Kawerna: Gazeta Fantastyczna
MEDIA
Kategorie: Recenzje

RECENZJA: Moriarty 11-13 | Odkryto karty

Moriarty to seria, która od samego początku udowadnia, że klasykę można interpretować na nowo z pomysłem, szacunkiem i własnym charakterem. Tomy 11–13 to nie tylko kontynuacja historii znanej z kart prozy Arthura Conana Doyle’a, ale i odważne rozwinięcie wątków pobocznych oraz emocjonalna konfrontacja z konsekwencjami walki o sprawiedliwość. Znakomite tempo, psychologiczne napięcie i złożona moralność bohaterów sprawiają, że to trzytomowy zestaw, od którego trudno się oderwać.

Jedenasty tom to subtelna, ale wyrazista zmiana rytmu. Choć Moriarty tytułowo wciąż pozostaje centralną postacią serii, tym razem cały pierwszy plan przejmuje Sherlock Holmes, mierząc się z tajemnicą Mary, narzeczonej Watsona. Kobieta otrzymuje co roku perłę… aż wreszcie do przesyłki dołączony zostaje list.

Takeuchi sięga po „Znak czterech”, ale zamiast wiernej adaptacji proponuje autorską wariację, lekką, ale pełną napięcia, z doskonale oddanym klimatem wiktoriańskiej Anglii. To tom detektywistyczny z krwi i kości, pełen zagadek, podstępów, ale i emocji. Mary to postać z tajemnicą, Sherlock, bystry i podejrzliwy, Watson, pełen lojalności. Nieobecność ekipy Moriarty’ego jest wyczuwalna, ale nie obniża wartości narracji, wręcz przeciwnie, pozwala głębiej wejść w świat Holmesa.

Dwunasta odsłona wprowadza jedną z najmocniejszych postaci drugoplanowych serii: Charles Augustus Milverton, medialny potentat i „król szantażu”, który uwielbia niszczyć ludzi, czerpiąc satysfakcję z ich upadku. To on chciał ujawnić sekret Mary i zniszczyć jej życie. Sherlock, chcąc ocalić honor Watsona i jego ukochanej, decyduje się na konfrontację z Milvertonem, nawet, jeśli oznacza to… popełnienie przestępstwa.

To tom pełen dramatyzmu i napięcia. Szpiegowanie, przebieranki i włamanie, które organizują Holmes z Watsonem, przypominają, jak cienka jest granica między dobrem a złem, prawem a sprawiedliwością. Tu znowu seria błyszczy, nie prostą akcją, lecz moralną ambiwalencją i pokazaniem, jak daleko gotowi są posunąć się ci, którzy chcą chronić bliskich.

Trzynasty tom to już pełen dramatyzmu przełom, Sherlock Holmes zabił Milvertona, a William Moriarty decyduje się ujawnić jako Mistrz Zbrodni. Rozpoczyna się końcowa faza jego planu, której celem jest obalenie skorumpowanej arystokracji i przeobrażenie Wielkiej Brytanii. Ale rewolucje mają swoją cenę – i William jest gotów zapłacić ją w całości.

W tym tomie bracia Moriarty znów wracają na pierwszy plan. Obserwujemy ich lojalność, wahania, wewnętrzne rozdarcie. William to postać, która fascynuje jeszcze bardziej niż wcześniej, rozdarty między poczuciem sprawiedliwości a świadomością moralnych kosztów, które ponosi.

To także tom, który przenosi całą historię w obszary tragizmu i psychologicznej głębi. Koniec jest bliski, emocje intensywne, a pytanie „czy cel uświęca środki”, coraz bardziej palące.

Tomy 11–13 Moriarty’ego ukazują serię w pełnej krasie, jako niezwykle zgrabne połączenie reinterpretacji klasyki, opowieści o moralności i kryminalnej gry w kotka i myszkę. Sherlock Holmes i William Moriarty to dwa bieguny tej samej idei: każdy na swój sposób próbuje naprawić świat, ale ich metody i konsekwencje stają się coraz bardziej nieodwracalne.

Seria nie zwalnia tempa, a graficznie nadal prezentuje wysoki poziom, czysta kreska, elegancki styl i dobrze uchwycona ekspresja postaci doskonale współgrają z emocjonalną głębią opowieści. Moriarty to nie tylko manga inspirowana Sherlockiem Holmesem. To w pełni samodzielna, dojrzała opowieść o rewolucji, sprawiedliwości i ofierze, jaką trzeba ponieść, by zmienić świat.