Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Książka

Paweł Kornew – Tam, gdzie ciepło (recenzja)

Książki – najszybciej – można podzielić na dobre i słabe, potem ambitne i rozrywkowe, wysokich i niskich lotów, no i wszędzie coś pośrednio. Najnowsza powieść Pawła Kornewa „Tam gdzie ciepło” to opowieść poprawnie napisana, z ciekawymi dramatis personæ, dynamiczną fabułą oraz barwnych – w paletę mroźnych kolorów – światem przedstawionym, a to już coś, żeby zainteresować się ową pozycją. Mimo że nie jest ona dziełem z górnej półki, to zdecydowanie wybija się ponad przeciętną.

Z całą pewnością rosyjscy literaci fantastycznonaukowi na rzeczy się znają i tworzą bardzo dobre obrazy w kompozycjach wszystkich subgatunków science fiction – począwszy od tytanów, jak Arkadija i Borisa Strugackich oraz Kira Bułyczowa, na współczesnych kończąc. Wśród najbardziej docenionych znajdują się Dmitrij Głuchowski czy Nik Pierumow, ale i Paweł Kornew radzi sobie całkiem nieźle, a na naszym rynku wielką popularnością cieszą się jego utwory spod znaku „Przygranicza”.

Przygranicze to miejsce niezwykłe i koszmarne. Skuta wieczną zmarzliną ziemia, gdzie nigdy nie nastaje inna pora niż zima, chyba że sroższa zima, czyli istna idylla Królowej Śniegu. Właśnie do tej – pozornie pustej – krainy w osobliwy sposób trafia kilka miast i paręnaście wsi żywcem wyciętych ze znanego nam świata. I chociaż warunki nie są przyjazne, przeniesiona tam społeczność prędko zbiera się i stwarza sobie nowy dom, acz nie jest on specjalnie przychylny swym mieszkańcom – bandytyzm, rynek narkotykowy i różnorakie przekręty prężnie się tam rozwijają, a uczciwy człowiek raczej nie jest w stanie stworzyć tam przyjaznego gniazdka.

Nie można też zapomnieć o tym, że po owym świecie grasują nie tylko ludzie – żyją na nim zagadkowe stwory i istoty, które być może miały wiele wspólnego z przeniesieniem ziemskich miast do owego świata. Na szczęście również ludzie nie pozostali bez obrony przed śmiercionośną – nie tylko zabijającą mrozem – krainy. Prócz tradycyjnej broni palnej, niektórzy mieszkańcy Przygranicza posiedli szereg zróżnicowanych umiejętności, zakrawających o czystą magię. Co nie zmienia faktu, iż nawet ona nie ociepla serc zatwardziałych drani, wręcz przeciwnie, moc nierzadko stanowi w tym świecie motor napędowy przestępczości.

Jewgienij Apostoł, człowiek uchodzący za wielkiego szczęściarza i mistrz w przedsiębiorczym fachu, po raz kolejny wpada w tarapaty i raczej nie ma co liczyć na taryfę ulgową. Ludzie, którym tym razem się naraził nie należą bynajmniej do najbardziej wyrozumiałych, a i wolą od razu eliminować niewygodne osoby. Jewgienij na szczęście wyczuł pismo nosem, po czym czmychnął pozostawiają stare śmieci za sobą – niestety, los pchnął go tam, gdzie ciepło, acz jak widać przeznaczenia najwyraźniej nie da się oszukać, bo i tam czekają na bohatera niemiłe niespodzianki i kolejne wielkie tajemnice otaczającego go świata.

Kornew nie bawi się w powtórki z rozrywki i nie serwuje czytelnikom odgrzewanego kotleta ani tym bardziej fabuły opartej na permanentnych nawalankach, starciach, widowiskowych scenach, ucieczkach i pościgach (chociaż i tych nie brakuje), ale przede wszystkim liczy się sens tego wszystkiego, a ten trzeba przyznać jest, do tego wspomagany logiką i spójnością. Niemniej, nie jest to także przesadnie odkrywczy scenariusz, historia jakich wiele, lecz raczej ze zbioru tych naprawdę dobrych, pełnokrwistych i trzymających w napięciu, również dających do myślenia i pozwalających wykazać się czytelnikowi. Takie opowieści są przemyślane, nieprzewidywalne i nielinearne, „Tam, gdzie ciepło” właśnie takie jest, chociaż zdarzają się momenty nieco się ciągnące.

Umieszczony wyżej świat przedstawiony zachwyca i wydaje się nie aż tak bardzo wyeksploatowanym motywem, a dodanie do niego elementów fantasy okazało się całkiem ciekawym i dającym nowe doświadczenia pomysłem, zwłaszcza, że fabularnie cała ta sfera ze sobą współgra. Otrzymaliśmy klarowną wizję, pełną wprawdzie sekretów Przygranicza, ale to one nadają mu jeszcze bardziej osobliwego klimatu, który działa na czytelnika niby magnes.

Jednak książka nie byłaby tak strawna, gdyby nie dobrze zarysowani, pogłębieni psychologicznie bohaterowie, i chociaż na kartach powieści przewija się cała zgraja nie grzeszących inteligencją sylwetek, to Kornew zadbał o to, aby motywacje nawet najbardziej gamoniowatej postaci nie budziły żadnych wątpliwości. Zresztą, pierwsze skrzypce odgrywa tu Jewgienij Apostoł, czyli charakter niejednoznaczny, ale z wyjaśnioną historią i pobudkami, dążący do jasnych odbiorcy celów, choć nie zawsze postępujący moralnie. Posiada zarówno wady, jak i zalety, a rysy na jego psychice sprawiają, że czytelnikowi łatwiej wgryźć się w jego opowieść, jest nam z wielu względów bliski i aż chce się mu kibicować.

Paweł Kornew udowadnia, że świat Przygranicza to jeszcze pełna zagadek kraina, którą można wielokrotnie odkrywać na nowa, ale z nowymi historiami, dodajmy, że porywającymi. Nie jest to co prawda literatura wysokoartystyczna, kryjąca za sobą bogatą problematykę i alegoryczne spojrzenie na nasz świat, lecz jak na prozę czysto rozrywkową w klimatach niesztampowej postapokalipsy lepiej nie mogliście trafić.