszystkie historie mają idealne tempo czy fabularną głębię, większość z nich odnajduje swój rytm, swoją emocjonalną prawdę.
Na osobną uwagę zasługuje wydanie książki, twarda, tłoczona okładka, wyczuwalna pod palcami faktura, przyjemna typografia i czarujące ilustracje wprowadzające do każdego z opowiadań. To detal, który sprawia, że książka nie tylko się czyta, ale i dotyka z przyjemnością. Wizualnie to bardzo dopracowany, estetycznie wyważony tom, który świetnie sprawdzi się jako prezent, nie tylko dla kociarzy.
Czy to lektura idealna? Nie. Ale to zbiór opowiadań, w którym serce bije mocniej niż forma, a to bywa cenniejsze niż literacki perfekcjonizm. Dla miłośników kotów będzie to czytelnicza przyjemność, czasem podszyta uśmiechem, czasem wzruszeniem. A dla wszystkich innych, solidna propozycja na spokojny wieczór z książką, która nie krzyczy, ale szepcze do ucha.