Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Wywiady

Wywiad z Brentem Weeksem autorem trylogii Nocnego Anioła i Powiernika Światła

Brenta Weeksa polscy czytelnicy poznali za sprawą trylogii „Nocnego Anioła”, ale to cykl o Powierniku Światła przysporzył mu rangę pisarza równego Brandonowi Sandersonowi, Scottowi Lynchowi czy Patricka Rothfussa. W pierwszym wywiadzie dla polskich odbiorców Brent zdradza metodologię swojej pracy, twórcze plany na przyszłość oraz dlaczego warto czytać Biblię.

Co przywiodło Cię na drogę pisarską? Od najmłodszych lat pragnąłeś opowiadać na piśmie historie? Czy może po przeczytaniu jakiejś książki odkryłeś, że to coś dla Ciebie? A może to dzieło przypadku?

Kiedy miałem dwanaście lat, przeczytałem parę krótkich historyjek od pewnego autora i zrozumiałem, że mam z nim więcej wspólnego, niż z jakimkolwiek kolegą z klasy. W rzeczywistości miałem wrażenie, że był on moim przyjacielem w trudnych chwilach. Zrozumiałem osobliwość tego, kiedy zorientowałem się, że ów pisarz nie żyje od stu pięćdziesięciu lat. Jest coś takiego w pisaniu, że wychodzi ono prosto z serca, łączy ludzi poprzez czas (i, sam mam nadzieję, że nawet poprzez bariery językowe). Ten autor był bardzo ważny dla mnie, więc zapragnąłem pewnego dnia ofiarować to, co on mnie, innym. Nie tylko ucieczkę od rzeczywistości i rozrywkę, ale także pocieszenie i swoistą relację między adresatem i odbiorcą.

Kreowane przez Ciebie postacie są efektem obserwacji otoczenia, badania charakterów historycznych, pochodzą może od bohaterów popkultury, może z mitów czy legend, a być może tworzysz je wyłącznie od podstaw? Jak wygląda u Ciebie praca nad tworzeniem sylwetek?

Nie jestem pisarzem bezpośrednio używającym bohaterów realnych w swoich książkach, choć jednocześnie myślę, że jest niemożliwym tworzenie postaci od podstaw. To, co sam robię, to studiowanie typów charakterów. Potem próbuję je złożyć ze sobą tak, aby zachowywały się sensownie. Dla przykładu, jeśli tworzę króla, to będę przyglądać się paru historycznym przywódcom i rodzajom władców. Zaglądnę do dziejów ich dokonań, żeby wydobyć esencję jego osobowości. Kreując postać wojownika będę czytać książki o komandosach i napisane przez nich, którzy rozumieją funkcjonowanie wojennego świata. Badanie fikcyjnych postaci także pasuje do mojego wzorca. Jedna z moich sylwetek ma w sobie mocny akcent Odyseusza. Jednak, kiedy chodzi o problem fabularny, to nie zastanawiam się, „co by zrobił Odys w tej sytuacji?”. Od niego zabrałem wyłącznie jego mądrość, przebiegłość, spryt, aby zbudować swojego bohatera. Zatem innymi słowy, staram się stworzyć najbardziej rozsądny amalgamat cech charakteru, który właśnie piszę. Naturalnie, znaczy to, że stwarzam również charaktery z ludzi, których znam w realnym życiu. Mam jednego przyjaciela, niezwykle charyzmatycznego, potrafiącego przekonać do czegoś praktycznie każdego, bez żadnych wyrzutów sumienia, i starałem się wpisać jego specyfikę do kilku moich postaci, lecz żadna z nich go w ogóle nie przypomina.

weeks2Na swojej stronie napisałeś, że na razie nie obiecujesz, kiedy wyjdzie piąta część „Powiernika Światła”, ale może nadmienisz, w jakim czasie mniej więcej można się go spodziewać?

Chociaż wszystkie tomy „Powiernika Światła” ukazują się w miarę krótkich odstępach czasu, to tak naprawdę „dwa lata” na pisanie tomu, są czternastoma przygotowań do stworzenia tego. Oznacza to, że finały są bardzo trudne. Chciałbym – i to mam na celu – skończyć tę książkę według mojego zwyczajowego planu, ale niczego nie obiecuję.

Wiemy już, że „Powiernik” będzie pięciotomową serią, czy to jednak ostateczne założenie? Czy może przewidujesz, że opowieść może jeszcze urosnąć o jeden-dwa tomy?

Wierzę, że uda mi się to domknąć w pięciu woluminach.

System magiczny w „Powierniku” jest złożony i nietypowy. Czy pomysł na niego był czymś konkretnym zainspirowany? Czy po prostu uznałeś, że trzeba wymyślić coś oryginalnego i akurat to przyszło Ci do głowy?

Zawsze byłem naprawdę zafascynowany światłem. Od jego dualistycznej natury, poprzez fale cząstek, aż do faktu, że wydaje się ono bardzo ważne w prawach fizyki wszechświata – zastanawiało mnie, ile dany przedmiot musi zebrać energii, żeby uzyskało prędkość światła. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego światło jest tak istotne? Wciąż mnie to fascynuje. Chciałem połączyć złożoność światła z łatwością interpretowania, rozróżniania i rozumienia kolorów. Wiedziałem, że system magiczny „Powiernika” będzie skomplikowany, więc postanowiłem dać czytelnikom jasność w odbiorze. Dla przykładu zieleń kojarzy się nam z naturą, dzikością – to jest prostym przełożeniem do zrozumienia symboliki pozostałych barw. I tak właśnie zbudowałem ten system – poprzez nawarstwianie się prostych rzeczy razem. Jeśli elementy, które zrobisz ze światła mają proporcje różnego koloru, wtedy z pewnością każda cząstka barwy ma inny zapach, inną siłę, inną wagę i inne zastosowanie. Wówczas do tego dodałem efekty metafizyczne – poprzez stosowanie niebieskiego, będziemy uspokojeni; poprzez używanie czerwonego, będziemy pobudzać pasję itd. Każdy krok sam w sobie jest prosty i ma tyle sensu, ile udało mi się osiągnąć. Jednak złóż te kolory w jedno, a staną się czymś skomplikowanym.

Rynek anglosaski różni się znacznie od polskiego. Czy mógłbyś zdradzić nam, czy łatwo było Ci wydać książkę i jakie musi ona spełniać wymogi?

To niesamowicie konkurencyjne miejsce. Przeczytałem gdzieś, że trzy na dziesięć tysięcy książek zostaje opublikowane. Mój własny agent dostaje trzysta zapytań na tydzień i bierze jednego nowego klienta na rok. Zatem było trudno zadebiutować. Wciąż czasem czuję, jakby było to niemożliwe, ale zabawną rzeczą jest to, że każdy w tym biznesie kocha książki oraz wszyscy chcą, żeby dobre opowieści zostały przekazane dalej. Agent i później edytor musi po prostu lubić wystarczająco tę książkę, aby być przy niej zaangażowanym – i wierzyć, że ta historia odnajdzie innych, którzy polubią ją tak samo jak oni.

Zdradź, dlaczego akurat fantasy? Czy zaoferowała Tobie – jako twórcy – rozwiązania, możliwości, jakich nie byłby w stanie dać inne odmiany literackie?

Po pierwsze, bo to zabawne! Jest w nas takie coś, że uwielbiamy magię i chcielibyśmy, aby była realna. Sądzę także, że pozwala nam zatrzeć uprzedzenia. W naszym świecie mamy już wyrobione poglądy i system moralny. Jeżeli napisalibyśmy o bogatych sferach w Texasie, związanych z ropą naftową, czytający wiedzieliby, o kogo chodzi i mogliby czuć do nich sympatię bądź antypatię. Analogicznie, taka sama postać w fantasy nie będzie budzić aż takich skojarzeń i odbiorcy będą na nią bardziej otwarci. Czytając o postaci posługującej się magią, ludzie mogą nie wyłapać podobieństw, choć zdarzyć się mogą i tacy, dla których taka aluzja będzie jasna. (Chcę tylko podkreślić, że moje książki nie są o bogatym Texasie!)

weeks1Ciekawi mnie, czy relacje rodzinne bohaterów Twojej twórczości są odzwierciedleniem Twoich własnych (np. uczucia rodzicielskie)?

Zdecydowanie korzystam z moich rodzinnych relacji, za ich sprawą staram się tworzyć uczucia w swoich książkach i motywacje bohaterów (choćby rywalizacje rodzeństwa), ale też czerpię od wielu innych rodzin. Na szczęście moja rodzina przypomina o wiele mniej Borgiów, niż ród Guile.

Twoja najnowsza powieść, „Krwawe zwierciadło”, jest zdecydowanie spokojniejsza od poprzednich. Przeczuwam, że jest to raczej cisza przed burzą, nie mylę się?

Mam nadzieję, że każda z moich książek różni się od pozostałych. Jeżeli każda książka jest praktycznie tak samo napisana, oznacza to, że piszesz tę samą książkę w kółko. Myślę też, że masz absolutną rację z ciszą przed burzą. Dlatego, że chyba każda długa seria wymaga fabularnego „łuku” i poczucia domknięcia na końcu. Taki „łuk” (zwrot akcji) w całym cyklu, swoiste wynagrodzenie, musi naturalnie być znacznie większy niż w poszczególnych książkach. Tak więc, w przedostatnim tomie, trzeba przestawić kilka kawałków opowieści na nieco inne miejsce.

Myślę, że czytelnicy „Powiernika” przy zakończeniu będą na tyle zaskoczeni, że będą rozkoszować się finałem na wiele sposobów. Mam nadzieję, że wywoła trochę łez, być może odrobinę uśmiechów.

Jak wygląda Twoja codzienna praca? Jest schematyczna czy raczej spontaniczna? Siadasz rano do pisania i masz wyznaczony próg czasu, ilość stron na dzień, a może po prostu dopisujesz do całości wtedy, gdy przyjdzie Ci do głowy pomysł? A może masz jakieś rytuały związane z pracą pisarską (np. spacer po napisaniu rozdziału albo ciepła kawa przed rozpoczęciem)?

Generalnie piszę sześć dni w tygodniu (staram się obciąć to do pięciu, żeby spędzać więcej czasu z moją rodziną!). Zawsze jest to pierwsza rzecz, którą zaczynam z rana i wysilam się, aby wyrobić dzienną normę, ale też chcę przekroczyć to ustalone minimum na dzień.

Moim najbardziej interesującym rytuałem podczas pisania jest to, że nie siedzę. Chodzę. Mam specjalne biurko z bieżnią pod spodem, dzięki czemu mogę stać i chodzić, a równocześnie pisać. Odkryłem, że jestem bardziej kreatywny, kiedy chodzę, więc znalazłem sposób, aby połączyć te dwie czynności razem.

Jak spędzasz wolny czas?

Nie rozumiem pytania. Co to jest „wolny czas”?

Czy przewidujesz jeszcze opowieści mające miejsce w uniwersum „Powiernika”?

Nie rozważałem jeszcze tego. Moja następna książka będzie rozgrywać się w świcie „Nocnego Anioła”, po wydarzeniach z „Poza Cieniem”, i mam parę innych opowieści w głowie, ale na razie nie mam nic pobocznego w planach ze świata „Powiernika”.

Co aktualnie czytasz?

Skończyłem książkę napisaną przez mojego agenta. On daje wspaniałe porady pisarskie, a jego najnowsza wydaje mi się, że jest najlepsza. Nazywa się „The Emotional Craft of Fiction: How to Write the Story Beneath the Surface”, a jej autorem jest Donald Maass.

weeks3W 2014 roku „Droga Cienia” została zaadaptowana na powieść graficzną. Czy przewidujesz, a może dostałeś już propozycję, przeniesienia dwóch kolejnych książek z cyklu z trylogii na medium komiksowe? Czy na razie wolisz się wyłącznie skupiać na prozie?

Adaptacja „Drogi Cienia” na powieść graficzną była wspaniałym, pouczającym doświadczeniem dla mnie, i w czasie, kiedy doszedłem do jej końca, czułem, że wiedziałem, co robiłem! Ponadto początkowo powiedziano mi, że nie będę miał przy tym wiele pracy, jednakże okazało się, że mimo wszystko spędzę nad tym całkiem sporo czasu. Jak na razie nie kontynuujemy tej serii komiksów. Staram się teraz skupić na prozie.

Czy chciałbyś, żeby twoje powieści trafiły na ekrany kin? Nie miałbyś żadnych obaw, że mogą źle przedstawić te opowieści?

Może kiedyś. Jak możesz sobie wyobrazić, zostałem „zalany” propozycjami od ludzi z Hollywood, wyjątkowo po premierze „Gry o Tron” na HBO. Choć na razie nie sprzedaję praw do książek. Po części dlatego, że obawiam się, że mogliby zrobić z tego coś strasznego, a ja to przecież kocham. Widzę także, iż może być trudne przeniesienie moich wizji na ekran. Chcę też uchronić swój czas, który chcę – jak już wspomniałem – poświęcić na powieści.

Sukces twoich książek był dla Ciebie dużym zaskoczeniem?

Jasne! Pamiętam pisanie paru naprawdę trudnych scen w „Drodze Cienia” i byłem przekonany, że przez napisanie ich książka nie stanie się bestsellerem. Rodzaj tych fragmentów nie każdemu przypadłby do gustu. Ale sądziłem, że bez tych scen, bohaterowie i historia nie zintegrują się w jedną całość i nie uda mi się przedstawić głębi tego świata. Mimo wszystko uważałem, że „Droga Cienia” ostatecznie jest spójna i będzie stanowić dobry początek kariery. Mało wiedziałem…

Jakie typy bohaterów lubisz najbardziej? Skrytobójców, królów, tyranów, mentorów?

Lubię postacie, które są najlepsze w tym, co robią. Ten typ ludzi po prostu fascynuje mnie w realnym życiu: bohaterowie bądź ludzie napędzani determinacją. I jestem ciekaw cen, jakie ponieśli, zanim stali się tacy, jakich ich teraz widzimy.

Co jest Twoim zdaniem najlepsze w pisaniu? A co najgorsze?

Najlepsze w byciu pisarzem jest uczucie, kiedy zmieniłeś czyjeś życie – że pomogłem czytelnikom w trudnym czasie, a nawet więcej, że wsparłem ich w podjęciu trudnych decyzji i sprawiłem, że stali się tym, kim zawsze chcieli być.

Najgorsze: zanim osiągniesz sukces, musisz jednocześnie robić masę innych rzeczy w trakcie pisania, i musisz wiele z nich robić, co najmniej kompetentnie, jeśli nie dobrze. Prowadzenie strony internetowej, budowanie ciepłych relacji jako osoba publiczna (co oznacza, że ludzie mówią tobie i o tobie coś, czego nie powiedzieliby ci w prywatnym życiu), przechodzenie przez arkusze kalkulacyjne i zastanawianie się, skąd pochodzą wszystkie te cyfry. Sama „papierkowa” praca pochłania ogrom czasu i wyczerpuje.

Czy masz jakieś rady dla początkujących pisarzy?

Skończ tekst. Jeśli będą potrafili znaleźć część historii, która ich pasjonuje albo przeraża, albo sprawia, że są nerwowi – i skupią się na tym, zanim osiągną cel, wtedy znajdą się w dziewięćdziesięciu procentach pisarzy, którzy w ogóle istnieją. Mam tonę innych rad oprócz tego, wszystkie są po angielsku, ale to sześćdziesiąt stron, szukajcie ich tu: www.brentweeks.com/extras/writing-advice-2.

Na koniec, czy mógłbyś powiedzieć, jakie książki uważasz za najważniejsze w swoim życiu?

Biblia. Nie tylko dlatego, że jestem chrześcijaninem, ale dlatego, że jest napisana znakomicie. Niedawno czytałem opowieść Józefa (z Księgi Rodzaju 37), i nie zdawałem sobie sprawy, że kiedykolwiek znajdę historię tak poruszającą, jak ta o przebaczeniu i dawaniu łaski swoim braciom, którzy próbowali go zabić.

Tolkien rozpalił we mnie miłość do fantasy.

Robert Jordan pokazał mi, że fantasy może być zabawna i mogą występować w niej kobiety.

George R.R. Martin udowodnił mi, że nie musi być sielankowa i bezpieczna.

Edgar Allan Poe sprawił, że nie byłem sam i objaśnił, co jest w stanie zrobić literatura.

„Odyseja” Homera pozostaje moim ulubionym modelem opowieści z nutą dramatu i szczyptą miłości, trafiającą do wszystkich odbiorców.

Dante był dla mnie znacznie mniej zabawny, ale to, jak pisał na czterech poziomach w tym samym czasie… „Rozwaliło mi mózg”.

Wymienię też Platona, bo chociaż nie przepadał za artystami, to potrafił opowiedzieć kawał dobrej historii.

Oni są moim największymi autorytetami. Jestem pewien, że jak ten wywiad zostanie opublikowany, przypomnę sobie jeszcze całą listę tych twórców, którzy naprawdę-naprawdę powinni się tutaj znaleźć.

Bardzo dziękuję za twój czas i odpowiedzi. Życzę przy okazji kolejnych wyśmienitych książek!

Rozmawiał Adrian Turzański