Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Arcyważne, Film, Recenzje

Recenzja: Sekretne życie zwierzaków domowych 2

Choć pierwsza część „Sekretnego życia zwierzaków domowych” uplasowała się na szóstym miejscu najlepiej zarabiających filmów 2016 roku, niezbyt przypadł mi do gustu. Wychodziłem z kina z wrażeniem zmarnowanego potencjału, bo choć trwał on półtorej godziny, tak nie byłoby przesadą stwierdzenie, że najlepsze sceny zostały pokazane w zwiastunach. Między innymi dlatego podchodziłem sceptycznie do drugiej części… jak się okazało – niesłusznie. Illumination Entertainment najwyraźniej wyciągnęło wnioski z mieszanych reakcji widzów, dzięki czemu „Sekretne życie zwierzaków domowych 2” jest dokładnie tym, czym być powinno. Nasyconą humorem oraz anegdotami na temat zachowania naszych milusińskich komedią dla całej rodziny.

Debiutując na ekranach kin przed trzema laty, pierwsza część „Sekretnego życia” obiecywała możliwość zerknięcia za kulisy wydarzeń rozgrywających się w naszych domach, gdy nas tam nie ma. I choć pierwsze pół godziny zdawało się realizować ten zamiar, tak akcja szybko odeszła w stronę dość oklepanego już motywu podróży dwóch skrajnie różnych charakterów, które z czasem zaczynają pałać do siebie sympatią, a zamiast sekretnego życia zwierzaków domowych otrzymaliśmy akcję z pościgami oraz ostateczną konfrontacją na jednym z mostów Wielkiego Jabłka. Fabuła kontynuacji rozgrywa się krótko po zakończeniu oryginału. Życie futrzanych bohaterów wróciło do normy. Max i Duke dogadują się niczym najlepsi kumple, stojący niegdyś na czele rewolucji przeciwko ludziom królik Tuptuś w końcu jest kochany przez nową właścicielkę, a Chloe, kocica z lekką nadwagą, spędza dni na lenistwie i byciu skupioną na sobie. Najważniejszą różnicą między oryginałem a sequelem jest fakt, że na film tak właściwie składają się trzy prowadzone równoległe opowieści.

W życie psiego duetu przebojem wkracza noworodek imieniem Liam (nie wspominając o świeżo upieczonym mężu Katie), z którym pomimo początkowych problemów, Max zawiązuje niezwykle głęboką więź, przyjmując na siebie odpowiedzialność za bezpieczeństwo nowego członka stada. Przejmuje się swoją nową rolą do tego stopnia, że wypracowuje sobie tik nerwowy, postrzegając cały świat jako zagrożenie dla podopiecznego. Dopiero wyjazd na wieś i poznanie owczarka niemieckiego imieniem Kogut pozwala zmierzyć się psiakowi z irracjonalnym lękiem. Podczas gdy duet w najlepsze bawi się na prowincji, Bridget stara się zinfiltrować mieszkanie emerytowanej kociary, a Tuptuś wreszcie otrzymuje pierwsze prawdziwe superbohaterskie zlecenie – w towarzystwie Shih Tzu imieniem Daisy zamierza ocalić białego tygrysa ze szponów iście diabolicznego właściciela cyrku. Z jednej strony, takie rozdrobnienie akcji nie pozwala w pełni rozwinąć żadnego z wątków (sama interakcja między psim duetem a dzieckiem prosi się o więcej czasu), tak z drugiej nie pozwala się nudzić, a łącząca te trzy historie myśl przewodnia – przełamywanie własnych ograniczeń jest idealna dla młodszego widza. Co prawda, temat ten jest równie wyeksploatowany co zaserwowane trzy lata temu pokonywanie różnic, ale „Sekretne życie zwierzaków domowych 2” serwuje swój morał w towarzystwie bardzo dobrego humoru oraz stereotypów na temat zachowań zwierząt, które rozpozna każdy właściciel pupilów.

Choć nieczęsto zdarza mi się głośno śmiać w kinie, tak w przypadku tego filmu przytrafiło mi się to co najmniej kilka razy, wśród których prym wiedzie wizyta u weterynarza, próby zagonienia owiec do zagrody, czy mieszkanie zatwardziałej kociary, nie wspominając nawet o scenie z Bridget i laserem. Natomiast za wykorzystanie motywu przewodniego Supermana autorstwa Johna Williamsa do treningu „latania” Tuptusia należą się brawa. Ciekawym, choć równie sztampowym jak morał, jest wprowadzenie postaci właściciela cyrku, który jest istną personifikacją czarnego charakteru. Chudy niczym strach na wróble, ubrany na czarno ze spiczastym (również czarnym) kapeluszu na głowie Sergiej jest skłonny do przemocy, wredny i traktuje podle zarówno zwierzęta, jak i pracowników. Illumination dołożyło wszelkich starań, by widz zapałał szczerą niechęcią do tej postaci i gdy w trzecim akcie zwierzaki łączą siły w celu pokonania złoczyńcy, aż chce się im kibicować. W odróżnieniu od pierwszej części, gdzie akcja, choć widowiskowa, nie była przepełniona takim ładunkiem emocji, jak pościg za pociągiem Sergieja. Nie wspominając nawet o rozwiązaniu, które w dwójce jest niezwykle satysfakcjonujące.

Choć „Sekretne życie zwierzaków domowych 2” nie do końca uwolniło się od wady zmarnowanego potencjału, tak szybka akcja z dużą liczbą żartów idealnie trafia do grupy docelowej – młodszych widzów. Mimo to, również i dorośli nie będą się nudzić. Jeśli na dodatek w dzieciństwie towarzyszyły wam zwierzaki, film sprawi, że będziecie wspominać tamte czasy z rozrzewnieniem. Przynajmniej tak to wyglądało w moim przypadku. Zdecydowanie polecam tę część wszystkim i z ciekawością wyglądam trzeciej, która (sądząc po zakończeniu) wydaje się być nieunikniona.