Wygląda na to, że Srebrny Surfer nie skończy na jednym kosmicznym cameo. Według Daniela Richtmana, Marvel ma ambitne plany: postać ma pojawić się w wielu projektach MCU, w tym we własnym filmie. A to nie wszystko, możliwe, że zobaczymy więcej niż jednego Surfera.
Pierwszy raz pojawi się w Fantastyczna Czwórka: Pierwsze kroki, którego akcja toczy się w retrofuturystycznej wersji lat 60. i poza główną linią czasową MCU. Reżyser Matt Shakman sugerował już wcześniej, że film czerpie z różnych komiksowych epok, w tym z Earth X, gdzie rolę Surfera przejmuje Shalla-Bal, kobieca wersja bohatera, znana fanom komiksów od dekad. Jej pojawienie się w filmie wywołało przewidywalne jęki o „wokeness”, ale trudno zarzucić Marvelowi ignorowanie materiału źródłowego, skoro Shalla-Bal jest kanoniczną postacią od lat 70..
Nie znaczy to jednak, że Norrin Radd, klasyczny Silver Surfer, zniknął z planów. Wręcz przeciwnie, jeśli faktycznie powstaje solowy film, wiele wskazuje na to, że to właśnie on będzie centralną postacią. Spekuluje się też o jego udziale w „Avengers: Doomsday” lub „Secret Wars”, które otwierają drzwi do multiwersum, a więc także dla wersji równoległych.
Na razie Marvel milczy, i raczej nie zdradzi nic więcej przed lipcową premierą Pierwszych kroków. Shakman wyraźnie podkreśla, że jego priorytetem jest komiksowa wierność i świeże podejście do drużyny Reeda Richardsa. Nie próbuje kopiować starych filmów, tylko sięga do źródeł: Kirby, Lee, Byrne, Hickman, Waid, Ryan North – lista inspiracji mówi sama za siebie.
Niezależnie od tego, czy ekranowy Srebrny Surfer będzie miał głos jak burza i lśniącą skórę z platyny, czy też nosi imię Shalla i dźwiga kosmiczne traumy, jedno jest pewne: Marvel szykuje nowy, wielki rozdział w swojej międzygwiezdnej opowieści. I tym razem nie chodzi o bijatykę na statkach, tylko o mitologię, samotność i ofiarę – czyli to, co u Surfera najważniejsze.