Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Recenzje

Cluedo: Gra o tron i Harry Potter

Detektywistyczne tytuły – obecnie w trendzie i często pojawiające się na naszym poletku – nie są niczym nowym na rynku gier planszowych. Jednym z niepodważalnych klasyków jest bez wątpienia seria „Clue” (znana nam jako „Cluedo”), po raz pierwszy wydana w 1949 roku, a do dziś ciesząca się niesłabnącą popularnością, również ze względu na co i rusz pojawiające się edycje nawiązujące do powszechnie znanych i lubianych uniwersów. Doskonałym przykładem takich tytułów niech będą dwa zgoła inne światy, które łączy jedynie fakt, że narodziły się na kartach poczytnych książek, a następnie zostały przeniesione (z wielkim sukcesem) na ekrany. Mowa oczywiście o „Grze o Tron” i „Harrym Potterze”.

Te dwie gry z pozoru powinny różnić się jedynie grafikami, nawiązującymi do danego dzieła, tymczasem już przejrzenie zawartości pudełek i konkretnych komponentów uzmysławia nam, że w obydwu rozgrywkach wystąpią pewne zasady i niuanse wyróżniające konkretny tytuł od drugiego. Same pudełka, choć w identycznym rozmiarze, różnią się jednak paroma drobiazgami: „Harry Potter”, mimo że grubszy, to ma karton znacznie słabszej jakości, podczas gdy „Gra o Tron” prezentuje się jako porządniejsza i bardziej wytrzymała, chociaż nieco szczuplejszą. Te spostrzeżenia mają swoją kontynuację w przeglądzie elementów, gdyż w „GoT” znajdziemy klimatyczne, ciężkie i porządnie wykonane metalowe narzędzia zbrodni, a w „HP” rolę przedmiotów użytych przy porwaniu pełnią kartonowe żetony; podwójna plansza z „GoT” również wydaje się trwalsza od tej ze świata czarodziejów, a taki drobiazg jak pionki postaci jest nieporównywalnie bardziej klimatyczny w wersji inspirowanej twórczością G.R.R. Martina, niż w tej od J.K. Rowling.

Obydwa prezentowane tytuły w głównym założeniu polegają na tym samym, co każda edycja „Cluedo”, czyli na odnalezieniu konkretnej postaci, miejsca i przedmiotu, poprzez poruszanie się po planszy i zadawanie odpowiednich pytań pozostałym graczom. Ta jakże łatwa i przez to genialna w swej prostocie gra, aż prosi się o dostosowanie lub dodanie niektórych zasad, tak, aby pasowały do realiów panujących w wykorzystanych fikcyjnych światach. Czy rzeczywiście twórcy wpadli na takie mniej lub bardziej udane rozwiązania? Aby do tego dotrzeć, należy się dokładniej przyjrzeć konkretnemu tytułowi.

W „Cluedo: Gra o Tron” mamy do wyboru jedną z dwóch planszy przedstawiającą różne lokacje z tego świata: Czerwoną Twierdzę oraz Meereen, ta pierwsza jest mocno inspirowana serialowym wizerunkiem, zaś druga jest opatrzona wyjątkowo klimatycznymi i oryginalnymi grafikami. Decydując się na konkretną planszę będziemy dysponować w rozgrywce adekwatnym do miejsca zestawem bohaterów oraz wybranymi kartami pomieszczeń, natomiast narzędzia zbrodni pozostają te same bez względu na wybór lokalizacji. Jeśli zaś chodzi o samą rozgrywkę… Jeżeli ktoś miał już styczność z jakąkolwiek edycją „Cluedo” zawierającą karty intryg, to już wie na czym stoi. Po wyrzuceniu na kości znaku „?” lub zakończeniu ruchu na polu z tym właśnie znakiem, ciągniemy ze stosu intryg kartę, w której mogą znajdować się pomocne akcje bądź osiem kart białych wędrowców, przybliżających klęskę graczom. Również specjalne zdolności wybranej przez nas postaci, które możemy aktywować raz na grę, nie są niczym ani nowym, ani odkrywczym, aczkolwiek korzystnie wpływają na rozgrywkę, lekko ją urozmaicając. Poza tym cała gra polega na dokładnie tym samym, co w klasycznej wersji ze wszystkimi jej zasadami i prawidłami (choć narożne pomieszczenia posiadają opcję „sekretnego przejścia”, umożliwiającą szybkie poruszanie się po połączonych lokacjach), więc jest to idealna propozycja dla fanów „Gry o Tron”, natomiast posiadacze zwykłego „Cluedo” nie odnajdą w tej grze niczego nowego.

Natomiast, przy edycji z „Harry’ego Pottera” zasadniczą nowością jest całkiem ładnie wyglądająca plansza z wyjątkowymi, obrotowymi elementami, które wpływają całkiem pozytywnie na odbiór samej gry i rozgrywkę. Ponad to, mamy też inny równie ważny element wyróżniający tę wersję od innych, mianowicie proszek Fiuu (i odpowiadające mu żetony), to właśnie za jego pomocą jesteśmy w stanie szybciej przemieszczać się po planszy (wykorzystując obecne w pomieszczeniach kominki) – prosta mechanika po części doskonale znana z innych tytułów (jak choćby wspomniane sekretne przejścia w „GoT”), ale jednak w sprytny sposób zmieniona i udoskonalona, przez co idealnie oddająca, choć ociupinkę klimatu z materiału źródłowego. Poza tym, niewielkim zaskoczeniem jest delikatna zmiana motywacji rozgrywki, wynikająca chociażby z umiejscowienia akcji w świecie młodocianego czarodzieja (nie byłoby zbyt taktownym sprawić, aby przykładowo Hermiona zamordowała innego maga zaklętą miotłą w Hogwarcie), więc gracze wcielając się w znane postacie poszukują złego czarnoksiężnika odpowiedzialnego za porwanie ich przyjaciela. W tym celu oczywiście poruszają się po planszy z pomocą kostek (czarna kość może sprawić, że będziemy musieli pociągnąć kartę pomocy lub kartę z mrocznej talii, albo będziemy mogli obrócić koło w jednej z lokacji) i zadają pytania w celu zdobycia od pozostałych graczy informacji. Mimo że różnic w porównaniu do klasycznej wersji nie ma dużo, to jednak są one zdecydowanie bardziej przemyślane i dobrze zaprojektowane, a przy tym znacznie lepiej oddają klimat znany z magicznego świata, niż w przypadku rozgrywki osadzonej w świecie Pieśni Lodu i Ognia.

Cluedo” to przede wszystkim gra dedukcyjna, polegająca na uważnym słuchaniu innych graczy, odpowiedniej taktyce i na zadawaniu przemyślanych pytań niezależnie od wersji, w jaką się gra. „Gra o tron” oferuje graczom wariant rozgrywki dwuosobowej, jednakże nie sprawdza się on zbyt dobrze na dłuższą metę – gracze wymieniając się informacjami i podglądając odłożone na bok karty (mające trochę utrudnić odnalezienie winnego), szybko orientują się co i jak, a przyjemność z samej rozgrywki jest znacznie mniejsza niż w przypadku partii w większym gronie. Można za to powiedzieć, że tego problemu nie ma w wersji z Harrym, gdyż tam po prostu gra jest przewidziana od trzech do pięciu graczy, co niezależnie od wersji, jest liczbą najbardziej optymalną. Również klasyczna losowość występująca w każdym „Cluedo” w postaci rzutu kośćmi i doboru kart z potasowanych talii, nie została w tych dwóch tytułach zmieniona, przez co każdorazowo gra będzie wyglądać zgoła inaczej.

Każda z istniejących gier ma swoje wady i zalety, zaś w przypadku, gdy gry należą do tej samej serii, a różnią się tylko wersją, te elementy mogą okazać się wspólne. W przypadku „Cluedo”, każdy zainteresowany powinien liczyć się z faktem, iż jest to gra na dłuższą metę nużąca niezależnie od tytułu, w jaki zagramy. Każdorazowa rozgrywka będzie polegać na odnalezieniu metodą odnotowywania zdobytych informacji, jakiejś konkretnej postaci w konkretnym miejscu i z konkretnym narzędziem. Oczywiście przy odpowiednim nastawieniu wszystkich graczy, nawet trzecia z rzędu rozgrywka może okazać się emocjonująca, choć po zbyt częstym ogrywaniu z pewnością wystąpi efekt zmęczenia materiału.

Cluedo: Gra o Tron” oraz „Cluedo: Harry Potter” to w główniej mierze te same gry z delikatnymi zmianami w zasadach oraz z nieco innymi elementami. Podczas gdy jedna oferuje dwustronną planszę i ciekawe pionki, ma zupełnie podstawową rozgrywkę, druga posiada tylko jedną, acz oryginalną planszę, nijakie pionki i ciekawe rozwiązania w mechanice, znacznie lepiej oddające w ten sposób klimat pierwowzoru. Poza tym, w jednej i drugiej grze warstwa graficzna jest pomieszaniem z poplątaniem wizerunków znanych z ekranizacji oraz autorskich ilustracji (swoją drogą rażący jest brak wymienienia ilustratorów), przez co efekt końcowy w obu przypadkach jest dość chaotyczny, mimo to, wciąż intrygujący i przyciągający uwagę. Dlatego też uważam, że stojąc przed wyborem pomiędzy tymi dwoma wersjami, decyzja pozostaje bardziej w sferze wyboru swojego ulubionego uniwersum, niż samej gry, której zasady są praktycznie takie same, a całej przyjemności z rozgrywki dostarcza obcowanie z doskonale nam znanymi bohaterami, lokacjami czy przedmiotami.

Natalia Stanek