Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Recenzje

Recenzja: Brom – Unka Odya

Polski rynek komiksowy na szczęście jeszcze potrafi czymś zaskoczyć. Całkiem nowe wydawnictwo, debiut autorki i pierwszy tom dłuższej historii to elementy, które na pierwszy rzut oka może i nie wydają się najbardziej zachęcające, jednakże przy bliższym spotkaniu okazują się być udanym początkiem drogi dla czegoś większego. Wydawnictwo 23 postawiło na chwytliwy i oryginalny slogan „Komiksy z dziwnej Polski”, przez co wybór „Broma” na dzieło promujące, nie zaskakuje, a wręcz staje się doskonale przemyślanym działaniem marketingowym, gdyż jest to komiks w zupełności oddający oryginalność i wyjątkowość naszego kraju.

Choć słowiańszczyzny już od dawna jest dostatek w niejednym kulturowym medium, to wciąż pozostaje ona elementem pożądanym i wyjątkowo nośnym zarówno dla twórców, jak i odbiorców. Z tego też powodu tematyka zaprezentowana przez autorkę w „Bromie” idealnie wpasowuje się w modę i gusta czytelników, mimo że ci ostatni z pewnością w przeważającej liczbie stanowić będą grupę nastolatków i młodych dorosłych, co w żadnej mierze nie stanowi o jakości recenzowanego tytułu. Jest to bowiem komiks opowiadający przede wszystkim o dzieciakach w ich naturalnym, szkolnym środowisku, jak i tym „obcym” a niebezpiecznym, znajdującym się pośród legend, mitów i dawnych wierzeń.

Fabuła skupia się na losach tytułowego bohatera, jego ciotecznej siostry Marysi, najlepszego przyjaciela Eryka i paru innych znajomych, którzy w mniej lub bardziej przypadkowy sposób wmieszają się w konflikt z istotami magicznymi. Jakby tego było mało, matka Broma okazuje się wiedźmą, a on sam odziedziczył po niej pewną wrażliwość, niestety jak na razie dość słabo zarysowaną. W pięciu rozdziałach poznamy więc fragment kartuskiej wsi i towarzyszące jej dziwy oraz miejską scenerię, w której rozegrają się równie dramatyczne i emocjonujące zdarzenia. A wszystko to będzie pędzić naprawdę szybkim tempem, nie dając i czytelnikowi, i postaciom dłuższej chwili wytchnienia.

Wydaje się, że Unka Odyia wzięła sobie za cel upchnięcie jak największej ilości treści w jak najmocniej skondensowanej formie, serwując przez to odbiorcom często dość okrojone i niezbyt podbudowane charaktery bohaterów, tworząc je na zasadzie kilku widocznych oraz wspomnianych cech. Oprócz wymienionych już elementów z kultury ludowej, autorka garściami czerpie również z popkultury, podając na kartach komiksu sporą ilość smaczków – w formie tytułów książek na regale, portretu na ścianie czy oglądanego przez postać filmu (swoją drogą nawiązanie do niego pojawia się także chwilę później jako kostium jednej z sylwetek), tak więc dla uważnego adresata za wyjątkiem stricte fabuły znajdzie się jeszcze sporo kadrów do dokładniejszego prześledzenia.

Przyznać trzeba, że warstwa graficzna komiksu prezentuje się nad wyraz oryginalnie, przeważająca szarość, rozmyte, atramentowe tła i proste, dosyć kreskówkowe modele postaci świetnie sprawdzają się w zastosowanej przez autorkę konwencji. Ponadto nieraz uświadczymy dopracowanej ilustracji zajmującej całą stronę, przywodzącej na myśl mistrzowsko skomponowaną i przykuwającą wzrok okładkę. Mimo to większość tomu wypełniają uproszczone i mało szczegółowe obrazy, co nie każdemu może przypaść do gustu, choć jednocześnie łatwość i swoboda widoczna w kresce autorki stanowią jedną z mocniejszych stron projektu.

„Brom” na pewno jest dziełem nietypowym i intrygującym, którego w takiej formule raczej nikt się nie spodziewał, tyle tylko, że chyba żadnemu z czytelników nie wywróci mózgu na lewą stronę. Nie jest to jednak nic złego, gdyż podaje on dosyć oklepane motywy w sposób naprawdę przystępny, dzięki czemu może zachęcić odbiorców nie tylko do wyczekiwania kontynuacji, ale też do sięgnięcia po pozycje tematycznie podobne, tym bardziej jeśli po lekturze poczują niedosyt i głód dodatkowej wiedzy.

Natalia Stanek