Kawerna: Gazeta Fantastyczna
MEDIA
Kategorie: Recenzje

RECENZJA: Kultor | Sekta. Suwalszczyzna. Zatracenie.

Artur Urbanowicz w „Kultorze” zabiera nas w mroczną podróż do serca Suwalszczyzny, gdzie natura splata się z ludzkimi lękami, a sekta staje się odbiciem najgłębszych pragnień i obaw. To nie jest kolejny horror o duchach czy potworach. To opowieść o manipulacji, potrzebie przynależności i cienkiej granicy między wiarą a fanatyzmem.

Główni bohaterowie, byli członkowie sekty, teraz działają w Fundacji Straży Ochrony Rodziny, pomagając innym uwolnić się spod wpływu destrukcyjnych wspólnot. Ich najnowsza misja prowadzi ich do tajemniczej społeczności w Suwalskim Parku Krajobrazowym, gdzie zaginęła młoda studentka. To, co odkrywają, przekracza ich najgorsze koszmary.

Urbanowicz z mistrzowską precyzją buduje atmosferę niepokoju. Suwalszczyzna nie jest tu tylko tłem – to żywa, pulsująca przestrzeń, która zdaje się sprzyjać szaleństwu. Mgły snujące się nad jeziorami, ciemne lasy i dziwaczne witraże w oknach domu sekty potęgują uczucie zagrożenia.

Narracja prowadzona jest z perspektywy pierwszoosobowej, co pozwala czytelnikowi głębiej zanurzyć się w psychikę bohaterów. Ich lęki stają się naszymi lękami, a wspomnienia o sekcie, jej liderze i rytuałach ściskają gardło i nie pozwalają odetchnąć.

„Kultor” to nie tylko opowieść o sekcie. To analiza potrzeby przynależności, siły iluzji i kruchości psychiki. Urbanowicz nie oszczędza czytelnika, zmuszając go do konfrontacji z tym, co najtrudniejsze. Pokazuje, jak łatwo można stracić kontrolę nad własnym życiem i jak trudno odzyskać wolność, gdy ktoś raz już wszedł do naszej głowy.

To książka, która zostaje w pamięci, rozpycha się w niej i wraca w snach. Urbanowicz nie epatuje przemocą, nie szafuje tanimi chwytami. Jego groza jest powolna, narastająca, wsączająca się w każdą szczelinę codzienności. Po lekturze długo nie można zasnąć, mając wrażenie, że coś czai się w kącie pokoju, że dom sekty wciąż patrzy na nas przez swoje witraże.

„Kultor” to powieść, która nie daje wytchnienia, zmusza do konfrontacji z tym, co najtrudniejsze. Urbanowicz pokazuje, że największe potwory nie kryją się pod łóżkiem, lecz w naszych głowach.