Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Recenzje

Recenzja: Siły rynku – Richard Morgan

Wyobraź sobie, że światem rządzą olbrzymie korporacje finansowe, a największe zyski przynoszą konflikty zbrojne toczące się na odległych kontynentach, finansowane przez te firmy. Korporacyjni analitycy przewidują, którego polityka czy partyzanta należy wspierać, a zdarza się i tak, że wspierają obie strony konfliktu, w zamian oczekując jedynie ułamka PKB kraju. Wreszcie, wyobraź sobie, że o pracę w takiej firmie musisz walczyć w pojedynku na drodze. Walczą ze sobą partyzanci, walczą firmy, walczą również pracownicy. I nikt nie spojrzy na przegranych – zwycięzca przejdzie po ich trupach z uśmiechem na ustach i pieniędzmi na koncie.

Tak w skrócie wygląda pomysł fabularny „Sił rynku” Richarda Morgana. Brytyjski autor najbardziej znany jest z innej powieści – jego „Modyfikowany węgiel” stał się hitem, który przeniesiono na srebrny ekran. Przyznam ze wstydem, że tej powieści nie czytałam, a „Siły rynku” są moim pierwszym spotkaniem z twórczością Morgana.

Człowiek (jeszcze)

Głównym bohaterem jest Chris Faulkner. Poznajemy go pierwszego dnia pracy w nowej firmie – Shorn Associates to najbardziej bezwzględny i największy gracz na rynku. Faulkner ma pracować w Inwestycjach Konfliktowych, a po młodym i zdolnym analityku szefowie oczekują ogromnych sukcesów. Z dnia na dzień obserwujemy przemianę Chrisa, dla którego wejście w świat wielkich interesów początkowo wydaje się tylko pracą, jednak stopniowo wsiąka w klimat firmy zatracając cechy, które czyniły go dobrym człowiekiem. Możliwości i bogactwo, jakie oferuje firma, sprawiają, że szczęśliwe dotąd małżeństwo przeżywa ogromny kryzys, a sam Chris zmienia się pod wpływem kolegów z pracy i swoich osiągnięć.

„Siły rynku” to studium upadku człowieka, upadku spowodowanego przez pieniądze i możliwości, które one otwierają. Chris początkowo stara się zachować swoje ideały, posiada pewien kodeks etyczny, jednak – paradoksalnie – próbując zrobić coś dobrego na większą skalę, sam staje się coraz bardziej brutalny przesuwając i zacierając granice między dobrem a złem.

Świat bez przyszłości

Świat wykreowany przez Morgana jest przerażający. Ogromne rozwarstwienie społecznie – świat “dyrektorów” i biedoty, jedni gardzący drugimi, swoiste getta, do których ludzie w garniakach jeżdżą, by się bezkarnie zabawić. To świat, w którym rządzą pieniądze i nic poza nimi się nie liczy. Nawet członkowie organizacji humanitarnych okazują się równie bezduszni jak korporacyjne szczury – znamienna jest scena, w której członek jednej z nich beznamiętnie rozmawia z głównym bohaterem, gdy tymczasem zza ściany dochodzą krzyki i skowyt katowanej kobiety… To świat przegrany dla każdego.

Mad Max w garniturze

Minusem powieści są nieszczęsne wyścigi, a raczej pojedynki wyjęte żywcem z „Mad Maxa”. Choć ich wymowa jak najbardziej pasuje do ogólnie przedstawionej wizji świata, to już sama forma niekoniecznie. Współcześnie trudno oczekiwać od prawnika czy analityka doskonałych umiejętności kierowcy, a raczej wymaga się od nich walorów umysłowych. Tymczasem tutaj o sukcesie na rynku pracy decydują przede wszystkim zwycięstwa w pojedynkach na śmierć i życie. Jest to może ciekawe, ale jednak ten pomysł nie do końca się sprawdza.

Siła pieniądza

 „Siły rynku” to powieść, którą czyta się bardzo szybko, i to pomimo jej tematyki i pesymistycznej wymowy. Wizja świata nakreślona przez autora jest bardzo posępna, ale sprowadza się też do jednej, uproszczonej lekcji: pieniądze to zło. Może nie jest to lekcja zbyt subtelna, ale ocenę tego jak bardzo jest prawdziwa, pozostawię czytelnikom.