James Cameron podkreśla, że Avatar 4 i Avatar 5 zależą od sukcesu finansowego trzeciej części, bo koszty efektów wizualnych gwałtownie wzrosły i komplikują produkcję. Ta ostrożność reżysera kontrastuje z entuzjazmem Disneya, który już wyznaczył daty premier na 2029 i 2031 rok, zakładając miliardowe zyski.
W popkulturze takie oświadczenia brzmią jak zwiastun potencjalnego zawieszenia sagi, gdzie historia po Avatar: Ogień i popiół naturalnie się zamyka, dając Cameronowi przestrzeń na mniejsze projekty. Ironia tkwi w tym, że twórca epickich blockbusterów rozważa przerwę, choć jego filmy zawsze biją rekordy kasowe.
Sukces trzeciej odsłony zdecyduje o losach Pandory, bo bez solidnych profitów sequelom grozi opóźnienie, co podkreśla absurd hollywoodzkiej ekonomii zależnej od wizji jednego człowieka.
