Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Książka

Szninkiel, czyli kilofem w Monolit

Szninkiel po raz pierwszy ujrzał światło dzienne w 1986 roku na łamach francuskiego czasopisma À Suivre, natomiast do Polski przywędrował dwa lata później. To właśnie ta wersja trafiła swego czasu w moje ręce. Czytałem ten komiks będąc jeszcze w podstawówce, przez co większość wątków nie była przeze mnie należycie doceniona. Zapamiętałem głównie genialne rysunki.

Wydany dwa lata temu przez Egmont w ramach kolekcji komiksów Rosińskiego (ukazały się również takie tytuły, jak Skarga Utraconych Ziem i Western) Szninkiel pozwolił mi jeszcze raz zagłębić się w świat stworzony przez Van Hamme’a i Rosińskiego.

Od mojej poprzedniej wizyty w świecie Szninkiela minęło kilka lat i tym razem byłem w stanie docenić misterną sieć nawiązań i aluzji zawartych na kartach komiksu. Duet autorów stworzył bogaty świat, targany wojną między trójką nieśmiertelnych: Jargotem Pachnącym, Zembrią Cyklopką i Barr-Findem Czarną Ręką oraz ich armiami. Po jednej z bitew, mały Szninkiel imieniem J’on wygrzebuje się spomiędzy zwłok. Nie wiedząc co zrobić z nowo nabytą wolnością, żali się na okrutny los. Nieoczekiwanie, ktoś wysłuchuje niedawnego niewolnika – Monilit, postać symbolizująca Boga, obdarza J’ona misją. Szninkiel (gwoli wyjaśnienia. Szninkiel to rasa przypominająca mieszankę hobbita z myszą) zostaje wybrańcem, którego celem jest zakończenie wojny. Jeśli zawiedzie, Monilit zniszczy wszystko i wszystkich, by zrobić miejsce dla nowego świata.

Czytelnik bardziej zorientowany ode mnie sprzed lat z łatwością wychwyci nawiązania, których autorzy nawet nie próbowali ukrywać. Mamy tu odniesienia do „2001: Odyseja kosmiczna”, Tolkiena, a przede wszystkim religii chrześcijańskiej. Każdy, kto obawia się uczynienia z głównego bohatera wybrańca, może spokojnie sięgnąć po ten komiks. J’on jest daleki od ideału. Gdyby nie szczęście któremu pomogła szczypta magii, Szninkielowi przyszłoby oddać życie już na pierwszych kadrach komiksu. Pomimo wyglądu, J’on zdaje się bardzo ludzki. Jest pełen wad, jego myśli krążą wokół jednego tematu, a gdy tylko przekonał się o posiadaniu pewnej tajemniczej mocy, próbuje ją wykorzystać do granic możliwości. Właśnie dlatego można się z nim utożsamić w stopniu większym niż z innymi tak zwanymi wybrańcami.

Scenariusz Jeana Van Hamme’a nie zestarzał się ani trochę i nadal wciąga czytelnika od pierwszych kadrów. Historia obfituje w zwroty akcji, a zakończenie nie dość, że robi wrażenie, to jeszcze daje do myślenia. Gdy zamykałem tę powieść graficzną, miałem ochotę zacząć ją od nowa, tym razem koncentrując się na wyłapywaniu wszystkich nawiązań, które przegapiłem przy pierwszej lekturze. Ząb czasu nie nadgryzł także rysunków Grzegorza Rosińskiego, które w 2015 roku są równie genialne co w 1988. Dbałość o szczegóły, sprawne oddawanie emocji w mimice oraz gestach, bogaty świat, ale przede wszystkim pięknie narysowane postaci. To tym ważniejsze, że nie brakuje tu nagości i seksu, które zostały przedstawione ze smakiem.

Na osobne wyrazy uznania zasługuje jakość tego, co czytelnik dostaje do rąk. Egmont co jakiś czas udowadnia, że potrafi wydawać komiksy. Nie szukając daleko, można spojrzeć na przykład na serię DC Deluxe, prezentującą najciekawsze komiksy z superbohaterami ze stajni DC Comics. Twarda oprawa, dobrej jakości papier sprawiają świetne wrażenie. Jeśli już musiałbym się do czegoś doczepić, byłaby to kompletnie niepotrzebna obwoluta. Kolekcja komiksów Rosińskiego jest nawet lepiej wydana od wspomnianej serii DC! Solidna, twarda oprawa, a w środku 192 strony świetnego komiksu oraz grafiki koncepcyjne. Wszystko to za niecałe siedemdziesiąt złotych.

Trzeba przyznać, że tekst przypomina bardziej laurkę niż recenzję, ale to dlatego, że Szninkiel jest jedną z najlepszych powieści graficznych, jakie dane mi było czytać w ciągu ostatnich kilku lat. Jeśli tylko macie okazję, sięgnijcie po niego bez zastanowienia. Ta wspaniała historia będzie stanowić jeden z najlepszych nabytków do waszej kolekcji. W serii komiksów Rosińskiego ukazały się póki co cztery tytuły i nie słychać nic o kontynuacji. Mimo to zamierzam dopaść pozostałe trzy komiksy, choćby tylko dla rysunków Grzegorza Rosińskiego.

sznik