Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Felietony

Ponadczasowe filmy w baśniowych klimatach

 

„Krull” (1982) reż. Peter Yates

Fantasy? Science fiction? Mniejsza z tym, ta wariacja gatunków to mniej znana produkcja, która mimo wszystko zasługuje na chwilę uwagi. Jej treść korzysta z klasycznych motywów i fantasy, a także samej baśni: po pierwsze i najważniejsze, porwanie księżniczki, po którą cny i szlachetny książę wyrusza, a do tego antagonistą według archetypu jest Bestia, planująca podbić całą galaktykę. Schemat dobrze wszystkim znany, ale wykonanie już nie. Zwariowany – ale całkiem poważny – melanż dwóch gatunków okazał się strzałem w dziesiątkę, a chociaż nie został gorąco przyjęty wszędzie – moim zdaniem zasługuje na miejsce wśród najlepszych, zwłaszcza, że nie potrzebował takiego natężenia dzisiejszych efektów specjalnych, aby zjednać sobie widza.

 

„Ciemny kryształ” (1982) reż. Jim Henson, Frank Oz, Gary Kurtz

Produkcja pod wieloma względami niezwykła, i nie chodzi tu wcale o sam niesamowity, baśniowy klimat. Na planecie Thra, na której żyło niegdyś liczne plemię Gelflingów, pewnego razu – podczas koniunkcji słońc – pękł potężny kryształ, jeden jego odłamek zaginął, a jedna z innych ras, Skeksowie, przywłaszczyła sobie większy kawałek, korzystając z jego mocy do woli, przejmując władzę nad światem i wyniszczając pozostałe rasy. Mistycy, mądry, acz pacyfistyczny lud niemal wymarł. Zbliża się kolejna koniunkcja słońc i jest to ostatnia szansa na ocalenia planety i wyrwanie władzy ze szponów Skeksów. Do misji zostaje wyznaczony ostatni z Gelfingów, jego zadanie nie jest jednak proste, zaś wróg idzie jego tropem. Klasyczny motyw walki dobra ze złem – podany w zupełnie odmiennym stylu, stanowiącym ogromną rzadkość;niezwykła sceneria, szereg bogatych kostiumów i doskonała charakteryzacja, a przy tym przepiękna opowieść – to niedościgniony film, którego nie da się opisać słowami.

 

„Labirynt” (1986) reż. Jim Henson

Kolejna produkcja, w której maczał palce Jim Henson i kolejny niebagatelny film w klimatach baśniowych, obok którego po prostu nie można przejść obojętnie. Sarah nie może wytrzymać płaczu brata i ma dość opiekowania się nad nim, więc robi to, co każda nastolatka w takiej sytuacji – wzywa siejącego postrach Króla Goblinów i rozkazuje mu zabrać rozwrzeszczanego bachora… Wróć! Coś takiego ma być ciekawe?Czy reżyser sobie kpi z widza i myśli, że taka naiwna a infantylna sytuacja chwyci odbiorcę? Jak najbardziej. Cały anturaż owej sceny robi wrażenie i mimo że formułka brzmi nieco dziecinnie, to potem można oczekiwać znakomitej przygody, zawierającej w sobie parę uniwersalnych prawd i wyśmienitą pointę. Brawa dla twórców za… wszystko. Od scenariusza, przez kostiumy i scenografię, po… choreografię i podkład – a raczej pełnoprawny występ – muzyczny. David Bowie jako Król Goblinów i młoda Jennifer Connelly w roli Sarah, taki duet nie może źle zagrać.

 

„Pierścień i róża” (1986) reż. Jerzy Gruza

Coś z polskiego podwórka, na podstawie utworu brytyjskiegopisarza Williama Thackeraya. Humorystyczny film opowiadający o dwóch zwaśnionych, ale chwilowo pogodzonych królestwach, którymi władają uzurpatorzy. Pierścień i róża zaś to magiczne przedmioty, sprawiające, że posiadacz staje się urokliwy i piękny. W taki sposób złe cechy charakteru zostają zakryte, a niekoniecznie atrakcyjna powierzchowność nie demaskuje zepsutego wnętrza – ale kiedy posiadacz zaczarowanych artefaktów traci je, prawda – niczym w baśni – wychodzi na jaw, przez archetypiczny wygląd. I tak władcza a perfidna księżniczka objawia swą aparycją światu brzydotę wnętrza, podobnie zresztą dzieje się z butnym i zadufanym w sobie księciem. Na tron obu państw na szczęście wracają prawowici właściciele i wszystko kończy się – oczywiście po serii innych wydarzeń – wielkim happy endem.