Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Komiksy

Superior Spider-Man: Nie ma ucieczki (recenzja)

Razem z „Superior Spider-Man: Nie ma ucieczki” zbliżamy się do połowy liczącej trzydzieści trzy zeszyty serii, a co za tym idzie, wątki coraz wyraźniej się ze sobą splatają. Otto Octavius zdołał podporządkować sobie nie tylko ciało, ale i wspomnienia Parkera i bez dalszych przeszkód wprowadza w życie plan metodycznego wykorzeniania zbrodni z Nowego Jorku. Chcąc zmaksymalizować wyniki, zaczyna odsuwać od siebie rodzinę oraz przyjaciół, wychodząc z założenia, że prywatne życie Petera przeszkadza Pająkowi osiągnąć pełnię potencjału.

„Kłopoty z głową”, czyli poprzedni tom przygód nowego, lepszego Spider-Mana skupiał się na Parkerze. Dan Slott pozwolił czytelnikom spojrzeć na życie Petera oczami Otto Octaviusa, który to nie szczędząc uszczypliwości pod adresem poprzednika, dokładał wszelkich starań, by udowodnić, że jest lepszy pod każdym względem. O ile prowadząca do emocjonującego finału historia z kliniką Cardiaca stanowiła mocny punkt tomu, całość zebrała mieszane oceny, odstając od pozytywnie przyjętej serii.

Może dlatego w „Nie ma ucieczki” akcji nie brakuje. W pierwszej części, na którą składają się trzy z pięciu zeszytów, burmistrz Nowego Jorku, J. Jonah Jameson, zwraca się do Spider-Mana z prośbą o zabezpieczenie egzekucji Alistaira Smythe’a, szerzej znanego jako Zabójca Pająków. Niestety tutaj pojawia się największy problem tomu, a mianowicie odwoływanie się do wydarzeń, których większość czytelników zwyczajnie nie zna. To niedociągnięcie osłabia wątek zemsty za śmierć ukochanej, pozwalający lepiej zrozumieć motywy kierujące Jamesonem od chwili pojawienia się w więzieniu dla superłotrów. W ukazującej się na przełomie 2010 i 2011 roku historii „Big Time” można zobaczyć nie tylko chwilę zatrudnienia Parkera w Laboratoriach Horizon, drogę Phila Uricha do zostania Hobgoblinem (czego dotyczą pozostałe dwa zeszyty „Nie ma ucieczki”), ale przede wszystkim to właśnie tam znajduje się przyczyna rozpalonej do białości nienawiści Jamesona do Smythe’a. Trzymając w ramionach umierającą żonę, Marlę Jameson, Jonah przysięgał, że nie spocznie, póki Zabójca Pająków nie otrzyma zabójczego zastrzyku. Nie chcąc pozostawić niczego przypadkowi, burmistrz Nowego Jorku zwraca się z prośbą o pomoc do Pajęczaka. Jak można przypuszczać, Alistair Smythe nie zamierza odejść bez walki.

Pozbawiony skrupułów superbohater działa coraz agresywniej, dopuszczając do głosu dotychczas hamowane przez resztki jaźni Parkera pokłady pychy oraz egocentryzmu. Posuwając się do szantażu, kłamstw oraz przemocy, a nawet do wyprowadzenia armii najemników na ulice Hell’s Kitchen, Octavius zdaje się dążyć po trupach do celu. Jednocześnie staje się również coraz bardziej nieostrożny. Rozciągnięta nad Nowym Jorkiem sieć pająkobotów okazuje się zawodna, eliminowanie szefów grup przestępczych sprawia, że dziesiątki szeregowych bandytów zasila organizację Zielonego Goblina. Jeden z najstarszych przeciwników Pająka, obecnie tytułujący się Królem Goblinów zdaje się przewidywać każdy krok Octaviusa, nie tylko ukrywając siebie oraz podwładnych przed wszystkowidzącymi oczami pająkobotów, ale nie wahając się poświęcić pionka, byle tylko nie stracić elementu zaskoczenia. Jakby tego było mało, kapitan Yuriko Watanabe, prywatnie przyjaciółka Parkera oraz bohaterka występująca pod pseudonimem Wraith zamierza udowodnić, że ktoś się podszywa pod Pajęczaka.

O ile pierwsza część tomu prezentuje solidny poziom, ukazując priorytety oraz bezkompromisowość Octaviusa, tak reszta sprawia wrażenie nieco pospiesznie skleconego wprowadzenia do nadchodzących wydarzeń. Na przestrzeni dwóch zeszytów Slott nie tylko przedstawił bitwę o Shadowland, ale też zaserwował czytelnikom najlepszą scenę „Nie ma ucieczki”, czyli pościg za Hobgoblinem oraz jego osaczenie w redakcji Daily Bugle. Niestety, o ile sama scena jest świetna, tak skompresowanie jej na przestrzeni jednego zeszytu sprawia, że czytelnik pozostaje z uczuciem niedosytu.

Nad czwartym tomem „Superior Spider-Mana” razem z Danem Slottem i wspierającym go Christosem Gage pracował duet rysowników, Giuseppe Camuncoli oraz Humberto Ramos. I choć rysunki drugiego z artystów uznawane są za lepsze, tak muszę przyznać, że styl Camuncoli’ego, który współtworzył takie tytuły, jak „Swamp Thing”, „Deadpool”, czy „Star Wars”, przypadł mi do gustu. Wyraźnie cięższy, bardziej umięśniony Superior zdaje się lepiej pasować do bezwzględnych metod walki z przestępczością od patykowatego Niesamowitego Spider-Mana.

„Superior Spider-Man: Nie ma ucieczki” to solidna kontynuacja serii i choć twórcom nie udało się uniknąć kilku potknięć, a samą fabułę można sklasyfikować jako solidne rzemiosło, to komiks niezmiennie dostarcza sporo przyjemności czytelnikom. Owszem, w czwartym tomie wyraźnie widać, że autorzy głównie budują podstawy pod nadciągający konflikt, po drodze nie poświęcając należytej uwagi teraźniejszym wydarzeniom, ale mimo to niezmiennie rozwijają postać Otto Octaviusa jako superbohatera. Zdecydowanie warto sięgnąć po ten tom, tym bardziej, że już wkrótce historia nabierze tempa.