Warszawa, rok 1968. Środek PRL-u, z jednej strony odbudowane miasto i ulice z afiszami o 25-leciu Polski Ludowej, z drugiej duchy przeszłości, które domagają się głosu. Taki właśnie kontrast dostajemy w komiksie „Medium”, spin-offie z uniwersum „Wydziału 7”, który przenosi nas w samo serce paranormalnej zagadki. To więcej niż tylko kolejna część serii. To pełnoprawny album, fabularnie rozbudowany, graficznie spójny, klimatycznie dopracowany. Ale po kolei.
Główną bohaterką jest Helena Kwiatkowska, Cyganka, wróżbitka, a przede wszystkim tytułowe medium. Od lat współpracuje z tajną jednostką Służby Bezpieczeństwa badającą zjawiska nadprzyrodzone, Wydziałem 7. Tym razem działa jednak na własną rękę, oferując spirytystyczne seanse warszawskiej elicie.
Problem w tym, że duchy zaczynają pojawiać się bez zaproszenia. Niekiedy agresywne, niekiedy pełne bólu, ale wszystkie czegoś chcą. Wkrótce okazuje się, że ich źródłem jest nierozliczona przeszłość, powojenna, przemilczana, związana z dramatycznym epizodem z czasów Powstania Warszawskiego. W tej sprawie nie chodzi tylko o opętania. Chodzi o pamięć.
Komiks kapitalnie korzysta z realiów późnych lat 60. PRL-u. Monumentalna, ale wciąż poszarpana Warszawa; napięcia polityczne; cenzura i zakłamanie historii, wszystko to staje się kontekstem dla fabuły, która w naturalny sposób łączy grozę z polityką, duchy z ludzkimi dramatami.
Znakomicie wypada też sceneria: miasto jako wielki cmentarz, pełne zakopanych tajemnic i ofiar, które nikt nie chciał pochować z godnością. Ta warstwa społeczno-historyczna naprawdę działa, podbija emocje i nadaje opowieści głębi. Choć to historia poboczna, pojawiają się postacie znane z wcześniejszych zeszytów: Kalina, mityczna boginka o tajemniczej przeszłości, i Szaweł, lojalny lokaj Heleny. Ich relacje są lekkie, nieprzesadzone, a przez to naturalne. W tle przewija się też major Filip Dobrowolski, kolejny smaczek dla fanów uniwersum.
Ale najważniejsze: komiks spokojnie można czytać bez znajomości całej serii. To osobna historia z wstępem, rozwinięciem i zakończeniem. Jasna, logiczna, a przy tym pełna odniesień dla bardziej wtajemniczonych.
Antoni Serkowski to nowa twarz w „Wydziale 7” i trzeba przyznać, z miejsca zostawia po sobie mocne wrażenie. Jego kreska nie jest klasycznie realistyczna, potrafi być przerysowana, czasem wręcz groteskowa, ale to gra na korzyść klimatu. Mamy tu coś z realizmu magicznego: miasto niby realne, ale prześwietlone innym światłem, jakby wyjęte z półświatka zaświatów.
Najlepiej wypadają sceny z pogranicza jawy i snu, opętania, seanse, finałowa konfrontacja. Serkowski ma oko do kompozycji, a jego styl świetnie pasuje do „duchologicznego” charakteru opowieści.
Scenariusz Tomasza Kontnego prowadzony jest sprawnie. Początek to spokojne budowanie napięcia, później akcja przyspiesza, ale nie gubi rytmu. Nie jest to horror w stylu „straszaków”, to opowieść oparta na atmosferze, tajemnicy i stopniowym odsłanianiu dramatycznej prawdy. Finał przynosi nie tylko emocje, ale i rodzaj oczyszczenia, bardzo w duchu ludowej metafizyki, z którą flirtuje cała seria.
To pierwszy komiks z serii wydany nie przez Ongrys, lecz przez Kulturę Gniewu i czuć tę różnicę. Porządna oprawa, objętość jak w klasycznym albumie, świetne materiały. To wydanie, które dobrze wygląda na półce i jeszcze lepiej się czyta.
Co najważniejsze, historia ma sens i wagę. To nie tylko historia o duchach. To opowieść o tym, że historia, którą się wypiera, wróci. Że każda tajemnica prędzej czy później się upomni o prawdę. I że nawet w komunistycznym „tu i teraz” można prowadzić seans duchów, który jest ważniejszy niż niejedna oficjalna przemowa.