Seria Little Nightmares zawsze kojarzyła się z poczuciem izolacji, klaustrofobii i powolnego odkrywania, co czai się w mroku. Trzecia część wprowadza coś nowego, pełnoprawny tryb kooperacji. Gracze wcielają się w Low i Alone, którzy muszą wspólnie rozwiązywać zagadki i uciekać przed koszmarami. Brzmi świetnie, ale nie każdy fan jest zachwycony.
W testowych wersjach gry, dostępnych m.in. na Gamescomie i ostatnich pokazach przed premierą, dominował co-op. To zmienia atmosferę, zamiast samotnej, dusznej wyprawy mamy doświadczenie bardziej towarzyskie, z żartami i rozmową. Efekt? Strach i napięcie tracą na sile.
Demo wprowadziło graczy do upiornego Carnevale, zniszczonego wesołego miasteczka pełnego makabrycznych szczegółów: topielców w beczkach, ofiar przykutywch do dunk tanków i groteskowych postaci czających się w ciemnościach. Klimat wciąż robi wrażenie, a Supermassive Games udowadnia, że potrafi przejąć pałeczkę po Tarsier Studios.
Problem pojawia się przy zagadkach, wiele z nich wymaga idealnej współpracy, jak równoczesne pociągnięcie dźwigni czy przepychanie drzwi. Gdy partner też się gubi, frustracja podwaja się zamiast maleć. To element, który sprawia, że część fanów deklaruje: i tak zagrają solo, by w pełni poczuć atmosferę koszmaru i uniknąć nerwów.
Premiera już w przyszłym miesiącu. Little Nightmares 3 zapowiada się jako znajoma mieszanka klaustrofobicznego horroru i przestrzennych łamigłówek, ale tym razem gracze będą musieli zdecydować, wolą koszmar przeżywać wspólnie czy samotnie?