Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Książka

Wiedźmin. Dzieci lisicy – Paul Tobin, Joe Querio (recenzja)

Rok 2015 był dla znakomitego uniwersum fantasy Andrzeja Sapkowskiego nader łaskawy. Najpierw pojawiła się długo wyczekiwana trzecia odsłona cyklu gier, czyli „Wiedźmin 3: Dziki Gon”, i od razu tego samego dnia pojawiło się „Kompendium o świecie gier”, erudycyjnie ujmujące ekonomię, geopolitykę, kulturę, ekosystem i wiele innych aspektów tej krainy. W międzyczasie posiadacze podstawowej wersji „Wiedźmina” mogli usprawniać i cieszyć się parunastoma mini dodatkami, lecz niedawno do dystrybucji trafił pełnoprawny – „Serca z kamienia”. Do tego doliczyć trzeba zbiorcze wydanie wszystkich polskich komiksów na podstawie siedmioksięgu wiedźmińskiego. Aktualnie najświeższym produktem związanym z prozą Aandrzeja Sapkowskiego jest powieść graficzna „Dzieci lisicy”, czyli druga próba zilustrowania wiedźmińskiego świata przez amerykańskiego scenarzystę Paula Tobina.

Geralt i Addario Bach przemierzają północne ostępy Emblonii. Wędrówka do Novigradu na piechotę nie za bardzo im się widzi, dlatego szukając szybszego środku transportu trafiają do ustronnej osady z promem. Tam natrafiają na pewnego jegomościa, który po dowiedzeniu się, jaka jest profesja wiedźmina, od razu oferuje mu miejsce na statku. Cała sytuacja jest dość podejrzana, podobnie jak wspólnicy właściciela łodzi. Dodatkowo wychodzi na jaw, że eskorta, jaką w zamian ma świadczyć Geralt, skupia się na ochronie misji ratunkowej. I, gdy wszystko staje się już jasne, łowca potworów daje grupie radykalną i rozsądną radę, która mogła przyczynić się do ocalenia paru istnień.

Jak wielu miłośników twórczości Sapkowskiego zapewne zauważy, kompozycja fabularna – w przeciwieństwie do poprzedniego komiksu z serii Tobina – nie została stworzona od podstaw. „Dzieci lisicy” stanowią adaptację wątku szkutniczego i aguary znanego z „Sezonu burz”. Wiele scen z powieści zostało zaledwie nieznacznie zmodyfikowanych, a zdecydowana większość scenariusza to graficzna kalka. Jednak to nie żadna wada utworu, ponieważ w pełni spełnia założenia autora – precyzyjnie i z dbałością o detale przenosi historię z kart książki. Twórca nie poszedł jednak na łatwiznę, dodał wiele smaczków od siebie i w znaną treść wplótł trzy nowe wątki, z czego wyróżnić można oddzielenie się grupy od statku i błądzenie po bagnach. I żeby nie było, historia wciąga równie mocno, jak pierwowzór. Choć ma zasadniczo linearną formę.

Z kreacją bohaterów jest podobnie. W przeciwieństwie do osi fabularnej z „Sezonu burz”, w „Dzieciach lisicy” dodano parę nowych sylwetek, mających wzbogacić treść i zaoferować rozwinięcie niektórych wątków. Jeżeli patrzyć od strony charakteru, Tobin postarał się nadać postaciom „ugrzecznionych” cech, przybliżających ich do książkowych modeli. Zatem Geralt to mrukliwe, ponure, acz stanowcze indywiduum, Addario z kolei stanowi odzwierciedlenie typowego w prozie Sapkowskiego krasnoluda – wesołego, rubasznego i niepoprawnego. Właściwie komiks nie posiada takiego stricte adwersarza, a przeciwnik, który mierzy się z załogą, nie robi tego kierowany kaprysem, lecz motywowany silnymi uczuciami i swoistą troską. Zasadniczo „tymi złymi” moglibyśmy nazwać grupę ratunkową, działającą całkowicie niekonwencjonalnie i na zasadzie „chcemy dobrze, chociaż nieświadomie czynimy zło”. Odnośnie zarysu obrazowego, szkice Joe Querio bardziej odpowiadają wyobrażeniom z gier (Geralt ma nawet kurtkę Niebieskich Pasów), niż ściśle książkowemu opisowi. Balans, tonacja oraz cieniowanie natomiast znakomicie oddają wyrażane emocje i podkreślają grę mimiki.

Świat przedstawiony mógłby posłużyć jako podsumowanie pracy grafików – Joe Querio (rysunek) i Carlos Badilla (kolory) – ponieważ w pełni prezentują malowniczość bogatego regionu, ale także podkreślają dbałość o zachowanie struktur i cech lokacji. Mokradła kipią niebezpieczeństwem i mrocznym klimatem, zaś nadrzeczny las to gęstwina płożącej się flory, skrywającej zabójczą faunę. Czytelnicy mogą delektować się nie tylko plastycznym krajobrazem, lecz również paroma wizerunkami potworów, które wizualnie nie zostały jeszcze nigdzie wcześniej przedstawione (wodjanoj). Jedyne co kłuło mnie w oczy w tej kwestii, to krokodyle, niezbyt wkomponowujące się w klimat atmosferyczny, choć usprawiedliwione tym, że mamy do czynienia z melanżem darkfantasy oraz magii i miecza.

Warsztatowo twórcy spisali się całkiem nieźle. Tobin co prawda wcale oddawał głos własnej interpretacji, przez co niekoniecznie wszystkie sceny zgadzają się z pierwowzorami, a do tego z ordynarnego, brutalnego świata stworzył wyzbytą wulgaryzmów czy bestialskich zachowań baśń. Na szczęście przyjemną w odbiorze. Niektórym może nie przypaść też do gustu zabieg podjęty przez niego w finale, nader mocno ingerujący w wizję Sapkowskiego. Mianowicie Tobin posilił się na zamknięcie pewnego otwartego, acz subtelnie pozostawionego – dotychczas – w „Sezonie burz” wątku. I minus dla scenarzysty należy się za nagminne wykrzykiwanie przez Geralta nazwy Znaku, podczas jego wykonywania. Querio i Badilla nadali całości, nomen omen, barw. Ten pierwszy tworząc w stylu minimalistycznego mariażu amerykańskiej i francuskiej szkoły komiksu oddał kwintesencję „Wiedźmina”, zarówno książkowego, jak i znanego z gier. Drugi zaś kolorami nadał całokształtowi posępnego wyrazu.

„Dzieci lisicy” to wyśmienita, złożona powieść graficzna, nie tylko przedstawiająca znaną już historię z powieści, ale także wzbogacająca oryginał o nowe wątki, rozbudowaną historię i szczegółowo opisany modus operandi aguar (lisic) – jednego z najbardziej zagadkowych, acz intrygujących gatunków inteligentnych potworów. Tobin dodał jeszcze jeden istotny akcent: metaforycznie podkreślił problematykę rasizmu. W fabułę zostały na domiar wetknięte cytaty, maksymy i liczne nawiązania do gier (troll, ubiór) czy książek Sapkowskiego (rasizm, kwestia ceny), nie brak także anegdot. Polskie wydanie komiksu zostało wzbogacone o wywiad z Paulem Tobinem i Borysem Pugacz-Muraszkiewiczem, tłumaczem na język angielski w CD Projekt RED, oraz galerią grafik z gry „Wiedźmin 3: Dziki Gon”.