HBO chyba naprawdę uznało, że mniej znaczy więcej. Nadchodzący spin-off A Knight of the Seven Kingdoms ma mieć sześć odcinków po trzydzieści minut każdy, czyli w sumie około trzech godzin seansu. Dla widzów wychowanych na dziesięcioodcinkowych sezonach Gry o tron to jak przejście z uczty w Winterfell na dietę pudełkową. Internet oczywiście wybuchł. Komentarze typu „30 minut? Good lord” i „To powinien być film, a nie serial” zalały fora szybciej niż Dothrakowie pole bitwy. Inni dorzucają, że HBO po prostu „farmuje zaangażowanie”, rozciągając trzygodzinną historię na sześć tygodni abonamentu.
Nowa produkcja ma adaptować nowele George’a R.R. Martina o Dunku i Eggu, czyli historii dziejącej się sto lat przed wydarzeniami z Gry o tron. W rolach głównych zobaczymy Petera Claffeya jako Ser Duncana Wysokiego i Dextera Sol Ansella jako młodego Aegona Targaryena. Brzmi to jak kameralna opowieść o rycerzu i jego giermku, bardziej ludzka niż intrygi Cersei, ale pytanie brzmi: czy można oddać klimat Westeros w czasie, w którym niektórzy youtuberzy nawet nie kończą wstępu do recenzji?
Są też głosy rozsądku, które mówią, że krótszy format to może wcale nie zdrada idei, ale powrót do precyzji. Skondensowana opowieść bez zbędnego lania wody, skupiona na bohaterach, a nie na kolejnym CGI-smoku, może zadziałać lepiej niż nadmuchany sezon. George R.R. Martin sam pochwalił projekt, nazywając go „tak wiernym, jak rozsądny człowiek mógłby oczekiwać”, co brzmi jak błogosławieństwo i ostrzeżenie w jednym.
Jeśli jednak coś w tym formacie zgrzytnie, fani nie wybaczą. Westeros przyzwyczaiło nas do rozmachu, a trzygodzinny sezon to jak odcinek specjalny po latach, a nie nowy rozdział sagi. Z drugiej strony, jeśli scenariusz i aktorstwo dowiozą, może wyjść z tego coś świeżego – jak miniatura w świecie, który przyzwyczaił się do eposów. A Knight of the Seven Kingdoms startuje 18 stycznia 2026 roku, a HBO znów gra z oczekiwaniami widzów. Tym razem nie o żelazny tron, lecz o cierpliwość tych, którzy nadal wierzą, że w Westeros da się jeszcze coś opowiedzieć bez godzinnego prologu.