Marvel Studios podobno planuje następną sagę wokół Mr. Sinistera i Apokalipsa, bo po Doomie z Downeyem Jr. potrzeba nowych mutantów do rozwałki, choć plany mogą się zmienić jak pogoda w komiksach. Ta wizja brzmi jak odgrzewany kotlet z Foxa, gdzie Apokalipsa już raz zawiodła, ale w MCU obiecuje epicki chaos z genetycznymi obsesjami i starożytnymi mocami.
W popkulturze to ironia, że ikony X-Men jak Uncanny X-Men wracają do gry, mieszając starą nostalgię z hollywoodzkim hypem, gdzie Sinister marzy o super rasie, a Apokalipsa pozycjonuje się jako bóg na miarę Thanosa. Sarkazm czai się w tym, że bez finalnego castingu wszystko wisi na włosku, choć fani już liczą na horsemenów i omega-level threaty.
Premiera tej mutantowej epopei podkreśla absurd MCU, gdzie dawni wrogowie dostają reboot, by utrzymać miliardowe zyski, tworząc krajobraz, w którym nawet starożytny Egipt miesza się z współczesnym blockbusterem.