W swojej najnowszej powieści Wzgarda Paulina Hendel po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać literaturę rozrywkową z wyraźnym charakterem. To nie jest książka, która powiela znane tropy fantasy – przeciwnie, to tekst, który zaskakuje dojrzałą konstrukcją świata, ironią w dialogach i głębią w portretowaniu emocji. Choć nie każdemu przypadnie do gustu wolniejsze tempo niektórych rozdziałów, to całość układa się w spójną i angażującą historię. To fantasy osadzone w surowej, kolonialnej rzeczywistości, gdzie zbrodnia, polityka i baśniowy cień magii tworzą niepokojąco aktualny portret społeczeństwa.
Główna oś fabularna rozpoczyna się klasycznie: zaginięcie pracownika Czarnej Kompanii na wyspie, która jeszcze niedawno była kolonią karną. Szybko jednak okazuje się, że to nie tylko kryminał, ale raczej wielowarstwowa opowieść o traumie, winie, władzy i przeszłości, która nigdy naprawdę nie przemija. Kilian Sztorm, naczelnik wyspy, zostaje zmuszony do powrotu do sprawy, która przed laty wymknęła mu się spod kontroli – brutalnego mordu, który wciąż odbija się echem wśród lokalnej społeczności. Prowadzone przez niego nowe śledztwo, przy pomocy oddanej lecz różnorodnej ekipy, odsłania kolejne warstwy kłamstw i przemilczeń.
Jednym z największych atutów Wzgardy jest właśnie ta ekipa: skład Pokojowej Warty to mieszanka charakterów, które działają na zasadzie kontrapunktu. Cyniczny Kilian, zbudowany jak szafa, lecz pełen empatii ogr Gustaw, czarująco bezczelna złodziejka Margo i młody arystokrata Luka tworzą grupę bohaterów, których chce się śledzić. Ich dynamika jest wiarygodna i podszyta humorem, który zderza się z brutalnością świata, nadając powieści ton nieoczywisty, gdzie śmiech może przyjść zaraz po scenie wyjątkowo makabrycznej.
Ważnym elementem tej historii jest także wątek dziewczyny ukrywanej przez lata w podziemiu, którego znaczenia nie można zdradzić bez psucia przyjemności z lektury. Jej fragmenty opowieści są napisane z innym rytmem, bardziej introspektywnie, z akcentem na emocje i percepcję świata zewnętrznego. Choć dla niektórych mogą one wydawać się mniej porywające, to właśnie one dodają historii głębi psychologicznej, pokazując, jak przemoc i izolacja potrafią wypaczyć spojrzenie na rzeczywistość.
Zaskakujące jest to, jak zręcznie Hendel łączy baśniowe inspiracje z realizmem kolonialnego świata, gdzie dawna magia została wygnana, ale jej echa nadal wibrują pod powierzchnią. Motywy rodem z Grimmów – te mroczne, a nie ugrzecznione – pojawiają się jako elementy mitologii świata, podszyte brutalnością i groteską. Autorka nie boi się przemocy, ale nie epatuje nią bez potrzeby. Sceny makabry są dosadne, ale uzasadnione emocjonalnie i fabularnie, a nie wstawione dla efektu.
Nie wszystko jednak wypada idealnie. Momentami tempo opowieści wyraźnie zwalnia, a w niektórych fragmentach konstrukcja rozdziałów potrafi zatrzymać narracyjne napięcie. Są też chwile, kiedy Kilian wydaje się zbyt pasywny, a ciężar śledztwa spada na innych członków zespołu. Jednak z perspektywy finału widać, że ten wybór jest świadomy, bo bohaterowie dojrzewają do działania w różnym rytmie. To nie opowieść o herosach, ale o ludziach i nieludziach funkcjonujących w trudnym, pełnym uprzedzeń i wykluczeń świecie.
Szczególne uznanie należy się za konstrukcję świata. Hendel nie serwuje nam kolejnej generycznej krainy fantasy. Kolonia przypomina historyczne kolonie karne, pełne złożonych relacji między rasami, pamięci o przemocy i prób zasypania podziałów. Świat przedstawiony ma warstwy: religijne, językowe, kulturowe. Czuć, że został stworzony z myślą o czymś więcej niż tylko dekoracji dla akcji. To żyjąca przestrzeń, gdzie polityka i przeszłość mają realne konsekwencje.
Nie sposób nie wspomnieć o języku powieści, który jest równocześnie prosty i rytmiczny, ale też pełen wyraźnych idiomów kulturowych, neologizmów i nawiązań, które uwiarygadniają świat. Dialogi są cięte, naturalne, a narracja potrafi być zarówno czuła, jak i dosadna.
Wzgarda nie jest książką dla każdego, kto szuka klasycznej fantasy z łatwym morałem. To opowieść wielowarstwowa, świadoma, czasem ponura, ale zawsze emocjonalnie autentyczna. Choć kilka wątków można by skrócić lub mocniej zarysować, całość to zdecydowanie udany literacki eksperyment, który łączy baśniowość, kryminał i komentarz społeczny. Dla fanów mroczniejszej fantastyki z dobrze poprowadzoną intrygą będzie to lektura satysfakcjonująca i długo rezonująca w pamięci.