Kawerna - fantastyka, książki fantastyczne, fantasy
MEDIA
Kategorie: Recenzje

Recenzja: Vei. Tom drugi – Sara B. Elfgren i Karl Johnsson

Dwutomowa seria „Vei” to pewna anomalia na naszym rynku, gdyż reprezentuje szwedzką szkołę komiksu, którą współcześnie u nas można doświadczać w raczej mało wyrazistych dziełach dla dzieci. Ale „Vei” to nie tylko wydawnicza ciekawostka, a całkiem wartościowa pozycja.

Choć cukierkowa, czasem nazbyt przejaskrawiona graficznie opowieść w niektórych momentach trudno w całości rozgryźć – być może dlatego że scenarzystka stara się stworzyć kilka równoległych wymiarów znaczeń. Ich rozszyfrowanie to przyjemność i powody do refleksji, bo autorka nie stawia na półśrodki, przemycając i uniwersalne prawdy, i mechanizmy właściwe pewnym systemom, ale chyba przede wszystkim pozwala odkryć w historii dotykające również nas problemy. Z tym, że sama fabuła to nie narzędzie narzucające nam ciężkie treści, lecz dynamiczna, angażująca, pełna starć narracja.

Tytułowa Vei – po wydarzeniach z drugiego tomu – staje się przedstawicielką Jotunów w walce o władzę nad Midgardem, co więcej jako pierwsza przezwyciężyła stronników dotychczas niepokonanych Asów. Jednak z każdą kolejną dziewczyna ma coraz trudniej, bo aktualnie dominująca siła nie ma zamiaru przegrać.

Strukturalnie nie ma tu zbyt wiele olśnień i zaskoczeń. Scenariusz wydaje się tu jedynie konstruktem podtrzymującym tematy, o których warto rozmawiać, i stanowiącym wskazówkę do tego, że zdarzenia, wizje, decyzje czy bohaterowie często są niejednoznaczne. Tyle że fabuła – na płaszczyźnie rozrywki – spełnia zadanie, przynosi przyjemność i satysfakcję, choć częściej budzi smutek i złość niż radość.

Wiążę się to z kreacjami i ich poprowadzeniem. Vei spotyka się z ciągłą niesprawiedliwością, nierównością, odgórną manipulacją, która okazuje się silniejsza nawet do żelaznej woli i usilnych dążeń bohaterki. Vei to postać ukształtowana, złożona moralnie – tu odczytuję analogię do Thorgala, co i rusz konfrontującego się z zawiłymi dylematami, ale też w tym, że obie sylwetki dotyka problem tożsamości. Ciekawie autorka podeszła też do przedstawienia Asów i Jotunów, którzy odbiegają od popkulturowego wizerunku, ale – jak zwykle – najjaśniejszym punktem jest wśród nich Loki, mający z główną bohaterką wiele wspólnego.

Chyba odpowiednim słowem oddającym zaprezentowaną tu pracę Karla Johnssona jest poprawnie. Są plastyczne, potrafią nadać bohaterom indywidualne cechy, zachowują proporcje i dynamikę, ale niespecjalnie zapadają w pamięć, nie dorównują sile opowieści – niosącej plątaninę ciężkich treści – i jedynie od czasu do czasu atakują nas czymś nietypowym, autorskim.

Drugi i ostatni tom „Vei” to zwieńczenie historii o walce z dotychczasowym ładem, między nowym a starym, próbie zaktualizowania zastałej kultury, wyzwoleniem się z niepotrzebnego nadzoru… Jak pokazuje zawarta tu opowieść nie zawsze to łatwe i wymaga ofiar, a mimo to nie zawsze przyniesie zamierzone skutki, bo – zdaje się mówić Sara B. Elfgren – czasem coś, co wydaje się drogą do lepszego, może być tylko sprawną manipulacją.