Wygląda na to, że tajemnica Sherlocka Holmesa 3 może nigdy nie zostać rozwiązana. Eddie Marsan, czyli filmowy inspektor Lestrade z dwóch poprzednich części, przyznał w rozmowie ze ScreenRant, że po latach plotek i obietnic nie wierzy już, by projekt kiedykolwiek powstał. „Co roku słyszę, że zaraz to zrobią, że planują, że to już, i nigdy nic z tego nie wychodzi”, powiedział aktor z rezygnacją.
Trudno mu się dziwić. Od premiery Sherlocka Holmesa: Gra cieni minęło już ponad trzynaście lat. Producentka Susan Downey, prywatnie żona Roberta Downeya Jr., wielokrotnie zapewniała, że film był bliski realizacji, a nawet miał mieć miejsce akcji w Ameryce. Wszystko jednak rozbiło się o terminy Jude’a Lawa i pandemię COVID-19, która ostatecznie zatrzymała produkcję.
Pierwsze dwa filmy Guya Ritchiego z 2009 i 2011 roku odświeżyły legendę detektywa w wersji steampunkowej i przyniosły ogromny sukces kasowy. Downey Jr. stworzył jedną z najbardziej charakterystycznych ról swojej kariery, ekscentrycznego, błyskotliwego Holmesa z ironicznym uśmiechem i ADHD wiktoriańskiego geniusza. I może właśnie dlatego powrót wydawał się nieunikniony.
Tymczasem Downey wrócił w tryby Marvela, szykując się do powrotu w Avengers: Doomsday i Secret Wars. Przy takim grafiku trzeci Sherlock Holmes wygląda dziś jak relikt innej epoki, filmu, który miał powstać „zaraz”, a nie powstał nigdy. Fani wciąż trzymają kciuki, ale jeśli wierzyć Marsanowi, sprawa Holmesa i Watsona może pozostać jedyną, której nawet wielki detektyw już nie rozwiąże.