Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Felietony

Dlaczego warto czytać? Felieton Roberta Ziębińskiego

Ta historia zdarzyła się naprawdę. Poranek niedzielny. Godzina siódma trzydzieści. Siedzę na niezwykle niewygodnym krześle w programie porannym w Polsat News. Mam mówić o powieści „Dygot” Małeckiego. Prowadząca, po czterdziestce, zadbana, odpicowana tak, jakby szła na wesele, zadaje pytanie.

– Panie Robercie, ale czy ta książka nas czegoś uczy?
Zdrętwiałem. Z automatu odpowiadam:
– A musi?
Pani z niezmąconą mądrą myślą miną oznajmia:
– Oczywiście. Ja czytam tylko książki, które uczą. Amen.
Opadam i nie wiem co powiedzieć.

A potem w domu zaczynam myśleć. Niezmącona niczym pewność siebie pani prowadzącej sprawiła, że nie mogłem przestać dumać nad tym. Po co my w ogóle czytamy? Jest kilka opcji. Czytamy bo:

• nas nauczono (to chyba oczywiste);

• w szkole się tego od nas wymaga (dzięki czemu uczymy się nie czytać, kiedy osiągamy dorosłość);

• nobilituje nas to społecznie (najczęściej nie samo czytanie, a posiadanie dużej ilości książek w domu);

• udajemy kogoś innego niż jesteśmy (zwłaszcza jak czytamy książki, których nie rozumiemy, ale podobno warto je znać);

• i wreszcie najbardziej banalne i szczere – bo lubimy.

Szef Kawerny poprosił – napisz felieton o tym, dlaczego warto czytać. Im dłużej o tym myślę, tym bardzie wydaje mi się to irracjonalne. Nie wiem, dlaczego warto czytać. Szczerze. W sensie – nie wiem, dlaczego inni ludzie powinni czytać. Mogę tylko od serca powiedzieć, do czego czytanie przydaje się mnie. Dlaczego czytam. Dlaczego nie przestaję i dlaczego osobiście uważam, że warto.

Zaznaczam od razu – nie jestem typem pochłaniacza książek. Mam swój gust i nie próbuję się na siłę mierzyć z każdym napisanym przez kogoś słowem. Raz – czasami brakuje mi kompetencji. Dwa – lubię to, co lubię. Nie będę za siłę zagłębiał się w dziełach zebranych Heideggera, tylko i wyłącznie przez to, że mam spotkać się z kolegą filozofem. Co nie znaczy, że nie wiem kim był Martin Heidegger i na czym polegała jego myśl filozoficzna. Wiem – ale od wypowiadania się na jego temat są ludzie o wiele bardziej kompetentni. I zazwyczaj ci ludzie mówią mądre rzeczy. Mądrzejsze niż powiedziałbym je ja. Znam swoje miejsce i już. Oni też. Dlatego kiedy potrzebują wiedzy na temat motywów egzystencjalnych w twórczości Lawrence’a Blocka dzwonią do mnie – bo ja z kolei znam się na Blocku. Oczywiście dzwoni jeden lub dwóch. Reszta opowiada jakieś straszne pierdoły. Świat nie jest idealnym miejscem. Jakby był, to każdy z nas znałby swoje miejsce i specjalizację.

Ja próbuje swoją znać. Nie czytam zbyt dużo fantastyki. Tylko to, na co mam ochotę i to co nie trąci automatycznym powielaniem schematów. Za fantasy nie przepadałem i nie będę przepadał. Noir mogę tonami, ale już dla przykładu techno-thillery nie. Generalnie literatura środka tak – jak najbardziej. A wracając do pytania zadanego. Dlaczego warto czytać?

Bo czytanie, przynajmniej dla mnie – wspomaga wyobraźnię. Uczy ucieczki od schematów. A przede wszystkim czytanie pomaga pisać. Są różne szkoły pisania. Są tacy, którzy mówią – nauczysz się pisać, jak się nauczysz reguł. Dowiesz co to twist, co to konstrukcja postaci itp. Można i tak. Zazwyczaj łatwo poznać takie powieści. Są napisane, jakby ktoś rysował proste od linijki. Wszystko się w nich zgadza, poza jednym. Są schematem. Nudzą. Są nijakie. Moim zdaniem warto czytać, żeby bezustannie polepszać swój warsztat. Obserwować błędy innych i samemu ich unikać. Uczyć się nowych słów. Poszerzać słownik – zarówno ten, którym się posługujemy w codzienności, jak ten, którego używamy do pisania. Ale przede wszystkim – obserwować, jak w praktyce wyglądają rzeczy, które opisują nauczyciele w szkołach pisania. Szkoły pisania to moim zdaniem rak literatury, mądre czytanie to chemioterapia.

A prywatnie? Dlaczego warto czytać? Bo przecież nie każdy chce być pisarzem, dziennikarzem itp. To ja napiszę tak – bo to ogromna przyjemność, jaką oczy dostarczają mózgowi, a mózg reszcie ciała. Dobra powieść jest jak seks. Najpierw wciąga, sprawia że się zapominamy, a potem odpręża. Po prostu. Dlatego warto czytać.

Autorem tekstu jest Robert Ziębiński redaktor naczelny serwisu dzikabanda.pl

Dziennikarz, pisarz. Studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Przez ostatnie piętnaście lat pracował i publikował w takich tytułach jak „Tygodnik Powszechny”, „Gaz eta wyborcza”, „Rzeczpospolita”, „Przekrój”, „Newsweek”, „Nowa Fantastyka”. Wydał powieść „Dżentelmen” (2010), krytyczne„13 po 13” (wspólnie z Lechem Kurpiewskim, 2012), pierwszą polską książkę o Stephenie Kingu „Sprzedawca strachu” (2014). Na 2015 rok przygotowuje: „POPkulturowy Londyn” (WAB) i obyczajowo-kryminalno-alkoholową powieść „Dziwne Dni” (WAB). Drukował opowiadania m.in. w „Nowej Fantastyce”, w antologiach „17 Szram” (2013), „City 2” (2011). Właściciel, pomysłodawca, kulturalnego dzikabanda.pl, twórca nagrody im. Henryka Sienkiewicza oraz POP! Festivalu.