Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Film

Merida Waleczna (recenzja)

„Merida Waleczna“, najnowsze dziecko Pixara, to opowieść o młodej dziewczynie, królewnie rodu DunbRoch, nie mogącej pogodzić się z losem, który zaplanowali dla niej rodzice. Autorem recenzji jest Michał Kaczoń.

„Brave“ jest historią o Odwadze (tak zresztą brzmi oryginalny tytuł), którą trzeba posiadać, by móc kierować swoim losem. Merida nie zgadza się z propozycją rodziców, by wyjść za mąż za młodu, na dodatek za kandydata wyłonionego w turnieju. Szczęście chce, że dziedziczka rodu może wybrać dyscyplinę, w której zmierzą się pretendenci o jej rękę – pierworodni synowie władców klanów pięknej krainy, w której żyją. Merida, doskonała łuczniczka, wybiera oczywiście ten sport, jako decydujący o jej przyszłym losie. Na dodatek, podstępem sama bierze udział w zawodach, gdyż jest pierworodną córką swoich rodziców. Kiedy jednak plan dziewczyny nie do końca się udaje, a między matką i córką dochodzi do poważnej kłótni, Merida ucieka. Chęć wpłynięcia na decyzję matki w sprawie zamążpójścia, prowadzi ją do miejsca, w którym wszystko się zmieni. Zgadzając się na kuszącą propozycję, dziewczyna nieopatrznie sprowadza na swoją rodzinę nie lada kłopoty. Teraz będzie musiała stanąć na wysokości zadania i udowodnić, że potrafi samodzielnie rozwiązać problemy, które spowodowała.

Takie przedstawienie historii sprawia, że jest ona również opowieścią o dorastaniu. O znalezieniu złotego środka między wolnością, chęcią kroczenia własną drogą życiową, a podtrzymywaniem tradycji i wypełnianiem woli rodziców. Opowieścią o tym, jak połączyć oba bieguny i zrozumieć, co znaczy być wolnym i odważnie bronić swoich ideałów. Morał opowieści podany jest jednak bez zbędnego dydaktyzmu, ukradkiem i stopniowo. Nie stanowi centrum fabuły, a jedynie kanwę, na której osadzone są losy bohaterki.

Animację Pixara ogląda się z uśmiechem na ustach, podziwiając rozmach przedstawionego świata, zabawną i momentami dramatyczną historię oraz wsłuchując się w doskonale dobrane głosy postaci. Polski dubbing udał się wyjątkowo. Dialogi brzmią wiarygodnie, są napisane z lekkością i pełno w nich humoru. Duża w tym zasługa aktorów. Szczególnie Andrzeja Grabowskiego jako Króla Fergusa. Aktor wyraźnie bawi się rolą, obdarzając swojego bohatera dużą dozą różnorodnych uczuć. Fergus pozostaje jednocześnie dzielnym wojownikiem i dobrym, choć nieco roztrzepanym ojcem. Świetna jest Dominika Kluźniak, jako Merida. Najlepiej wypada w momentach, gdy kłóci się z matką i pokazuje, jak bardzo nie zgadza się z jej zdaniem i nie potrzebuje jej rad. Jej reakcje oraz intonacja głosu, to sposób zachowania prawdziwej nastolatki. Pozostali bohaterowie prezentują się przyzwoicie, nawet jeśli pojawiają się tylko na chwilę. Świetny jest na przykład Jacek Braciak, jako Kruk. I choć szybko znika z ekranu, jego obecność nie pozostaje niezauważona. Polska ekipa stanęła na wysokości zadania.
brave1Warto pochylić się także nad wizualną stroną obrazu. Animowane efekty komputerowe są dopracowane w tak najdrobniejszych szczegółach, że zupełnie nie dziwi dlaczego Pixar nieprzerwanie posiada wysokie notowania. Efekty są tak dopieszczone, że momentami łatwo zapomnieć, że oglądamy świat wykreowany jedynie na ekranie komputera, a nie zdjęcia z prawdziwych, „żywych“ miejsc. Bardzo wyraźnie widać to we wszystkich sekwencjach w lesie. Naturalne otoczenie jest tak prawdziwe, tak namacalne, że aż czuje się zapach ściółki leśnej. Niesamowite uczucie! Osobną kwestią są włosy Meridy, o których mówiło się już od momentu ukazania się plakatu z portretem bohaterki. Nieuczesane, splątane, pokręcone, niemal żyjące własnym życiem. Na dodatek zachowujące się jak prawdziwe włosy – powiewają na wietrze, a gdy zostaną zmoczone, diametralnie zmieniają konsystencję, stają się cięższe i układają zupełnie inaczej. No i ten kolor! Przykuwający wzrok, pulsujący, wbijający się w pamięć. Animatorom należą się owacje na stojąco, a wszelkie nagrody za efekty mają niemal w kieszeni. Fenomenalna robota!

Film Marka Andrewsa i Brendy Chapman emanuje pozytywną energią i staje się przyczynkiem do kilku wzruszeń. Były chwile, gdy na sali kinowej niemal wszyscy zaczęli mieć katar, spowodowany zwilżeniem oczu. Tak właśnie oddziaływują produkcje ze stajni Pixara. Są też momenty bardziej dramatyczne, na mroczniejszą nutę, jak Niedźwiedź z Piekła Rodem, Mor’du. Jednak nie odstają one zbytnio od tego, co Pixar i Disney pokazywali nam już kiedyś na ekranie. Jest też kilka dowcipów niższego rzędu, podobnych do tych, które wypełniały cały seans „Romana Barbarzyńcy“. Dzięki temu, że pojawiają się w minimalnej ilości, nie zabijają ciepłego ducha opowieści. Pozbawione zaś dwuznacznego kontekstu, nie są szkodliwe dla młodego widza.
brave2
„Merida Waleczna“ jest interesującą opowieścią, która przyciąga uwagę i nęci oko swoją naturalnością. Przyjemna historia powinna zadowolić wszystkich widzów, gdyż pełna jest ciepła i pozytywnych emocji, choć czasami na ekranie górują także ciemne barwy. „Brave“ jest filmem wyważonym, więc powinien trafić do szerokiego grona odbiorców. Ja na pewno nie żałuję czasu spędzonego z Meridą i jej przygodami.

PS. Dwa słowa o krótkometrażówce „La Luna“, która wyświetlana jest tuż przed seansem. Bardzo przyjemna opowiastka o różnicy pokoleń oraz o przyczynach zmiany wyglądu księżyca każdego dnia. Historia stanowi klimatyczny wstęp do tego, co będziemy oglądać w filmie właściwym i nastraja nasze zmysły na ciepły i nieco sentymentalizujący styl opowieści, z którego słyną historie Pixara. Aż miło robi się na sercu, gdy ogląda się ich dzieła. I tak jest też tym razem.

Ocena: 8/10

{youtube}4iH7upKjRIg{/youtube}