Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Komiksy

Gnata: Doliny, czyli Równonocy Wiosennej (recenzja)

W przypadku „Gnata: Doliny, czyli Równonocy Wiosennej” niezwykle łatwo popełnić błąd i zlekceważyć tę pozycję. Tytułowy bohater to wszak na pierwszy rzut oka cartoonowa, przypominająca nieco duszka postać rodem z bajki dla najmłodszych – kogoś takiego ciężko więc traktować poważnie, prawda? Czytelnik, który zdecyduje się jednak na sięgnięcie po pierwszy tom przygód Gnata bardzo szybko przekona się, że pozory mylą, a szereg nagród którymi za swój komiks został obsypany Jeff Smith nie wziął się znikąd.

W wyniku splotu niefortunnych – choć jeśli zna się szczegóły, łatwych do przewidzenia – wydarzeń, trójka kuzynów zostaje wypędzona z Gnatowa. Chwat, Chichot i Kant Gnat mają jednak naturalny talent do przyciągania kłopotów, w związku z czym szybko zostają rozdzieleni i trafiają do tajemniczej Doliny, w której znajdą zarówno przyjazne istoty, jak i przerażające, przypominające szczury potwory. Mieszkańcy Doliny na pierwszy rzut oka wyglądają na szczerych i prostych, jednak jak to w historiach tego typu bywa, szybko okazuje się, że skrywają niejedną tajemnicę, a skromnie rozpoczynająca się opowieść stopniowo zaczyna nabierać rozmachu godnego klasyków fantasy. To właśnie z dziedzictwa tego gatunku Jeff Smith czerpie garściami, stopniowo zmieniając humorystyczną opowiastkę o trójce kuzynów w epicką sagę fantasy, pełną zaginionych potomków królestw, smoków, proroctw, pradawnych zagrożeń i bitw z tysiącami potworów.

Nie znaczy to jednak, że kameralne pierwsze zeszyty są mniej ciekawe. Smith fantastycznie buduje bohaterów, dzięki czemu trójkę Gnatów i panujące między nimi relacje poznajemy na raptem siedmiu stronach. Oczywiście, z czasem zostają one znacząco rozbudowane, jednak już te kilkadziesiąt kadrów w zupełności wystarczy byśmy wiedzieli o nich więcej, niż o niejednej komiksowej postaci której historia sięga wielu zeszytów. Jest to możliwie między innymi dzięki znakomicie napisanym dialogom – lekkim, treściwym, zachowującym rytm i niezwykle zabawnym. Duże brawa należą się Jackowi Drewnowskiemu, który świetnie przełożył całość na język polski. Ponadto Smith szeroko czerpie z ogranych w popkulturze motywów, takich jak ukryty dziedzic królewskiego rodu, czy ciągle wpadająca na bohaterów dwójka nieudolnych łotrów. Tutaj nie sprawiają one jednak wrażenia powtarzalnych i nudnych – są świadomie użytym elementem służącym zabawie konwencją. Tworzenie tego komiksu wyraźnie sprawiało autorowi radość i to się czuje. Rzadko kiedy głośno śmieję się w trakcie lektury, ale przy „Gnat: Dolina, czyli Równonoc Wiosenna” chichotałem nieustannie.

Choć przez większość czasu Jeff Smith (jest także autorem ilustracji) prezentuje cartoonową kreskę, pełną dziwnych stworków i przerysowanych postaci, zdarza mu się rysować i bliższe realizmu elementy – szczególnie często ma to miejsce przy pokazywaniu Zadry. Zabieg ten bardzo dobrze współgra z ukazywaniem pozornie niemożliwej relacji pomiędzy nią – piękną dziewczyną – a karykaturalnym stworkiem, jakim ludziom wydaje się Chwat Gnat. Kolory Steve’a Hamakera wyglądają znakomicie – pełna humoru opowieść fantasy powinna skrzyć się barwami i cieszę się, że Egmont zdecydował się u nas na kolorowe wydanie (oryginał ukazywał się w czerni i bieli). Fantastycznie prezentują się także podwładni Króldoka – kiedy potrzeba są przerażający, gdy sytuacja się zmienia – komiczni.

Zresztą przeskok pomiędzy powagą a żartem to najbardziej charakterystyczny element „Gnat: Dolina, czyli Równonoc Wiosenna” i zarazem jego największa zaleta. To znakomita opowieść fantasy, która pomimo cartoonowej oprawy skierowana jest przede wszystkim do dorosłego czytelnika, który będzie potrafił odnaleźć znajdujące się tu liczne nawiązania i smaczki. Dawno żadna opowieść fantasy nie oczarowała mnie do tego stopnia, żadna też nie rozbawiła tak mocno, w związku z czym nie mogę zrobić nic innego, jak tylko szczerze polecić wam lekturę „Gnat: Dolina, czyli Równonoc Wiosenna” (szczególnie, że już za chwilę ukaże się drugim tom).

gnatrecenzja