Edward Ashton stworzył powieść, która wydaje się lekka, zabawna i prowokująca, lecz pod powierzchnią kryje się zupełnie inny ciężar. Mickey7 opowiada o klonach, kolonizacji i nieśmiertelności, ale robi to w sposób zaskakująco ludzki, przesiąknięty czarnym humorem i podszyty egzystencjalnym niepokojem.
Tytułowy bohater jest wymienialnym. Funkcjonuje w strukturze kolonii jako ciało jednorazowego użytku. Gdy zadanie staje się zbyt niebezpieczne dla maszyny lub człowieka, wysyłają jego. Umiera, po czym kopiują jego wspomnienia i umieszczają w nowym klonie. Mickey przeżywa to już po raz siódmy, a każda kolejna śmierć boli bardziej. Fizycznie i psychicznie.
Wszystko zmienia się, gdy znika w czasie misji i zostaje uznany za martwego. Kolonia bez wahania aktywuje Mickey8. Problem polega na tym, że Mickey7 wraca. Żywy. Od tej chwili w jednej przestrzeni istnieją dwie wersje tej samej osoby. A w tym świecie to niedopuszczalne. Złamanie zasady unikalności skutkuje przetworzeniem na białko.
Ashton zbudował uniwersum, które z pozoru przypomina klasyczną powieść science fiction, ale z każdą stroną okazuje się bardziej refleksyjne. Co czyni nas tym, kim jesteśmy? Czy kopia z tymi samymi wspomnieniami nadal jest tą samą osobą? Czy można być sobą, jeśli ma się świadomość, że istnieje drugi „ja”?
Choć pytania brzmią poważnie, Mickey7 nie jest powieścią ponurą. Narracja prowadzona jest z perspektywy bohatera o sarkastycznym poczuciu humoru i dużym dystansie do własnej sytuacji. To opowieść o byciu nikim w społeczeństwie, które potrzebuje mięsa armatniego do ekspansji, ale też o tym, jak mimo wszystko nie zatracić siebie.
Planeta Niflheim to niegościnny, lodowy świat. Kolonia balansuje na granicy przetrwania, a konflikt z lokalnymi formami życia tylko pogłębia napięcie. W tle pojawia się również temat fanatyzmu religijnego i odczłowieczania klonów jako „nieczystych” stworzeń, których istnienie godzi w podstawy wiary.
Styl Ashtona przypomina Marsjanina Andy’ego Weira. Wciągający rytm, dynamiczne dialogi i trafne riposty maskują poważne tematy – jak nieśmiertelność, godność jednostki, granice etyki i technologii. Ta lekkość czyni książkę przystępną także dla tych, którzy zazwyczaj omijają literaturę science fiction szerokim łukiem.
Nie tylko powieść, ale też film
Historia Mickeya trafiła również na ekran. Za adaptację Mickey17 odpowiada Bong Joon-ho, twórca Parasite, a w głównej roli wystąpi Robert Pattinson. To dowód na to, że opowieść Ashtona ma potencjał nie tylko do rozrywki, ale też do głębszej refleksji.
Mickey7 to futurystyczna farsowa przypowieść o tożsamości, która śmieszy, niepokoi i zostaje w głowie. Jeśli lubisz Czarne lustro, Marsjanina lub Raport mniejszości, a przy okazji nie boisz się filozofii ubranej w kosmiczne skafandry – ta książka będzie dla ciebie.