Podczas konferencji prasowej na festiwalu w Wenecji Christoph Waltz nie owijał w bawełnę i stwierdził, że „CGI to dla przegranych”, chwaląc Guillermo del Toro za decyzję, by w jego nowym Frankensteinie dominowały efekty praktyczne. Aktor, który w filmie gra Henricha Harlandera, handlarza bronią finansującego eksperymenty Victora Frankensteina, ograniczył się właściwie do kilku słów, ale wystarczyło, by temat wybrzmiał głośno.
Guillermo del Toro podkreślił, że jego film nie jest metaforą sztucznej inteligencji, ale opowieścią o człowieczeństwie, miłości i przebaczeniu. Jak sam ujął z nutą ironii, „nie boję się sztucznej inteligencji, boję się naturalnej głupoty, której jest znacznie więcej”.
W obsadzie obok Waltza znaleźli się Oscar Isaac jako Victor Frankenstein, Jacob Elordi jako Stwór, a także Mia Goth, Lars Mikkelsen, Charles Dance i Ralph Ineson. Film otrzymał klasyczną oprawę wizualną opartą na scenografii i charakteryzacji, zgodnie z pasją del Toro do efektów praktycznych.
Premiera Frankensteina odbędzie się 17 października 2025 roku w kinach, a od 7 listopada film trafi na Netflix. Wszystko wskazuje na to, że będzie to gotyckie widowisko wierne duchowi Mary Shelley, ale jednocześnie przesycone charakterystycznym stylem i refleksją twórcy.
