Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Gry, Recenzje

Evil West | Czy naprawdę musimy grać w takie gry?

Tak, ponieważ Evil West to ciekawa i emocjonująca gra akcji, wydana przez polskie studio Flying Wild Hog. Gra skupia się na alternatywnej wersji Dzikiego Zachodu, w której ludzie zmagają się z wampirami.

Głównym bohaterem jest Jesse Rentier, agent Instytutu Rentiera, tajnej organizacji walczącej z potworami. W swojej misji Jesse będzie musiał powstrzymać wampirzy spisek i stawić czoła wrogom. W swojej wyprawie będzie wspierany przez zaprzyjaźnionych łowca Edgar Gravenor i lekarka Emilia Blackwell.

Choć liniowa, fabuła jest na tyle interesująca i angażująca, że gracz nie powinien narzekać na nużące elementy. Szczególnie, że gra twórcy przygotowali dla niego coraz to nowsze wyzwania, aktywności oraz przeciwników, nacierających w odpowiednich momentach, co sprawia, że chwilowe momenty „oddechu” nie przedłużają się w nieskończoność, zaś rozkręcająca się sekwencja akcji silnie skupia uwagę.

Na plus kreacja świata, połączenia Dzikiego Zachodu, wampirycznego horroru oraz epoki wiktoriańskiej (coś na kształt steampunku a la The Order 1886), tworzących unikatowy klimat i przestrzeń do rozsiewania zagadek i nienachalnej ekspozycji. Gracz sam chce poznawać świat i to jak funkcjonuje. Aczkolwiek nie zawsze mechanika mu na to pozwala. Rentier nie ma niestety swobody ruchu, jest w stanie samodzielnie poruszać się i przeskakiwać przez przeszkody, ale tylko w określonych miejscach. Wspinanie się po drabinie czy łańcuchach jest dodatkowo trochę czasochłonne. A mogłoby być odrobinę lepiej, gdyby nie te ograniczenia. Z tym, że do tego studio zdołało nas już przyzwyczaić choćby w „Shadow Warrior 3” (z tym, że ta wypada zdecydowanie gorzej niż „Evil West”).

Widać, że twórcy starali się w „Evil West” zapewnić graczom niepowtarzalne doświadczenie, tworząc różne typy bestii. Większość z typów przeciwników ma kilka unikatowych cech w wyglądzie, stylu walki czy obieranych taktykach – brzmi to dobrze, ale więcej w nich podobieństw niż różnic, co w żadnym wypadku nie oznacza, że szybko odgadniemy w jaki sposób pokonać każdego przeciwnika. Gra w tym względzie tworzy na tyle zróżnicowane scenariusze i na tyle dynamiczne starcia, że nawet po dwóch pełnych sesjach wciąż gra będzie miała wiele niespodzianek.

Zgadza się. Walka w grze jest bardzo efektowna i satysfakcjonująca, a możliwość rozwoju postaci i dostępność ulepszeń dodaje jeszcze więcej frajdy z rozgrywki. Ciosy kończące są szczególnie imponujące, a animacje precyzyjne i pomysłowe. Co prawda zdarza się, że są toporne i czasem tracą płynność, ale to zdecydowanie nie coś, co utrudnia granie i nie na tyle częste, aby zaczynało irytować. Spoglądając na walkę, nie da się ukryć, że jest tu wiele elementów zapożyczonych z Shadow Warrior, The Order 1886 czy nawet God of War.

Gra na Xbox jest dobrze zoptymalizowana, co de facto oznacza, że można cieszyć się płynną i niezakłóconą irytującymi bugami rozgrywką. Modele wrogów są nie tylko atrakcyjne wizualnie (świetna grafika), ale także doskonale animowane, dzięki czemu świat zyskuje na realizmie. Wszystkie funkcjonalności zostały zachowane, gra na padzie nie jest trudna i toporna, czuć wręcz, że twórcy świadomie podeszli do faktu, że konsolowi gracze to już nie nisza, a pełnoprawny target, dla którego wypada projektować wysokiej jakości optymalizacje. I właśnie to wszystko razem tworzy bardzo dobre wrażenie i pozwala graczom cieszyć się bezproblemową rozgrywką bez irytujących przeszkód na Xbox.

Evil West jest niezwykle interesującą grą akcji, pełną walk i dynamicznych scen, wyzwań i klimatu. Gracz wciela się w rewolwerowca na Dzikim Zachodzie, opanowanym przez wampiry i upiory, gdzie bronie to nie tylko małe pukawki, ale także wypasione giwery i tnące noże rodem z Van Helsinga. I wiecie co? To wespół z intensywnym systemem walki sprawia, że obok Evil West nie można przejść obojętnie. Zwłaszcza po takim sobie fabularnie Shadow Warrior 3. Świetna oprawa audiowizualna, dobrze zaprojektowany świat i przeciwnicy, i tylko drobne minusy. Gra powinna pochłonąć każdego na kilkanaście godzin.