Kawerna: Gazeta Fantastyczna
MEDIA
Kategorie: Recenzje

RECENZJA: nie w szczepionkę | Druga jeszcze mocniejsza

Jakub Nowak nie tyle wraca z nową powieścią, ile wraca z przytupem, i to takim, który rezonuje długo po lekturze. Nie w szczepionkę to książka, która zamiast iść śladem debiutanckiego sukcesu To przez ten wiatr, decyduje się zaryzykować i skręcić w zupełnie inną stronę, udowadniając, że Nowak nie planuje pisać wciąż tej samej książki.

Choć elementy wspólne się pojawiają – czas przeszły jako żywe, pulsujące tło, obsesyjne dbanie o szczegół psychologiczny i emocjonalną wiarygodność postaci – to narracyjnie i tematycznie mamy tu zupełnie inny kaliber. To proza o dojrzewaniu, o bólu istnienia, o zbędności i desperackiej potrzebie przynależności, która rozgrywa się w dwóch planach czasowych: brutalnych latach 90. oraz niedalekiej współczesności. Oba wątki splatają się nie tyle fabularnie, co emocjonalnie, przez ból, stratę, samotność i bezradność bohaterów.

Nowak pisze oszczędnie, ale precyzyjnie. Jego zdania są jak betonowe jelita wieżowców, surowe, ale żywe, pulsujące znaczeniem. Autor nie epatuje patosem, nie moralizuje, nie tłumaczy – prowadzi narrację tak, by czytelnik musiał sam poskładać historię z urwanych dialogów, migawek pamięci i niedopowiedzeń. Styl bywa duszny, ale to duszność emocjonalna, taka, która wydobywa ze wspomnień to, co istotne: ból, smród, chłód cegły pod plecami, pierwszy dotyk, pierwszą zdradę, pierwszy raz, gdy zawiodłeś siebie.

To również opowieść o muzyce, nie tej z playlisty, ale tej z krwi. Główna bohaterka współczesnego wątku, Siwa, to czterdziestoletnia pankówa, która nie umie pogodzić się z przemijaniem. Nie chodzi tu jednak o śmieszną odmowę starzenia się, lecz o coś głębszego, o próbę odzyskania siebie, zanim zostanie się zupełnie pochłoniętym przez codzienność, macierzyństwo i rolę, w którą wepchnięto kobietę jeszcze zanim zdążyła siebie zdefiniować.

Nowak stawia pytania, których w polskiej prozie popularnej wciąż zadaje się zbyt mało: o rolę pamięci, o iluzję wspólnoty, o konsekwencje społecznego udawania. Tu dziecko bywa braciszkiem, ojciec kimś innym niż wygląda, a nieobecność maskuje się telefonicznym zestawem głośnomówiącym. Każdy coś ukrywa. Każdy cierpi. Każdy udaje.

To powieść o traumie, która nie wygasa, ale zmienia formę. O przemocy – symbolicznej, fizycznej, codziennej – która nie ma katharsis. Ale też o tym, że świat nie kończy się na tym, co nam zabrano. I choćby nie wiem jak bardzo bolało, zawsze da się – jak mówi Siwa, upchnąć noc jak watolinę w pluszakach i ruszyć dalej.

Nowak nie epatuje dramaturgią, nie ściga się z narracyjnym tempem Netflixa, nie stara się nikogo uwieść tanim suspensem. Pisze powieść cichą, ale wybrzmiewającą mocno, taką, która zostaje pod skórą. Jak zadrapanie z dzieciństwa, które czasem jeszcze swędzi.

Zamiast konkluzji, jedno zdanie z książki, które warto zapamiętać: „Drobiazgi są najważniejsze. Jeśli nie będziemy o nich pamiętać, nawet nie zauważymy, kiedy ktoś zabierze nam światło.”

„Nie w szczepionkę” to książka, która nie daje łatwych odpowiedzi, ale zostawia czytelnika z czymś znacznie cenniejszym – z pytaniami, które wciąż w nas siedzą.