Kawerna: Gazeta Fantastyczna
MEDIA
Kategorie: Ze świata

NEWS: Ironheart bez grosza dla współtwórcy – Marvel znów pod ostrzałem

Na kilka tygodni przed premierą Ironheart (24 czerwca), brazylijski artysta komiksowy opublikował emocjonalny wpis na Instagramie. Cieszy się, że jego postać trafia do live-action, ale jednocześnie nie ukrywa goryczy – Marvel Studios nie zapłaciło mu żadnego honorarium. Ani opłaty, ani udziału w zyskach. Nie było też czerwonego dywanu. Było za to milczenie.

Deodato, który w 2016 roku współtworzył Ironheart razem z Brianem Michaelem Bendisem w serii Invincible Iron Man, wskazuje na szerszy problem: komiksowi twórcy są systemowo pomijani w podziale zysków z MCU, choć to ich praca napędza miliardowe franczyzy. „To nie chodzi tylko o mnie. To kwestia zasad” – napisał. „Nie prosimy o miliony. Chcemy tylko symbolicznego udziału i uznania wkładu.”

I nie jest w tym sam. Ed Brubaker (twórca Zimowego Żołnierza) i Jim Starlin (ojciec Thanosa) wielokrotnie mówili o rażących dysproporcjach między ich wpływem na kino a faktycznym wynagrodzeniem. Starlin przyznał, że więcej dostał od DC za postać KGBeasta w Batman v Superman niż od Marvela za użycie Thanosa i Gamory.

Marvel stosuje tzw. model tokenowy: jednorazowe „podziękowanie” w postaci ok. 5 tys. dolarów i – czasem – zaproszenia na premierę. Coraz więcej twórców mówi: to za mało. Szczególnie kiedy ich pomysły przerabiane są na sześcioczęściowe seriale, które karmią Disney+.

Deodato ostrzega: jeśli Marvel się nie opamięta, coraz więcej artystów odejdzie do własnych, niezależnych projektów, gdzie mogą zachować prawa i realnie zarabiać. I trudno się dziwić. Bo jak długo jeszcze fani MCU będą zadowoleni, że ich ulubione postacie powstały w klimacie wyzysku?

Ironheart startuje już w czerwcu. Ale to, co miało być świętem nowej bohaterki, może szybko zamienić się w kolejny rozdział debaty o tym, czy Marvel potrafi docenić tych, którzy dali mu fundamenty. Na razie, nie wygląda to najlepiej.