Stukostrachy to jedna z tych powieści Stephena Kinga, które polaryzują fanów, jedni widzą w niej majstersztyk łączący science fiction z grozą społeczną, inni wytykają jej dłużyzny i fabularny chaos. Dla wielbiciela Kinga to jednak książka, która, mimo swoich niedoskonałości, oferuje coś unikalnego: paranoiczny klimat, wyraziste postaci i bardzo osobisty ton, który czyni ją jednym z bardziej intymnych dzieł autora.
Akcja powieści osadzona jest w Haven, małym miasteczku w stanie Maine, które staje się areną tajemniczych zjawisk po odkryciu przez Bobbi Anderson wraku obcego statku. Wydarzenia zaczynają się od małych zmian: ludzie zyskują niezwykłe zdolności, powstają dziwaczne maszyny, a codzienność zaczyna przypominać fantazję technologiczną rodem z koszmaru. Jednak z każdą stroną napięcie narasta, a pozorna euforia przemienia się w coś mroczniejszego, kolektywne zatracenie tożsamości, pragnienie absolutnej kontroli, uzależnienie od obcej mocy. King rozgrywa tę transformację subtelnie i z dużą precyzją, wykorzystując cały wachlarz narracyjnych narzędzi, od napięcia psychologicznego po brutalne, fizyczne obrazy przemiany.
Bohaterem tej historii, zarówno dosłownym, jak i symbolicznym, jest Jim Gardener, alkoholik i poeta, który przez swoją traumę i autodestrukcyjne skłonności staje się jedyną osobą zdolną przeciwstawić się sile przekształcającej Haven. Gard to postać tragiczna, pełna sprzeczności, a zarazem wyrazista, przypomina inne literackie figury outsiderów, którzy dzięki swojej słabości zyskują siłę do oporu. Relacja między Gardem a Bobbi to emocjonalna oś powieści – mieszanka przyjaźni, współuzależnienia, niespełnienia i poświęcenia, która zyskuje na intensywności w miarę postępującego chaosu.
Jednym z najciekawszych, a zarazem najbardziej niepokojących aspektów Stukostrachów jest sposób, w jaki King przedstawia kolektywną przemianę społeczności. To nie tylko historia o inwazji obcej inteligencji – to także przenikliwa analiza mechanizmów tłumu, który porzuca indywidualność i moralność na rzecz wspólnego celu, nawet jeśli ten zagraża ich człowieczeństwu. Mieszkańcy Haven stają się narzędziami, coraz bardziej odczłowieczonymi, zafascynowanymi technologią – magiczną i groteskową zarazem. W tej masowej transformacji kryje się bardzo współczesny lęk – strach przed utratą siebie w imię postępu. King, jak zwykle, nie daje prostych odpowiedzi, ale stawia pytania, które zostają z czytelnikiem na długo po zakończeniu lektury.
Z perspektywy twórczości Kinga Stukostrachy są też wyraźnym odbiciem jego osobistych zmagań z uzależnieniem. Gard to nie tylko bohater, ale alter ego autora, walczący z nałogiem, rozdarty między autodestrukcją a potrzebą ocalenia. Ta autobiograficzna warstwa czyni powieść bardziej autentyczną, a momenty, w których Gard przełamuje swoje słabości, by stanąć do walki, nabierają dodatkowego, emocjonalnego ciężaru. W efekcie, choć fabularnie książka skręca w stronę science fiction, jej sercem pozostaje bardzo ludzka opowieść o stracie, poczuciu winy i próbie odzyskania kontroli nad własnym życiem, czyli o tym, co u Kinga zawsze najważniejsze.