W Trollheim: Wampiry i demony Arne Lindmo znowu udowadnia, że potrafi pisać dla młodego czytelnika z ogromną lekkością, ale też powagą wobec tematów, które nawet w baśniowym świecie mogą okazać się bardzo realne. Czwarty tom serii przenosi nas z mrocznych jaskiń Helheimu prosto do szkolnych korytarzy, gdzie również czają się demony, choć tym razem nie wszystkie mają kły, łuski i zaklęcia. Niektóre noszą modne ubrania i próbują poderwać chłopaka, nie cofnąwszy się nawet przed zawarciem paktu z ciemnością.
Największą nowością tej części jest pojawienie się Ziry, wampirzycy, która po dwustu latach próbuje odnaleźć się w ludzkim świecie. Jej przyjaciele, Adam, Tara i Tobiasz, robią wszystko, by ułatwić jej start w nowej rzeczywistości i jednocześnie utrzymać jej naturę w tajemnicy. Zira nie jest jednak typową „dziewczyną z przeszłości”, balansuje między dzikością a potrzebą przynależności, co prowadzi do wielu nieporozumień i spięć. Zwłaszcza że z pozoru zwykłe szkolne intrygi przeradzają się w coś o wiele mroczniejszego.
Lindmo w znakomity sposób wykorzystuje kontrast między codziennością a światem nordyckich mitów. Z jednej strony mamy dramy w klasie, wzajemne zauroczenia i szkolne przepychanki, z drugiej: rytuały, legendy, pradawne zło i powracających bogów. Kiedy uczennica robi wszystko, by zdobyć Adama, nawet zawierając układ z mrocznymi siłami, sytuacja wymyka się spod kontroli, a bohaterowie znowu muszą połączyć siły, by nie tylko ratować świat, ale i chronić samych siebie przed złymi decyzjami.
Choć Wampiry i demony opowiadają o magicznych istotach, to przede wszystkim książka o emocjach młodych ludzi: o potrzebie bycia zauważonym, o trudzie dopasowania się, o gniewie, który potrafi zawładnąć sercem. Lindmo nie moralizuje, ale subtelnie pokazuje, jak łatwo się pogubić, gdy czujemy się samotni lub zazdrośni i jak ważne są wtedy relacje z ludźmi, którzy nas znają i akceptują. Zira to postać tragiczna i dzika, ale też niezwykle ludzka, jej zmagania z własną tożsamością to jeden z najmocniejszych elementów tej części.
Nie zawodzi również styl, krótkie rozdziały, dynamiczne sceny, barwne dialogi i tempo, które nie pozwala oderwać się od lektury. Autor z wprawą podgrzewa atmosferę i świetnie stopniuje napięcie, a jednocześnie nie zapomina o poczuciu humoru, które balansuje mrok fabularnych wydarzeń. Dodatkowym atutem są pełne klimatu ilustracje Marcina Minora, które nadają książce wyjątkowego charakteru.
Trollheim: Wampiry i demony to tom, który rozwija nie tylko uniwersum serii, ale też emocjonalną głębię postaci. To już nie tylko przygoda fantasy, to historia o przyjaźni, zaufaniu, trudnych wyborach i dojrzewaniu. Dla młodszych czytelników będzie to ekscytująca opowieść z dreszczykiem, dla starszych – zaskakująco trafny komentarz do świata młodzieżowych emocji i wyzwań. A dla wszystkich? Po prostu świetna, mądra i pięknie napisana książka, która pokazuje, że nawet w miejscu takim jak Trollheim serce wciąż bije najmocniej.