Dom Slaughterów, tom 5: Wojna Rzeźnika to kulminacja opowieści o Jace’u Boucherze, renegacie, który odrzucił zasady Domu i postanowił przejść własną ścieżką. Tate Brombal, we współpracy z rysownikiem Antonio Fuso i kolorystą Miguelem Muerto, serwuje czytelnikowi opowieść nie tyle brutalną, co głęboko emocjonalną. To nie jest zwykła historia o potworach, to dramat wewnętrzny człowieka, który musi zdefiniować na nowo pojęcie lojalności i tożsamości.
Fabuła prowadzi nas przez ostateczną fazę konfliktu między Domami, które łączy tylko jedno, chęć unicestwienia Jace’a. Nie chodzi tu jednak o prostą zemstę. To wojna idei i zdrad, w której brat występuje przeciw bratu, a moralność gubi się w mroku skrytobójczych decyzji. Konflikt narasta z kadru na kadr, z rozmowy na rozmowę, w czym Brombal okazuje się mistrzem, nie ma tu miejsca na tanie skróty. Zamiast tego mamy wielowarstwowe relacje, w których przeszłość i teraźniejszość nieustannie się przenikają.
Tempo narracji jest świetnie wyważone, dynamiczne, krwawe sceny akcji przeplatają się z introspektywnymi momentami, które pozwalają zbliżyć się do bohaterów. Nie ma tu sztucznego napompowania dramatyzmu, jest za to konsekwencja w budowaniu emocjonalnego napięcia. Jace nie jest herosem, nie chce nim być. Ale właśnie ta jego niechęć do etykiet sprawia, że staje się postacią najbardziej ludzką, ułomną, zawiedzioną, a mimo to gotową walczyć o własne rozumienie sprawiedliwości.
Warstwa graficzna doskonale dopełnia opowieść. Antonio Fuso i Miquel Muerto tworzą obrazy duszne, mroczne, przesiąknięte goryczą i symboliką. Krwista czerwień wspomnień, sepiowe rozmycia w retrospekcjach, posępne kadry parku rozrywki, to wszystko buduje klimat opowieści, której fabuła balansuje między rzeczywistością a wewnętrzną traumą.
Ten tom to także rozważanie nad samą naturą organizacji, która w imię walki z potworami sama przekształciła się w potwora. Domy, które miały chronić, zamieniają się w machiny przemocy. Nie bez powodu największym zagrożeniem nie są tu istoty z mroku, ale ludzie, zawistni, zdeterminowani i ślepi na własne wypaczenia. Brombal nie boi się stawiać trudnych pytań: czy każda misja pozostaje czysta, gdy przestaje być bezinteresowna?
Dom Slaughterów, tom 5 to również ukłon w stronę fanów całego Slaughterverse. Choć najmocniej oparty na wątkach z wcześniejszych tomów (Powrót Rzeźnika, Alabaster), to właśnie w Wojnie Rzeźnika dostajemy najbardziej klarowną i jednocześnie bolesną konkluzję. Finał nie jest łatwy ani moralnie komfortowy. Ale też nigdy nie miał taki być.
To album, który zaskakuje dojrzałością, narracyjnym rozmachem i ambicją, jak na rozbudowę uniwersum wyrosłego z horroru młodzieżowego, to poziom rzadko spotykany. Jace Boucher kończy swoją opowieść nie jako bohater, ale jako postać z krwi i kości, która zmusza nas do przemyśleń.