Kawerna: Gazeta Fantastyczna
MEDIA
Kategorie: Recenzje

RECENZJA: Kajkeji | Bohaterka, której się nie wybacza

Zanim w ogóle weźmiesz Kajkeji do ręki, musisz wiedzieć jedno: to nie jest powieść lekka. Nie chodzi o język, nie chodzi o objętość, ale o ciężar tego, co niesie za sobą opowieść. To historia o kobiecie, która nigdy nie miała być bohaterką. Nie miała być lubiana, podziwiana, sławiona. Kajkeji miała być przestrogą. Złą matką, wyrodną żoną, niewdzięczną królową. Patel mówi: nie. A potem każe ci usiąść i wysłuchać jej wersji. I uwierz mi, nie da się od niej oderwać.

Vaishnavi Patel zrobiła to, czego brakuje większości retellingów: wzięła nie tylko zapomnianą postać, ale też naprawdę zapomniany kontekst. Mało kto poza Indią zna Ramajanę, a jeszcze mniej osób wie, kim była Kajkeji. W oryginalnej wersji, kobieta, która w przypływie zazdrości i chciwości doprowadziła do upadku całej rodziny królewskiej. Po prostu złol. A tutaj? Patel oddaje jej głos. I to głos nie byle jaki, głęboki, wewnętrznie rozdarty, czasem kruchy, czasem twardy jak skała. Taki, który wciąga, nawet gdy się z nim nie zgadzasz.

Kajkeji dorasta w świecie, w którym kobieta znaczy tyle, ile znaczy jej małżeństwo. Dla królestwa, dla ojca, dla polityki. Nie jest więc podmiotem, tylko narzędziem. Od początku próbuje się temu przeciwstawić, walczy, buntuje się, chce mieć głos. Ale nie z poziomu buntowniczki z transparentem, tylko sprytnej, ambitnej księżniczki, która umie czytać między wersami, zna wagę słów i decyzji. Tyle że ten świat i tak znajdzie sposób, żeby ją ukarać. Bo zawsze znajdzie.

Patel pokazuje Kajkeji jako kobietę, która z biegiem czasu przestaje być tylko córką i żoną. Staje się polityczką, strategiem, matką i, ostatecznie, kimś, kto wywraca stół, zamiast grzecznie przy nim siadać. Czasem zbyt pochopnie, czasem tragicznie naiwnie. Ale zawsze z przekonaniem, że walczy o coś większego niż sama ona. I tu właśnie leży siła tej książki. Kajkeji nie jest idealna. Nie jest też specjalnie sympatyczna. Popełnia błędy, bywa okrutna, podejmuje decyzje, które aż bolą czytelnika. Ale trudno odmówić jej jednego, ona próbuje. W świecie mężczyzn, bogów i dogmatów nie zamierza być tylko tłem. Chce być autorką własnej legendy. Nawet jeśli przyjdzie jej za to zapłacić wszystko.

Oczywiście, nie wszystko tu działa idealnie. Styl Patel miejscami ociera się o prostotę, czasem chciałoby się więcej literackiego mięsa, więcej niuansów w dialogach. Bywa, że feministyczne przesłanie wali cię w łeb z siłą młota, zero subtelności, wszystko wykute dużymi literami. Momentami czuć, że autorka pisała z misją i trochę się w tej misji zapętliła. A do tego, tak, Kajkeji ma supermoc. Dosłownie. Potrafi wpływać na ludzi magicznie, co trochę rozmywa siłę jej postaci jako polityczki i kobiety sukcesu. Bo jeśli masz moc perswazji z nieba, to po co ci strategia?

Ale mimo tych zgrzytów, Kajkeji robi coś bardzo ważnego. Bierze postać, która była cieniem, i wrzuca ją na środek sceny. Pokazuje jej świat oczami kobiety, która nie chce być marionetką. Która odrzuca przeznaczenie, podważa boskie prawa, nie zgadza się na ślepe oddanie. To w pewnym sensie antybohaterka, taka, która nie zasługuje na podziw, ale zasługuje na zrozumienie. I Patel to właśnie daje, zrozumienie. Nie wybielanie. Nie usprawiedliwienie. Tylko przestrzeń, by usłyszeć tę drugą stronę.

To też historia o kosztach. O tym, że zmiany społeczne, walka o prawa, wywracanie norm, to nie są ruchy bez strat. Że ktoś zawsze zostaje wskazany jako winny. Że czasem rewolucja pożera tych, którzy ją rozpoczęli. Patel nie boi się tego pokazać. Nawet jeśli przez to finał zostawia cię z uczuciem goryczy, a nie triumfu. Ale to dobrze. Bo właśnie o to chodzi, Kajkeji to nie bajka. To mit opowiedziany na nowo, przez kobietę, która wreszcie dostała do ręki mikrofon.

Jeśli szukasz fantastyki, która nie rozgrywa się tylko na poziomie mieczy i zaklęć, ale w sercach, głowach i politycznych intrygach, sięgnij po Kajkeji. Nawet jeśli się z nią nie zgodzisz. Nawet jeśli cię wkurzy. Bo taka właśnie powinna być dobra literatura. Ma cię poruszyć. A ta książka robi to aż za dobrze.