Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Recenzje

Carcassonne Safari – Klaus-Jurgen Wrede

Klasyki nigdy dość, tym bardziej, gdy w parze z nową szatą graficzną idą nowe zasady, dzięki którym doskonale znana rozgrywka zyskuje na świeżości. Najnowszy wariant kultowej gry „Carcassonne” z serii „Around the World” zabierze nas do tropikalnej Afryki, gdzie zamiast budować okazałe twierdze będziemy poszukiwać dzikich zwierząt na sawannie i w gęstwinie buszu.

Kto by się spodziewał, że po osiemnastu latach od premiery, mnóstwie dodatków i samodzielnych wersji, „Carcassonne” nadal będzie potrafił czymś zaskoczyć i przyciągnąć do siebie nowych graczy. „Safari” jest wersją posiadającą kilka różnic w stosunku do podstawowej gry, jednakże sama mechanika rozgrywki nie uległa większej metamorfozie, dzięki czemu każdy zaznajomiony z serią bez najmniejszego problemu odnajdzie się w najnowszej odsłonie.

Zawartość pudełka prezentuje się wyjątkowo schludnie w kartonowej wyprasce, to za jej sprawą zachowujemy porządek w płytkach i pozostałych elementach, których jest dość sporo. Do dyspozycji mamy siedemdziesiąt dwie płytki terenu, pięćdziesiąt żetonów zwierząt w wodopojach, jedną startową płytkę i planszę punktacji, pięć dwustronnych znaczników punktacji (po 50 pkt i 100 pkt), trzydzieści siedem drewnianych meepli (w tym pięć drewnianych słoni i dwa samochody patrolu) oraz przejrzystą, ośmiostronicową instrukcję. Wszystko to starannie wykonane, w standardzie, do którego przyzwyczaiły nas poprzednie edycje „Carcassonne”.

Przygotowanie do rozgrywki jest szybkie i proste: wystarczy umieścić płytkę startową na środku stołu i tuż obok ustawić drewniane znaczniki patroli, potasować wszystkie płytki terenu oraz rozdać każdemu z graczy po dwa żetony zwierząt,z pozostałych tworząc zakryty stos zasobów. Na torze punktacji każdy z graczy umieszcza drewnianego słonia w wybranym przez siebie kolorze, a z reszty drewnianych pionków tworzymy swój zasób podwładnych. W ten sposób jesteśmy gotowi do rozpoczęcia gry.

Sama rozgrywka przebiega w sposób znany nam z klasycznego „Carcassonne”, czyli ciągniemy płytkę terenu i umieszczamy ją tak, aby każdy element do siebie pasował – sawanna do sawanny, busz do buszu, a ścieżka do ścieżki. Następnie mamy do wyboru trzy akcje: umieszczenie podwładnego na dołożonej właśnie płytce, poruszenie patrolem lub dołożenie żetonu wodopoju na planszę, po czym podliczamy zdobyte w tej turze punkty i grę kontynuuje następny gracz. Nowością w wersji „Safari” jest system punktowania naszych ruchów, które zależą od ilości obecnych gatunków zwierząt na zamkniętym przez nas terenie, a do końcowego wyniku zawsze możemy „dorzucić” posiadany przez nas w zasobach żeton zwierząt (taki, którego nie ma na planszy), aby zdobyć więcej punktów. Oczywiście punkty zdobywa gracz, który umieścił swojego podwładnego na danym elemencie krajobrazu, jednocześnie, jeśli gracze posiadają identyczną ilość pionków na, przykładowo, zamkniętej ścieżce, razem dostają pełną ilość punktów, a ten, kto ma przewagę zgarnia wszystko.

Klasycznie już gra kończy się w momencie, gdy wszystkie płytki zostaną wyłożone na stole i ostatecznie podliczymy punkty za podwładnych wciąż znajdujących się na planszy. Dzięki temu rozgrywka przebiega w sposób bardzo spokojny, często wręcz nawet bezkonfliktowy, gdyż możliwości, którymi dysponujemy, umożliwiają nam ograniczenie interakcji do minimum (w szczególności w mniejszym gronie).Grając w duecie może się zdarzyć, że każdy skupi się na rozrastaniu własnej części buszu i gracze w ogóle nie będą sobie wzajemnie wchodzić w paradę. Natomiast partie w cztery czy pięć osób borykają się z problemem długiego oczekiwania na swoją kolej i dość dużego chaosu na planszy, co zdecydowanie nie wpływa korzystnie na przyjemność płynącą z gry.

Jak na grę z serii „Carcassonne” przystało, nie można marudzić na regrywalność prezentowanego tytułu. Dzięki wysokiej losowości przejawiającej się w dociąganiu płytek terenu oraz sporej liczbie możliwych akcji do wykonania, każda rozgrywka będzie wyglądać inaczej i za każdym razem można wypróbowywać różne drogi prowadzące do zwycięstwa. Z biegiem czasu będziemy wiedzieć, kiedy bardziej opłaca się rozwijać nasz krajobraz, a kiedy częściej zamykać poszczególne elementy, żeby zainkasować sprzed nosa przeciwnika punkty. Również baobaby, patrole czy wodopoje, które początkowo wydają się niezbyt korzystnym dla nas interesem w porównaniu z inwestowaniem w teren, okazują się elementem, mogącym przesądzić ostatecznie o czyjejś wygranej.

Jak to często z kafelkowymi grami bywa, „Safari” w pojedynczych aspektach nie prezentuje się szczególnie oszałamiająco, poszczególne grafiki na płytkach wydają się mało skomplikowane i nie przyciągają zbytnio naszej uwagi, tym bardziej, że zastosowana na nich paleta barw jest wyjątkowo jasna i spokojna. Natomiast w miarę upływu czasu, kiedy nasz stos kafelków topnieje, a plansza się powiększa, naszym oczom ukazuje się wielce klimatyczny i,o dziwo, różnorodny krajobraz – głównie za sprawą licznie pojawiających się gatunków zwierząt i dodawanych przez graczy żetonów wodopojów. Finalnie więc gra prezentuje się bardzo ciekawie i przejrzyście, dając mnóstwo radości z tworzenia przed sobą oryginalnego wizerunku afrykańskiego stepu.

Czy zatem „Carcassonne Safari” jest grą wartą polecenia? Osobiście uważam, że tak, gdyż zarówno od strony wizualnej, jak i mechanicznej, prezentuje się wyjątkowo dobrze. Takie drobiazgi jak ściągawka z podliczania punktów na planszy punktacji, dodatkowe żetony o wartości 50/100 pkt czy meeple w kształcie słoni i samochodów korzystnie wpływają na odbiór i klimat gry. Jednakże dla starych wyjadaczy i miłośników klasycznej wersji, nie ma tu zapewne żadnego elementu kategorycznie sprawiającego, że jest to dla nich tytuł z kategorii „must have”. To raczej pozycja dla kogoś, kto nie posiada w swojej kolekcji jeszcze nic spod znaku „Carcassonne”, a szuka szybkiej, przyjemnej i spokojnej rodzinnej gry z prostymi zasadami.

Natalia Stanek