Kawerna: Gazeta Fantastyczna
MEDIA
Kategorie: Recenzje

RECENZJA: Przeznaczeniem złoczyńców jest śmierć 1-2 | Gra, w której stawką jest życie

Penelope Eckhart ma dokładnie tyle samo szczęścia, co przeciętna bohaterka gry otome na trybie hard. Trafia do świata gry, w której wcześniej zarywała noce. Brzmi znajomo? Owszem, ale tym razem nie wciela się w uroczo nieporadną heroinę. Wręcz przeciwnie, zostaje tą, która zawsze kończy z nożem w plecach, wykluczona i znienawidzona. I choć mogłoby się wydawać, że fabularny los jest już przypieczętowany, Penelope ma zamiar napisać własny scenariusz.

Od pierwszych stron autorka rzuca czytelnika w sam środek dramatu. Penelope, dawniej zwyczajna studentka, budzi się w ciele znienawidzonej postaci pobocznej. Jako adoptowana córka diuka musi mierzyć się z pogardą służby, wrogością przybranych braci i całkowitym brakiem wsparcia ze strony ojca. Gra, którą dobrze znała, nie wydaje się już ani trochę zabawna. Tym bardziej że jedno nieostrożne posunięcie może zakończyć się jej śmiercią. W dosłownym sensie.

Penelope wie, że jej jedyną szansą jest zdobycie serca jednego z męskich bohaterów. Jeśli nie uda jej się do momentu powrotu „prawdziwej” córki diuka, gra i życie zakończą się tragicznie. Tyle że ci piękni książęta, rycerze i czarodzieje nie są tym, czym się wydają. Każdy z nich kryje swoje tajemnice, a wybór ścieżki nie daje gwarancji przetrwania. Eckles, którego Penelope „odblokowuje” jako pierwszego, okazuje się bardziej nieprzewidywalny niż przypuszczała. Winter z Gildii Białego Królika również nie wzbudza zaufania. Im głębiej bohaterka wchodzi w świat gry, tym bardziej traci pewność, co jest zapisanym scenariuszem, a co zupełnie nową rozgrywką.

To, co wyróżnia „Przeznaczeniem złoczyńców…” na tle podobnych isekai, to bardzo mocny charakter głównej bohaterki. Penelope nie daje się prowadzić za rękę. Nie interesuje jej romantyzowanie sytuacji, tylko chłodna analiza, planowanie i przetrwanie. Co więcej, z każdym tomem uczy się, że nie może polegać wyłącznie na wiedzy z gry. Wybory, które w wersji oryginalnej dawały określone efekty, tutaj prowadzą do zupełnie nowych rezultatów. Autorka świetnie buduje napięcie, pokazując, jak iluzoryczna jest kontrola Penelope nad rzeczywistością gry.

Fabuła rozwija się dynamicznie, z mnóstwem emocjonalnych napięć, zwrotów akcji i skomplikowanych relacji. Szczególnie dobrze poprowadzony jest wątek jej relacji z rodziną, chłodną, pełną niechęci i emocjonalnego odrzucenia. Nawet proste rozmowy z ojcem potrafią wstrząsnąć czytelnikiem bardziej niż dramatyczne sceny. Jednocześnie każdy nowy „kandydat” wprowadza inne napięcia i nieprzewidywalność, co sprawia, że nie da się jednoznacznie wskazać ulubieńca czy oczywistego wyboru.

Na osobne uznanie zasługuje oprawa graficzna. Kreska SUOL jest zjawiskowa, dopracowana, elegancka i bardzo ekspresyjna. Stroje, fryzury, architektura i mimika postaci robią ogromne wrażenie. Kolorystyka podkreśla klimat scen: pastelowa w momentach melancholii, nasycona w chwilach napięcia i dramatyzmu.

Mimo że Penelope musi poruszać się w świecie zbudowanym z typowych dla gatunku klisz, autorka nie daje się im całkowicie podporządkować. Seria nie boi się pokazywać psychicznego obciążenia, przemocy emocjonalnej i braku zaufania. Nie daje czytelnikowi prostych odpowiedzi ani taniej satysfakcji. A to sprawia, że chce się więcej, nie tylko po to, by poznać, z kim Penelope skończy, ale przede wszystkim, czy w ogóle zdoła przetrwać.