Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Wywiady

Wywiad z Kenem Liu

Chociaż opowiadania publikował od lat, dopiero od dwóch lat można cieszyć się jego prozą w dłuższej formie. Dlaczego na powieściowy debiut czytelnicy musieli trochę poczekać, na czym polega „silkpunk”, o „amerykańskości” cyklu, tłumaczeniu z chińskiego na angielski i jeszcze paru innych sprawach odpowiada Ken Liu, autor „Królów Dary” i „Ściany burz”.

Już od kilku lat publikujesz krótsze historie i tłumaczysz z chińskiego na angielski, ale dopiero niedawno na rynku pokazała się Twoja debiutancka powieść. Co sprawiło, że ledwie chwilę temu czytelnicy mogą Cię poznać jako powieściopisarza? Czy problemem był brak wydawcy? Czy może wcześniej nie czułeś się na siłach?

Ogrom przygotowań do wydania książki wymaga wielu lat pracy, moja nie jest wyjątkiem. Natomiast obserwowanie tego, co już opublikowano, aby domyśleć się, nad czym aktualnie autor pracuje, może przynieść mylące wnioski. Na przykład, podczas gdy pracowałem nad krótkimi tekstami bardzo długo, pracowałem także nad książką w czasie, gdy większość moich opowiadań ukazywała się drukiem. Dla pewności – powieść była z pewnością formowana przez te krótkie utwory, a wydane historie odzwierciedlają książkę, którą wówczas pisałem. To wszystko jest silnie powiązane. Jednak decyzja o stworzeniu powieści nie miała nic wspólnego z wydawaniem opowiadań.

Piszę na taką długość, która jest odpowiednia dla każdej historii. Jeżeli historia nie wymaga dużo miejsca, napiszę ją jako fragment „flash fiction”. Jeśli zaś opowieść potrzebuje większego rozbudowania, wtedy napiszę ją jako epic fantasy. To jedyny sposób, w jaki mogę to wytłumaczyć.

krolowieW cyklu „Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu” mocno inspirowałeś się tradycją Chin. Niewątpliwie inspiracją jest twoje pochodzenie i opowieści z kraju przodków. Czy uważasz, że fantasy w chińskich klimatach może wprowadzić świeżość w gatunku zdominowanym „europejskim średniowieczem”? I co twoim zdaniem może ofiarować „chińska” fantasy czytelnikom?

Myślę, że wartym do zanotowania jest, że chociaż „Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu” jest inspirowana historią i tradycjami Chin, błędem jest określanie jej jako „chińska” fantasy. Podobnie błędem byłoby założenie, że „Pieśń Lodu i Ognia” G.R.R. Martina, natchniona przez Wojnę Dwóch Róż, to „brytyjska” fantasy. Sam uważam, że ten cykl jest zupełnie amerykański, zupełnie zindywidualizowany – po prostu mój.

Styl opowieści jest niejako hołdem dla zachodnich, wielkich epopei, jak „Iliada”, „Odyseja”, „Eneida”, „Beowulf”, „Pieśń o Rolandzie”, „Raj utracony” etc. Jest to także echo tradycyjnych chińskich romansów historycznych i fantazji, jak „Opowieści o Trzech Królestwach” czy „Opowieści znad brzegów rzek”. W dodatku, celowo umieściłem akcję powieści w świecie niezbyt przypominającym Chiny – to raczej archipelag, mogący równie dobrze przypominać Nową Zelandię czy Hawaje.

Zasadniczo uważałem, że interesujące będzie przetransportowanie podstawowej narracji z jednej kultury – na przykład z czasów dynastii Han – na strukturę narracyjną zbudowaną z elementów przyjętych z tradycyjnego opowiadania literatury zachodniej i wspomnianej chińskiej. Jednak musiało być to zrobione tak, aby wszystko ze sobą współgrało, stworzyło historię, która żyje, jest wyrazista. Nie chciałem powielać schematów opowieści wyłącznie stylizujących się na magiczne, chińskie utwory, a takich nie brakuje na zachodnim rynku. Taki rodzaj impulsu inspiracyjnego, mającego połączyć ideę transformacji z motywami tradycji, jest – moim zdaniem – na wskroś amerykański.

Oryginalny pomysł brzmiał jak trudne wyzwanie dla mnie, co było jednocześnie znakiem, że sam projekt jest wart zachodu. Z moją żoną Lisą dyskutowaliśmy nad tym, jak świat powinien być zbudowany, jak powinien wyglądać, jakiego rodzaju orientalnych elementów unikać, aby nie potwierdzały stereotypów. Nie chciałem zaszkodzić też oczekiwaniom dominującemu na zachodzie systemowi interpretacji. Pomogła mi zdefiniować język, kulturę i geografię Dary zanim poczułem, że to uniwersum może zaspokajać nasze marzenia.

Pozwól mi więc wytłumaczyć, jak postanowiłem wykreować ten świat tak, aby uhonorować kulturę źródłową, ale też tak, żeby nie popadać w pułapki „chińskich” stereotypów, które są zazwyczaj elementami powierzchownymi i zniekształcają fundamentalną treść tej kultury. W swoim cyklu pragnąłem ukoronować klasyczną narrację, wplatając w treść pytania o przemiany i starałem się również unikać powierzchownych elementów.

„Królowie Dary” stanowią luźną, drugorzędną światową fantasy, opowiadającą od nową wyobrażoną spór Chuan-Han, który doprowadził do powstania dynastii Han. Celowo utworzyłem nową estetykę zainspirowaną starożytnością wschodnioazjatycką – sam określam ją jako „silkpunk”.

Podobnie jak steampunk, „silkpunk” jest subgatunkiem leżącym na pograniczu fantasy oraz science fiction. I chociaż książka zawiera technologie pokroju statków wyściełanych jedwabiem, bojowych latawców czy podwodnych łodzi napędzanych silnikami parowymi , są w niej także magiczne księgi, opisujące nasze pragnienia lepiej niż my sami je znamy, bogowie, żałujący czynów popełnionych w ich imieniu oraz morskie bestie, powodujące tsunami i sztormy, acz czasem prowadzące żołnierzy bezpiecznie do brzegu.

W tworzeniu technologii stosowanej w „Królach Dary” kierowałem się teoriami W. Brana Arthura (patrz „The Natue of Technology”) o naturze i ewolucji technologii. Nowe technologie są uzyskiwane za pomocą ponownego łączenia starych technologii w nowy sposób, gdzie każdy z komponentów jest sam w sobie technologią, wykorzystującą specyficzne zjawiska naturalne. Ta hierarchiczna, rekursywna i kombinatoryjna wizja technologii sugeruje naturalne powiązanie z językiem, który również jest hierarchiczny, rekursywny i kombinatoryjny. Musiałem wymyślić więc nowy technologiczny język i gramatykę.

Słownik technologiczny i gramatyka steampunku opiera się na chromie, szkle i parze, precyzji mechanicznej i surowości – w estetyce powtarza się gorset – słownictwo i gramatyka „silkpunku” bazuje zaś na organicznych materiałach (tradycyjnie ważnych w technologii Azji Wschodniej) i biomechanice. Dlatego też maszyny w cyklu skonstruowane są z bambusu, jedwabiu, papieru, kokosu czy skóry, napędzane są wiatrem, wodą, wołami albo siłami ludzkich mięśni. Ruchy zespołów i podzespołów technologii imitują zwierzęta – to wyraźna inspiracja w świecie przedstawionym.

Silkpunkowe maszyny latające, jak wielkie latawce czy balony na gorące powietrze, są bezpośrednio inspirowane klasycznymi wschodnioazjatyckimi źródłami. Dla przykładu, w chińskich rejestrach sprzed dwóch tysięcy i czterystu lat występują latawce, które znalazły zastosowanie w wojsku jako machiny sygnalizacyjne i narzędzia pomiarowe (a być może wykorzystywane były nawet do szpiegowania). Kręcące latarnie prawdopodobnie wymyślone już w 3 wieku p.n.e. – były to małe balony na gorące powietrze, używane również do sygnalizacji i dostarczania wiadomości.

Następnie rozszerzyłem technologię o statki powietrzne, wykonane z bambusa i jedwabiu, wykorzystują nienazwany gaz, prawdopodobnie hel. Żeby zachować estetykę silkpunku, maszyny opisano jako wyraźnie zainspirowane żywymi organizmami, które także polegają na tajemniczym gazie, wykorzystywanym do podnoszenia. Ich mechanizm zabezpieczający wyporowość – istniejący w prawdziwym świecie jest problemem w projektowaniu statków powietrznych, wzorowanych na pływających pęcherzykach ryb. Oznacza to, że torebki gazowe są skompresowane w celu zmniejszenia wysokości unoszenia, umożliwia to także rozszerzenie, aby zwiększyć uniesienie. Prowadzone przez olbrzymie wiosła i rozświetlony od wewnątrz kadłub w nocy – te silkpunkowe – statki poruszają się po niebie przypominając luminescencyjną meduzę płynącą przez morze empirejskie. Wewnętrzne torby gazu unoszą się i rozszerzają, aby utrzymać równowagę.

Owo technologiczne słownictwo i gramatyka ubarwiają każdy aspekt świata przedstawionego – kulturę materialną, militarną strategię, ekonomię, metafory stosowane przez bohaterów. Jeżeli czytelnicy będą rozkoszować się moją autorską estetyką – wówczas osiągnę swój cel.

sciaga burzW drugiej części z cyklu głównymi bohaterami uczyniłeś nową generację. Czy w trzecim postąpisz podobnie?

Będziesz musiał ją przeczytać, aby się przekonać. [śmiech]

Mogę tylko zdradzić, że w centrum trylogii jest historia o transformacji i zmianie. Ma to sens dla przebiegu fabuły, bo ona idąc naprzód, pokazuje skutek przemian. Sam określam te książki częściowo „silkpunkiem”, ponieważ opowiadają o rewolucji, identyfikowaniu się z grupą, zacieśnianiu wewnętrznych więzi oraz rozwijaniu indywidualnych cech charakteru, które w pierwszej części mogły nie mieć takiego znaczenia, jak w kolejnych dwóch. Czasami zmiana wymaga, żeby do władzy doszła nowa generacja, ale nie jest to reguła.

„Ściana burz” ma trochę inną narrację niż „Królowie Dary”, bardziej rozbudowuje świat. Ciekawi mnie, czy oznacza to, że uniwersum „Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu” będzie wielkim projektem – z opowiadaniami i pobocznymi powieściami?

Sądzę, że każda książka w cyklu musi dodać coś nowego, zadać nowe pytania o świat i rozwinąć jego elementy, jednocześnie starając się jak najbardziej zaangażować w nie czytelnika. Cieszę się z tego, że odbiorcy zauważyli, iż druga książka jest zupełnie inną opowieścią, z inną narracją.

Dara to wielki świat. Drzemie w niej wiele historii, które mogą zostać opowiedziane. „Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu” stanowi zaledwie małą cząstkę dziejów tego uniwersum.

Ostatnio pojawiła się wieść o tym, że pracujesz nad „The Legends of Luke Skywalker”. Czy mógłbyś trochę o tym tytule opowiedzieć? Zdradzić, w jakim etapie życia Luke’a rozgrywa się akcja utworu?

“The Legends of Luke Skywalker” są częścią projektu „Journey to Star Wars: The Lasy Jedi”, wprowadzającego do kolejnej (filmowej) odsłony serii. Sam cieszę się tym, że zostałem zaproszony do udziału w tworzeniu uniwersum „Gwiezdnych Wojen”, które wiele dla mnie znaczą. Książka ma wyznaczoną premierę na 31 października, a zilustruje ją fantastyczny J.G. Jones.

W tym momencie nie mogę powiedzieć nic o treści samej książki. Choć zdradzę, że moim celem jest trafienie zarówno do starszych, jak i młodych fanów Gwiezdnych Wojen, aby oba obozy mogły spędzić z nią przyjemnie czas, tak jak ja podczas jej pisania.

Jakie uczucia towarzyszom zdobyciu nagród Nebula, Hugo czy World Fantasy Awards, najważniejszym nagrodom świata w fantastyce?

Dla mnie to wielki honor, że moje prace uzyskały takie uznanie, bo przecież za tymi nagrodami kryją się czytelnicy, fani, koledzy po piórze i branżowi jurorzy. Poza poczuciem wdzięczności odczuwa się także wielką motywacje, ale o same nagrody właściwie nie dbam. Szczerze? Nie pamiętam, kiedy ostatni raz myślałem o przyznanych mi nagrodach.

Nagrody są za napisane już opowieści, a nie te, które dopiero nadejdą. Myślę, że moja najlepsza historia to ta, nad którą aktualnie pracuję – i mam nadzieję, że zawsze będę takiego zdania.

DGM Entertainment uzyskało prawa do sfilmowania książki. Czy nie masz obaw, że film – jeśli się nie uda – może trochę popsuć wizerunek książek? Czy raczej jesteś spokojny o adaptację?

Jestem teraz skupiony na pisaniu powieści i opowiadaniu następnej historii, a adaptacja jakoś niespecjalnie mnie przejmuje. Jest dużo więcej ciekawszych spraw do wykonania, niż przejmowanie się pracą innych, nawet jeśli opiera się ona na moim świecie.

KenLiu Full SizeCzy mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić, co jest najtrudniejsze w tłumaczeniu z chińskiego na angielski?

Prawdopodobnie usatysfakcjonowanie czytelników. Nie ma zbyt wiele tłumaczeń z chińskiego na angielski, czytelnicy mają tendencje do ekstrapolacji – poprzez przeczytanie jednego dzieła – i budują na jej podstawie nie zawsze celne spostrzeżenia dotyczące Chin i chińskiej kultury. Owe wnioski są wynikiem indywidualnej interpretacji konkretnego dzieła bądź prac jednego autora. Jako tłumacz zmagam się z problemem przełożenia tekstu tak, aby amerykańscy czytelnicy mogli zrozumieć odmienności kulturowe i inne systemy wartości, będące czymś naturalnym w dziełach chińskich autorów.

Na koniec, czy mógłbyś powiedzieć, jakie książki uważasz za najważniejsze w swoim życiu?

Moją ulubioną książką od dawna jest „Raj utracony” Miltona. Autor ten również był kimś, kto dbał o dobre tłumaczenia i przekształcanie tradycji, a wiele z tych problemów zostało zawartych w jego magnum opus. Za każdym razem, kiedy ją czytam, zawsze zyskuję nową interpretację, jak również pomysły na to, jak lepiej powinienem pisać. Kolejną książką, do której często wracam, jest „Pielgrzym nad Tinker Creek” Annie Dillard, czyli piękne przedłużenie transcendentalizmu, najważniejszego nurtu w amerykańskiej filozofii, we współczesnym świecie.

Bardzo Ci dziękuję za czas i odpowiedzi. Życzę także kolejnych świetnych książek!

Ja również dziękuję za wywiad! Mam nadzieję, że polskim czytelnikom spodobają się moje historie i będą wyczekiwać tych, które wkrótce opowiem.

Rozmawiał Adrian Turzański