Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Recenzje

Ostatni pisarz – Mazur i Sienicki | Recenzja | Na skraju algorytmu

Kiedyś nadejdzie czas na ludzkość. A być może jej kres przyniesie zaawansowana, wszędobylska SI. Czy jednak to nie czarna wizja rodem z XVIII wieku, spoglądająca na rozwój techu tak, jak niegdyś spoglądali na modern luddyści? Nie należy tego wykluczyć. Ale popadać w paranoję również. Bodaj najlepszą drogą jest dystans i… żart. Co też w swym komiksie „Ostatni pisarz” zaserwowali Jan Mazur i Robert Sienicki.

Od kilku lat słyszy się o tym, że maszyny zaczynają pisać – i to pisać literacko, tworzyć fabuły i naśladować style. Jednak na razie nie jest to coś przesadnie zagrażającego osobom piszącym, autorom przelewającym swój indywidualizm na papier (czy właściwie do Worda bądź innego organizera treści). Choć niewątpliwie prężnie rozwijające się algorytmy, sztuczna inteligencja będzie zastępować nas w codziennych pracach, a kto wie, czy wreszcie nie kreatywnych. O tym właśnie jest „Ostatni pisarz”. Komiks poruszający pewną obawę, spekulację, acz w sposób wybrednie żartobliwy i bez zbędnego patosu.

Ostatni pisarz

W przyszłości bliskiego zasięgu. Gdzie Bezos i Musk zrobili co swoje. Choć światem ewidentnie wciąż króluje sektor Gatesa i Jobsa. Wszędobylska stała się SI. Usprawnia życie. Wykonuje ciężkie i prozaiczne prace. A także pisze wiersze. Jednak istnieje na świecie wciąż ktoś, kogo stylu i mocy wyobraźni nie jest w stanie podrobić. W taki oto sposób ów osobnik, zostaje zaproszony na pierwszą załogową misję na orbitę Saturna, a podczas samotnej drogi – w zamyśle twórczego odseparowania – będzie obserwowany przez jedną z SI. Towarzysza i badacza, którego celem będzie odnalezienie wszystkiego, co pozwoli maszynom napisać coś w jego stylu, a tym samym stać się idealnymi kreatorami treści literackich.

Czytelnik ma więc do czynienia z lekturą futurologiczną (podaną w strawny, zupełnie nieciężki sposób) – podejmującą się tematyki wnikania SI w niemal każdą sferę ludzkiego życia. W spekulacji Mazura i Sienickiego nie brakuje obrazów, w których członkowie rodziny zasiadają przez elektroniczną prasą, noszą zaawansowane okulary, czekają na posiłki przygotowywane przez tech czy sprawdzają wyniki badań, prowadzonych przez SI. Jest to jednak wizja raczej optymistyczna – oto ludzkość cywilizacyjnie sięgnęła nowego poziomu, w którym nie istnieje wyzysk względem istot żywych (prawdopodobnie), a wytworzyło się coś na kształt niewolnictwa technologii. Ludzkość uzależniła się od sprzętu. Sprzęt służy ludzkości. Obie strony są zadowolone. Tak się przynajmniej zdaje. Z tym, że człowiek także wiele traci – okazuje się, że technologia opanowała nie tylko roboczą codzienność, ale stała się równie skuteczna w sektorze kreatywnym, czego tutaj ofiarą staje się tytułowy bohater: ostatnia osoba, której twórczość jest lepsza od tej wyprodukowanej syntetycznie.

W tym względzie pozostaje jednak niedosyt. Zrozumiały. Mamy wszak do czynienia z opowieścią o jednostce, jej świadomością bycia ostatnim osobnikiem, którego nie skopiowała jeszcze SI. To zarówno powód do dumy, jak i obaw. Ostatni pisarz musi się bowiem borykać z ogromnym ciężarem. Jego warsztat jest czymś, na czym najbardziej zależy SI. Jest obserwowany na każdym kroku. I nie… pisze. Okazuje się, że bycie ostatnim nakłada na niego blokadę twórczą – silna presja sprawia, że nie potrafi wyskrobać najdrobniejszego zdanka (w ramach nowego dzieła). Niemoc twórcza przytłacza go, odbija się na jego psychice, czego eskalacja w jednej ze scen, ale też pogodzenie się z pewnymi rzeczami, których nie jest w stanie uniknąć. Wewnętrzna walka została tu przeniesiona na maszynę – i tak, jak pisarz radzi sobie wreszcie z samym sobą, tak godzi się z SI, nie taką straszną jak wydawała mu się z początku. Piękne odwołanie do „obcego”, czyli czegoś zagrażającego nam, choć po oswojeniu całkiem znośnego, a nawet przydatnego i… potrzebnego.

Ostatni pisarz

Oprawa graficzna to popis Sienickiego. Prosta, wyraźna, masywna wręcz kreska, charakterystyczne model postaci, wszystko wręcz kreskówkowe. Zgrabne oddanie ruchowości – pozy statyczne, dynamiczne, sprawiają, że świat przedstawiony ożywa, a komiks (opowieść) właściwie płynie na kolejnych kadrach. Nie sposób też nie pochwalić ekspresji i mimiki bohaterów (głównie protagonisty), uzewnętrzniających wewnętrzne nastroje i emocje. Ponadto, stonowana, duochromatyczne kompozycje budują surowość przestrzeni i świata, a w większości właśnie tak opracowano tu warstwę graficzną.

„Ostatni pisarz” choć wydaje się dziełem niewielkim, błahym i rozrywkowym, niesie za sobą wiele istotnych, aktualnych problemów i prognoz, które być może zrealizują się w przeciągu kilku/kilkunastu następnych lat. Co więcej, dzieło z pewnością się nie zdewaluuje, ponieważ wciąż będzie opowiadać o jednostce, o kreacji, o sztuce i miejscu człowieka w sztuce. Brawo, autorzy! Wielkie pozytywne zaskoczenie!